Łagodna kara za derby Krakowa. „Przemyśl swoje grzechy” fanatyku (KOMENTARZ)

Szymon Jaroszyk
I znów przeciwnicy pirotechniki na polskich stadionach górą. Komisja Ligi ukarała Wisłę Kraków zamknięciem trybuny fanatyków, z której poleciały na murawę race.

Jeszcze więcej kibicowskich newsów? POLUB nasz KIBICOWSKI FANPAGE![/b]

Przeciętny Kowalski ponownie z lokalnych mediów dowie się o słuszności walki z niebezpiecznym piro, a radykalne kroki podejmowane w tym celu wzbudzą jego aprobatę. Kibic, chuligan? Znak równości po raz kolejny zostanie pogrubiony. O zgrozo okazuje się jednak, że i sami fanatycy rzucający racami są… zadowoleni.

W kibicowskiej zapowiedzi przewidywaliśmy, że użycie pirotechniki podczas derbów jest niemal pewne. Tak też się stało. Mieliśmy jednak nadzieję, że race czy stroboskopy rozświetlą trybuny dodając im blasku czy uzupełnią oprawę. Przez chwilę tak rzeczywiście było, race towarzyszyły czarnej sektorówce z aniołem śmierci mierzącym kosą do kibica w pasiastej koszulce, a wszystko pod hasłem: "Przemyśl swoje grzechy". Po chwili piro wylądowało jednak na murawie, a sędzia musiał przerwać mecz. Reakcje, konsekwencje?

Z pozostałych trybun odezwały się głośne gwizdy, większość kibiców na stadionie nie toleruje tego typu zachowania. W końcu wszyscy dobrze wiedzą co w trafie piszczy, jaki kurs wobec stadionowych bywalców obrała władza – karać, drakońsko i głośno. A tym samym utwierdzać społeczeństwo w zakłamanym przekonaniu i stereotypie kibica-chuligana oraz stadionu-siedliska zła. Kary były oczywiste, pytanie tylko jak wysokie.

Zamknięcie trybuny na 6 tys. widzów – brzmi groźnie, a ile do tego straci klub? No właśnie wyjątkowo mało, jeśli cokolwiek… Podczas meczu z Ruchem obiekt na pewno nie wypełniłby się do ostatniego miejsca jak w trakcie derbów, i to pomimo nadzwyczaj dobrej gry drużyny oraz zwycięstwa nad Cracovią. Podobnie jesienią stadion im. Henryka Reymana pękał w szwach w trakcie szlagieru z Legią Warszawa, a podopieczni Franciszka Smudy zrewanżowali się fanom zwycięstwem, frekwencja na następnym meczu z Zagłębiem była… trzy razy niższa! Teraz będzie podobnie. Ograniczenie pojemności nie uderzy klub po kieszeni, kilka tysięcy fanatyków przeniesionych zostanie na trybunę za drugą bramką, a miejsc dla pozostałych fanów na arenie na pewno nie zabraknie. Wiśle po prostu się upiekło, w czym duża rola Ekstraklasy SA, wykazującej się na początku tego roku sporym, dobrze pojętym sprytem.

Wojewodowie ochoczo zamykający w minionym roku trybuny, a nawet całe stadiony zapowiadali przed startem drugiej części rudny wiosennej, że w razie stwierdzonego przez nich zagrożenia będą używać dostępnych środków, aby dbać o bezpieczeństwo. Czyli zamykać stadiony za odpalanie pirotechniki. I nie było to czcze gadania, doskonale pamiętamy przecież jak jesienią wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski prewencyjnie zamknął Pepsi Arenę na mecz z Ruchem Chorzów, a jego małopolski odpowiedni Jerzy Miller zmusił Cracovię do rozegrania dwóch meczów przy pustych trybunach jako karę za derby, gdy fanatycy odpalili race i petardy hukowe. Teraz byłoby tak samo, przed tygodniem Legia drżała przed zamknięciem stadionu za piro-oprawę przed spotkaniem z Koroną Kielce (z ostrzelaniem dachu włącznie), analogicznych sankcji jak za poprzednie derby spodziewali się włodarze Białej Gwiazdy. Skończyło się „tylko” na zamknięciu trybun fanatyków, dzięki szybkim działaniom Ekstraklasy SA.

W obu przypadkach po meczach Ekstraklasa SA wydawała oświadczenie niejako uprzedzając ruch wojewodów, w których prosiła ich o wstrzymanie sankcji obiecując przy tym odpowiednie kary z ramienia Komisji Ligi. Odpowiednie, czyli niższe. Udało się, Legia i Wisła mogą dziękować włodarzom ligi, choć jeśli sytuacja się powtórzy, to ciężko będzie dalej igrać w kotka i myszkę z wojewodami.

Oczywiście, zamykanie stadionów za pirotechnikę to gruba przesada. Nawet za rzucanie rac na plac gry, czego akurat jesteśmy zdecydowanymi przeciwnikami. (I nieważne, że akurat gra toczyła się po drugiej stronie boiska, race mają upiększać, rozświetlać trybuny, a nie wypalać trawę.) Ostre kary powinny dosięgnąć wszystkich, którzy rzucili na boisko cokolwiek (w wyjątkiem serpentyn na początek meczu), a już tym bardziej piro. Zakazy stadionowe, a najlepiej i dodatkowo prace społeczne. Ale tylko ich, nikogo więcej, żadnej odpowiedzialności zbiorowej. Karać wyłącznie winnych, a nie winnych i wszystkich dokoła.

Tyle mówi rozsądek, logika. Normalność, na którą obecnie nie mamy szans. Trwają prace nad nowelizacją ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, wiele mówi się od miesięcy już o liberalizacji prawa odnośnie pirotechniki na stadionach. Póki co to tylko słowa, brakuje konkretów i odpowiednich dokumentów z mocą prawną. Póki co nie pozostaje nic innego, jak przestrzegać często niedorzecznego prawa, lub nie przestrzegać i ponosić tego konsekwencje. Ale nie fanatycy rzucający race na murawę, oni wybrali trzecie rozwiązanie: nie przestrzegają prawa, a odpowiedzialnością obarczać klub, przy czym nie robią nic, aby to prawo zmienić. A wszystko w imię pasji cechowanej niepokornością. Niezrozumianej przez 99% społeczeństwa, i przez nas. Bo naprawdę ciężko nam pojąć sens i przekaz wrzucenia racy na boisko…

Więcej o kibicach:

Ekstra trybuny. Czarne derby, blisko 6 tys. wyjazdowiczów i Panny Wyklęte (ZDJĘCIA, WIDEO) Osuch dziękuje garstce kibiców i oskarża fanatyków o atak hakerski Legia ma najwięcej kibiców w Polsce, ekstraklasę śledzi 50% Polaków (RAPORT) Kibice Zawiszy ogłosili bojkot meczów u siebie i wyjazdów Ultrasi Zawiszy odpowiedzą za bluzgi? Osuch donosi policji i rozsyła zakazy klubowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24