Kto zastąpi Latę na fotelu prezesa PZPN? Oceniamy szanse kandydatów

Radosław Patroniak/Głos Wielkopolski
W piątek między godz. 17 a 18 powinniśmy poznać następcę Grzegorza Laty. Kandydatów do fotela prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej jest pięciu. Kto ma największe szanse na wyborcze zwycięstwo?

Roman Kosecki, poseł PO, 46 lat,

szanse na sukces: 35 procent

Wyrósł na faworyta, choć jeszcze kilka miesięcy temu jego kandydaturę traktowano jako polityczną i bez zupełnego wsparcia działaczy terenowych. To on jednak spośród kandydatów zebrał najwięcej głosów poparcia i tym samym został nieoficjalnym liderem wyścigu do fotela prezesa. Kibice bardziej zapamiętają go jako piłkarza niż polityka, choć karierę reprezentacyjną zakończył w niegodny kadrowicza sposób (w Bratysławie ściągnął koszulkę schodząc z boiska, za co otrzymał czerwoną kartkę). Występy w Galatasaray, Atletico Madryt (strzelał gole Barcelonie) i FC Nantes (z francuskim klubem awansował do półfinału Ligi Mistrzów) muszą budzić szacunek, tym bardziej, że to dziś to pułap osiągalny dla nielicznych polskich piłkarzy.

Nie był wprawdzie działaczem PZPN, ale od kilku lat działa w strukturach Mazowieckiego ZPN. Na plus należy mu też zaliczyć prowadzenie szkółki piłkarskiej w Konstancinie. Nie ma też problemów w kontaktach z mediami i z przychodzeniem na posiedzenia Sejmu. Mimo że obiecał złożenie mandatu po wygraniu wyborów, to polityczne koneksje wbrew pozorom mogą być przeszkodą w pozyskaniu dodatkowych głosów. Część delegatów może obawiać się uzależnienia związku od rządu i polityków. Czasy wprowadzania kuratorów i zagrożenia wykluczeniem Polski z FIFA wciąż bowiem źle się kojarzą.

Stefan Antkowiak, prezes WZPN, 64 lata,

szanse na sukces: 30 procent

W sierpniu rozpoczął czwartą kadencję na fotelu prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej. W przeszłości był wiceprezesem Lecha Poznań i dyrektorem Sokoła Pniewy. Gdyby nie rozłam wśród szefów regionalnych związków, byłby faworytem. A tak w kuluarach mówi się, że jedynie koalicja ze Zbigniewem Bońkiem może zapewnić mu sukces. Uchodzi za człowieka mało charyzmatycznego, ale za to bardzo ugodowego. Ta ostatnia cecha ma ogromne znaczenie w kontaktach z innymi działaczami. Wbrew temu, co podawały inne media nie był zwolennikiem profesjonalizacji WZPN i to nie on, tylko jego kontrkandydat, Michał Gniatkowski, mówił przed wyborami o konieczności pobierania pensji w związku.

Krytycy czynią mu też zarzut z opieszałości w walce z korupcją, ale w ostatnich miesiącach jego ludzie nie byli już pod ostrzałem wrocławskiej prokuratury, co świadczy o oczyszczeniu szeregów współpracowników z osób zamieszanych w niecne czyny.

Jego największym problemem może być zbyt mała zażyłość w kręgach "warszawki". Gdyby został szefem PZPN jego zwycięstwo potraktowano by jak sensację i przez pierwsze miesiące traktowano jako niechcianego prezesa. Z biegiem czasu poznański prezes zyskałby jednak pewnie akceptację.

Zbigniew Boniek, były piłkarz, 56 lat

szanse na sukces: 15 procent

Jeśliby o wyborze szefa związku decydował naród, to mieszkaniec Rzymu zostałby nim w cuglach. Prezesa wybierają jednak delegaci i wciąż mogą myśleć, że jeden z najlepszych piłkarzy w historii to dobry kandydat na radykała w piłkarskiej centrali. Na to miano "Zibi" zapracował swoimi kontrowersyjnymi wypowiedziami na temat zarządzania w związku i dystansowaniem się od niektórych baronów. Szef Podkarpackiego ZPN, Kazimierz Greń, swego czasu chciał się z nim bardzo zaprzyjaźnić, ale Boniek nie lubi takiego bratania na siłę. W efekcie postawił na niezależność i zbliżenia Grenia z... Edwardem Potokiem. Coraz mniej osób o tym pamięta, ale były gracz Juventusu i Romy, ma już za sobą działalność w PZPN. W 1998 r. został wiceprezesem ds. marketingu. Wbrew temu, co niektórzy sugerują, nie doprowadził do rewolucji w sprzedaży praw medialnych, tylko trafił na okres ekspansji zagranicznych stacji telewizyjnych i dzięki temu związek mógł więcej zarobić. Miał też epizod w pracy z reprezentacją, ale niepowodzenie w eliminacyjnym przegranym 0:1 meczu z Łotwą w Warszawie (tak samo jak brak sukcesów w pracy z włoskim klubami), nie powinno decydować o jego szansach w walce o fotel prezesa. Osobista znajomość z Michelem Platinim również może nie mieć siły sprawczej.

Edward Potok, prezes ŁZPN, 61 lat

szanse na sukces: 15 procent

Wojskowy, który zdradził Antkowiaka, ale zyskał za to uznanie działaczy okręgów z Polski Południowo-Wschodniej. Potok popierał poznańskiego prezesa, ale ostatecznie uznał, że sam też może zaistnieć na warszawskich salonach, bo tak mu zasugerowali Greń i Ryszard Niemiec (bardzo nie lubi się z Antkowiakiem), prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Przez wiele lat był szefem Zawiszy Bydgoszcz, ale miejscowi kibice nie za dobrze go wspominają, bo przyczynił się do wycofania klubu z rozgrywek. Potem wylądował w Łodzi, bo tam mieści się Szkoła Mistrzostwa Sportowego, a z ramienia PZPN to on właśnie odpowiada za centralne szkolenie naszego narybku piłkarskiego.

Ma ciekawe pomysły na zmianę wizerunku piłkarskiej centrali. Chciałby mianowicie, żeby o jego działalności pisali studenci. Najwartościowsze teksty chce sprzedawać na wolnym rynku, ale nie wiadomo czy ta koncepcja spodoba się aktualnemu rzecznikowi prasowemu PZPN, Agnieszce Olejkowskiej. Pułkownik Potok jest też zwolennikiem rozwinięcia współpracy z ministerstwem sportu i prezydentem RP, tak jakby piłka nie była już od dawna sprawą narodową. Jako jedyny z kandydatów jest abstynentem, ale rozbrat z alkoholem wziął dopiero w 2007 r. Wcześniej nie był chyba tak zasadniczy...

Zdzisław Kręcina, były sekretarz PZPN, 58 lat

szanse na sukces: 5 procent

Cztery lata temu przegrał z Grzegorzem Lato, ale szybko stał się jego prawą ręką i zdaniem wtajemniczonych rzeczywistym gospodarzem związku, bo to on koordynował najważniejsze projekty finansowe i logistyczne.

Zawsze był uważany za skutecznego organizatora, co potwierdził nawet epizod w filmie "Poranek Kojota", w którym trener Andrzej Strejlau mówił, że Zdzisio wszystko załatwi... Pochodzący z Żywca działacz za bardzo te słowa wziął sobie jednak do serca i stał się negatywnym bohaterem taśm prawdy, czyli rozmów na temat ewentualnej łapówki przy budowie nowej siedziby związku. Kręcina jest także pozwanym w procesie o niegospodarność PZPN i działanie na szkodę wierzycieli Widzewa Łódź. To za jego sprawą związek nie przelał pieniędzy na konto zadłużonego klubu, tylko na konta innych podmiotów.

Sławy nie przysporzył mu także incydent na wrocławskim lotnisku. Wdał się bowiem w kłótnię z jednym z pasażerów, który zwrócił mu wagę, że zbyt mocno chrapie. O fotel prezesa walczy pod hasłem reform wewnętrznych. Kręcina sugeruje, że jeśli otrzyma pełnię władzy, to będzie miał największe możliwości uzdrowienia związku, ponieważ nikt nie zna go lepiej od niego. Pesymiści z kolei mówią, że jego wybór byłby kompromitacją delegatów i ugruntowaniem "betonowego" wizerunku PZPN.

Głos Wielkopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24