Lech bezradny w Lubinie. Mistrz Polski przegrał z Zagłębiem (RELACJA)

Maciej Lehmann/Głos Wielkopolski
Zagłębie Lubin wygrało z Lechem
Zagłębie Lubin wygrało z Lechem Piotr Krzyżanowski
Lech Poznań poniósł kolejną ligową porażkę w tym sezonie. W Lubinie podopieczni Macieja Skorży przegrali z Zagłębiem Lubin 1:2. Gole dla Miedziowych strzelali Krzysztof Janus i Krzysztof Piątek. Honorowe trafienie dla gości w doliczonym czasie gry zanotował Marcin Robak.

Lech zagrał w zbliżonym składzie do tego w jakim awansował do 1/8 finału Pucharu Polski. To co jednak wystarczyło na pokonanie w Grudziądzu na pierwszoligowca, zupełnie nie zdało egzaminu w piątkowy wieczór.

Kolejorz znowu grał wolno, bez pomysłu, niedokładnie, ale gospodarze szybko wykorzystali nonszalancką grę w obronie mistrzów Polski, strzelili gola i nękali podopiecznych Macieja Skorży kontratakami. Już w 6 minucie Zagłębie mogło prowadzić. Po dośrodkowaniu Janusa z prawej strony piłka trafiła na głowę Papadopulosa, ale lubiński napastnik minimalnie przestrzelił. Lech zlekceważył to ostrzeżenie i po chwili Burić musiał wyciągać już piłkę z siatki. Tym razem Cotra popisał się dobrą centrą z lewej strony, w polu karnym Lecha nikt nie pilnował Janusa, a ten pewnym strzałem pokonał Buricia. Zaspali Kamiński i Kadar, ale w przypadku Węgra to już reguła potwierdzająca tylko, że powinno się go jak najszybciej odesłać na Węgry, bo poziom naszej ekstraklasy to dla niego za wysokie progi.

Nic nie wnieśli do gry też piłkarze kupieni w ostatnich okienkach transferowych. Zagubiony był Tetteh, piłki gubił Holman. Jeśli dodać do tego też zupełnie bezproduktywnego Robaka, to można sobie wyobrazić jak fatalnego Lecha przyszło oglądać widzom.

Beniaminek na tle mistrzów Polski wyglądał jak zespół z innej piłkarskiej półki. Potrafił wymieniać szybkie podania, wykorzystywał skrzydłowych, stwarzał sobie sytuacje strzeleckie. Był kompletnym przeciwieństwem rozkojarzonego, bezbarwnego Kolejorza. I tuż przed przerwą lubinianie potwierdzili swoją dominację drugim golem. Znowu nie popisała się defensywa, a Kamiński "popisał" się nawet asystą przy bramce Krzysztofa Piątka. Ta sytuacja doskonale ilustrowała słabość obrońców Lecha. Najpierw zbyt krótko wybił piłkę Tetteh. Trafiła ona pod nogi Rakowskiego, który uderzał z dystansu i spowodował ogromne zamieszanie w polu karnym. Zdezorientowany Kamiński skierował piłkę pod nogi Piątka, który dopełnił formalności. Po zmianie stron i wejściu Linettego gra Lecha wyglądała minimalnie lepiej. Linetty, był zresztą autorem jedynego dobrego strzału Kolejorza w drugiej połowie W ostatniej akcji meczu do siatki gospodarzy trafił jeszcze Robak, którego "nabił" Trałka. To trafienie jednak nikogo z kibiców Lecha już nie cieszyło.

Głos Wielkopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24