Korona Kielce odstrasza inwestorów. Potrzebny jest wstrząs

Od ostatniej w tabeli Wisły Kraków kielczan dzielą już tylko trzy punkty (są na 12 miejscu), ale patrząc na to co wyprawiają na boisku, trzeba bić na alarm. Tak słabo grająca Korona będzie miała olbrzymie kłopoty, by obronić się przed spadkiem.

Niemoc po stracie gola

Całą niemoc kielczan w meczu ze Śląskiem można było zobaczyć po stracie gola, którego Śląsk zdobył w 69 minucie po strzale z rzutu wolnego Kamila Dankowskiego. I nie chodzi nawet o to, że Maciej Gostomski przy tej akcji źle ustawił sobie mur, a potem spóźnił się z interwencją. Kielczanie stracili bram-kę, ale nadal kurczowo trzymali się własnej połowy jakby bali się tego, że stracą kolejne. Wprawdzie w 83 minucie, po dosyć przypadkowej akcji Ken Kallaste zacentrował z końcowej linii, a wprowadzony na boisko Dani Abalo uderzył głową tak, że piłka przekroczyła linię bramkową, ale goście potrzebowali zaledwie 2 minut by znów wyjść na prowadzenie. Adam Kokoszka po raz kolejny wykorzystał słabość całej defensywy Korony i Śląsk znów mógł cieszyć się z bramki. Korona była tak słabo usposobiona, że nie miała nawet siły na przeprowadzenie choćby jesz-cze jednej składnej akcji, a kibice coraz częściej gwizdami kwitowali jej poczynania.

Nie chcą nowego inwestora?

W czwartek ma się wyjaśnić, czy Senegalczycy zainwestują w Koronę i kupią 75 procent akcji. Jeśli do 20 października nie wpłacą do miasta miliona złotych, to prezydent Kielc Wojciech Lubawski prawdopodobnie wycofa się z transakcji. Są wprawdzie inne podmioty zainteresowane kupnem akcji Korony - firma z Warszawy i firma z Kielc, ale kieleccy piłkarze nie dają argumentów potencjalnym inwestorom. Wręcz odwrotnie, jakby chcieli, by nic się nie zmieniło i pasowało im, aby klub wciąż utrzymywało miasto.

Sport Echo Dnia