Kres sezonu dla asa Zagłębia?

Michał Sałkowski /Gazeta Wrocławska
Houston, mamy problem, chciałoby się rzec. 70 minuta sobotniego meczu z Ruchem. Szymon Pawłowski w pościgu za piłką wraz z obrońcą niebieskich Rafałem Grodzickim. Za chwilę skrzydłowy Zagłębia pada na murawę, a w zasadzie - pada na 10-centymetrową pokrywę śniegu na stadionie przy Cichej.

Trzyma się za udo. Konieczna zmiana. Na placu pojawia się Wojciech Kędziora.

Badanie USG. Diagnoza jak obuchem w łeb. Naderwanie mięśnia przywodziciela uda. W optymistycznej wersji - miesiąc przerwy od piłki. W pesymistycznej 6 tygodni rozbratu. Doliczając do tego dwa tygodnie na pełnowymiarowe wejście do gry i mając na uwadze fakt, że sezon trwa do połowy maja. A mamy daleko posunięty marzec... Rachuba jest prosta. Wielka szkoda.

A niemal całą futbolową jesień Pawłowski stracił... z powodu naderwania mięśnia przywodziciela uda. Tyle że drugiej nogi. Była lewa, jest prawa. Efekt ten sam - przymusowy rozbrat z piłką i ból głowy trenera Marka Bajora.

Reprezentant Polski Szymon Pawłowski zagrał w tym sezonie ekstraklasy jedynie 8 meczów, z czego dwa w pełnym wymiarze. Łącznie uzbierało się tego jedynie 500 minut. Choć, trzeba też twardo dodać, że w rundę wiosenną wszedł kapitalnie.

Był wiodącą postacią tak w meczu z Piastem, jak i w starciu z Ruchem (patrz: współudział przy pierwszej bramce). A ławka rezerwowych objętością nie poraża. Prawdopodobnie Pawłowskiego w niedzielnym meczu z Arką w Gdyni zastąpi bułgarski snajper Ilijan Micanski. W Chorzowie wszedł z ławki i pognębił rywali dwoma trafieniami. - Cieszę się z takiej reakcji. Ilijan zamiast jakichś grymasów, że zaczął z ławki, miał w sobie dużo sportowej złości. Wszedł na boisko i pokazał, co potrafi - mówi z uśmiechem Marek Bajor. Szkoleniowiec postawił od początku na młodego Adriana Błąda. 19-latek zagrał z Ruchem trochę słabiej niż w meczu z Piastem, ale można być pewnym jednego - każda minuta spędzona przez niego na boisku zaowocuje. I to prędzej niż później. Warto dawać mu szansę.

Pole manewru trenera Marka Bajora zawęziło się jednak. Na ławce z ofensywnych graczy pozostali Wojciech Kędziora oraz młodzi Arkadiusz Woźniak, Damian Dąbrowski i Patryk Bryła. Przypomnijmy, że cały czas rekonwalescencję po operacji barku przechodzi Dawid Plizga.

- Potrzeba mu około trzech tygodni, aby być gotowym do gry. Jeśli chodzi o Szymka, to wiadomo, że to duża strata dla nas. Od początku rundy widać było, że wykonuje w ofensywie bardzo dobrą robotę. Zaistniała sytuacja to jednak okazja dla pozostałych. Jest Ilijan czy Wojtek Kędziora, do gry w ataku pali się młody Arek Woźniak. Gramy praktycznie w ustawieniu z trójką napastników, więc każdy doczeka się swojej szansy - ocenia trener.

No i wisi nad głową jeszcze kartkowy topór. Po trzy żółte kartki mają na swoim koncie obecnie wspomniany Micanski, Łukasz Hanzel oraz Michał Stasiak. Czwarta to przymusowa, jednomeczowa odsiadka. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo o utrzymanie.

Jest ponadto takie powiedzenie: Sukces w bólach się rodzi. Bóle już są. Na to pierwsze trzeba zapracować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24