Wyszło na to, że za dużo było w naszym obozie… kitu i bajery, a za mało jakości. Austria Ralfa Rangnicka to zespół skuteczny, wyrafinowany wręcz, który nie pozwolił sobie jeszcze na porażkę z niżej notowanym (w rankingu FIFA) rywalem. Jest solidnie zorganizowany, z drugą linią opartą na zawodnikach istotnych dla czołowych klubów Bundesligi. Trudno zatem było zlekceważyć takiego przeciwnika, ale – wśród polskich fanów – powszechne było przekonanie, że dopisanie trzech punktów po tym meczu to tylko formalność. W sumie zresztą właśnie formalnością się okazało, tyle że z perspektywy naszego rywala; Austria była bowiem zespołem dojrzalszym pod każdym względem..
Ile zabrakło nam do Austriaków?
W zespole Michała Probierza zabrakło nie tylko jakości, ale i powtarzalności. Owszem, selekcjoner miał zbyt mało czasu, aby zbudować zespół na trwałych fundamentach, z wyćwiczonymi schematami, z opracowanymi wariantami prowadzenia gry, które bylibyśmy w stanie narzucić przeciwnikom z wyższej od nas półki. Statystyki po rywalizacji z Austrią nie pozostawiają jednak złudzeń, że ustępowaliśmy rywalowi po każdym istotnym względem: strzały celne: 3 do 9, ataki: 77 do 103, groźne ataki: 33 do 56, przechwyty: 6 do 16, dokładne podania: 311 do 373, wynik końcowy 1:3. To nie była przepaść, ale nie sposób nie dostrzec różnicy…
Selekcjoner w trakcie Euro 2024 nadal szukał optymalnego ustawienia, o czym świadczy duże przemeblowanie wyjściowego składu na Austrię w porównaniu do tego z Holandią. OK., rezygnacja z Sebastiana Szymańskiego i Bartosza Salamona była konieczna – gdyż obaj zawodnicy nie udźwignęli presji towarzyszącej występowi na mistrzostwach Europy. Już jednak zmiana ustawienia (na to z dwoma napastnikami) kosztem Kacpra Urbańskiego i pozostawienie na ławce Tarasa Romanczuka, który bardzo dobrze zabezpieczał środek pola i asekurował partnerów w konfrontacji z Holandią – co najmniej zastanawiają…
O nieporadnych, którzy nie pasowali na salony
Probierz, jak uargumentował, chciał mieć „nabieganych”, czyli bez kilometrów w nogach z poprzedniego spotkania piłkarzy w tym sektorze boiska, problem w tym, że historia nie przyznała mu racji. Zmiany, których nasz trener dokonał już w trakcie spotkania – na czele z wprowadzeniem niegotowego do gry (jak się okazało) Roberta Lewandowskiego, najlepiej pominąć milczeniem, podobnie jak zaawansowanie naszych reprezentantów w nauce zakładania pressingu. Bo w tym elemencie byli nieporadni niczym juniorzy…
Kto zechce, ze startu Biało-Czerwonych na niemieckich boiskach zapamięta przede wszystkim uśmiechniętego i stylowo ubranego selekcjonera. Ale generalna refleksja jest taka, że w roku 2024 na europejskie futbolowe salony udaliśmy się z zespołem niedokończonym, który zupełnie nie pasował do towarzystwa..
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?