Zapotoka - czyli jeden z największych transferowych niewypałów
Pierwszym słowackim piłkarzem, który zadebiutował w Lechu Poznań był środkowy pomocnik - Jan Zapotoka. Ówczesny 21-latek, który przychodził z zespołu MFK Dubnicy (obecnie FK Dubnica nad Vahom, który gra w III lidze) do Poznania w 2009 roku za kwotę ok. 200 tysięcy euro.
Historia tego zawodnika w stolicy Wielkopolski jest bardzo znana. Mówiąc delikatnie, nie udało mu się podbić piłkarskich salonów. Przez trzy lata spędzone przy Bułgarskiej Słowak w 19 meczach we wszystkich rozgrywkach, w niebiesko-białej koszulce nie strzelił ani jednej bramki i nie zanotował ani jednej asysty. Można go śmiało ogłosić jednym z najgorszych zawodników w najnowszej historii Lecha Poznań. W październiku 2011 roku postanowiono rozwiązać z tym zawodnikiem kontrakt.
Pierwszy strzał w "dziesiątkę"
Ten transfer poniekąd zniechęcił zarząd Lecha do ściągania zawodników z tego kraju. Dopiero w 2016 roku zdecydowano się na ściągnięcie Słowaka, który w naszej lidze już swoje zagrał. Był nim bramkarz Matus Putnocky. Aktualnie 38-letni golkiper, po bardzo dobrym 1,5 roku gry w Ruchu Chorzów i zanotowaniu 18 czystych kont (na 52 mecze), został nominowany do nagrody najlepszego bramkarza sezonu 2015/16. W Poznaniu, choć nie udało mu się z Lechem wywalczyć żadnego trofeum, to był wyróżniającą się postacią. Łącznie wystąpił w Kolejorzu w 75 meczach, wpuszczając 62 bramki i notując 36 czystych kont. Jego wysoka forma została doceniona w sezonie 2016/17, kiedy to podczas Gali Ekstraklasy otrzymał nagrodę dla najlepszego bramkarza ligi.
Odpalił, ale nie w Lechu Poznań
Trzecim zawodnikiem, który występował w barwach Lecha był Vernon De Marco. Słowak urodzony w argentyńskiej Cordobie, posiadający hiszpańskie obywatelstwo, do Kolejorza był dwukrotnie wypożyczany. Najpierw w 2017, a później w 2018 roku. W stolicy Wielkopolski specjalnie się nie przebił, choć też nie można napisać, że był bardzo chybionym transferem. Początkowo występował na pozycji lewego obrońcy, później za kadencji Ivana Djurdjevicia występował na środku defensywy.
Po przejęciu ekipy przez Adama Nawałkę, a następnie Dariusza Żurawia niezbyt często oglądaliśmy go na boisku. Po powrocie do Slovana Bratysława stał się wiodącym zawodnikiem, a pod koniec przygody na Słowacji, był nawet kapitanem tej ekipy. Jego dobra dyspozycja zaowocowała przebiciem się do pierwszej drużyny reprezentacji. W lipcu podpisał kontrakt z Hattą Club, który występuje w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Satka cały czas kibicuje Lechowi Poznań
Kolejnym Słowakiem grającym w Kolejorzu był Lubomir Satka. Tego piłkarza szerzej przedstawiać nie trzeba, Niekwestionowany lider Kolejorza w ostatnich sezonach. Przez cztery lata był solidnym piłkarzem, z którym Lech w 2022 roku sięgnął po mistrzostwo Polski. Podczas rundy wiosennej zdecydował, że nie przedłuży kontraktu z niebiesko-białymi, chcąc szukać wyzwań w innej lidze. W lipcu podpisał kontrakt tureckim Samsunsporem, występującym w ekstraklasie. Były lechita na łamach portalu Sport Aktuality został zapytany o to, komu będzie kibicować w starciu Lecha ze Spartakiem Trnava, odpowiedział:
- Muszę powiedzieć, że moje serce będzie po stronie Lecha. Pracowałem tam 4 lata i mam tam wielu znajomych. Nie tylko w szatni, ale w całym klubie, więc życzę im wszystkiego najlepszego. Grałem też w Dunajskiej Stredzie na Słowacji i zawsze było bardzo gorąco przeciwko Trnavie, więc w tym podwójnym meczu będę kibicował Lechowi Poznań i wierzę, że awansują dalej - powiedział Satka jeszcze przed pierwszym meczem.
Krótka, nieudana przygoda
Ostatnim zawodnikiem zza naszej południowej granicy, który grał w Lechu był Dominik Holec. W zasadzie słowo "grał" jest sporym nadużyciem. 29-letni bramkarz przybył podczas tegorocznego, zimowego okna transferowego (na zasadzie wypożyczenia ze Sparty Praga) i zdołał wystąpić w zaledwie jednym meczu. Z jego przybyciem wiązano sobie spore nadzieje, tym bardziej że Holec grał już w Rakowie Częstochowa i pomógł "Medalikom" wywalczyć Puchar Polski. W Poznaniu zawalił mecz ze Śląskiem Wrocław, który do ostatnich kolejek walczył o utrzymanie się w ekstraklasie. Szybko poznano się na jego słabej dyspozycji, przez co Filip Bednarek miał zapewnione miejsce między słupkami, nie musząc martwić się o to, czy ktoś go z tego miejsca wygryzie.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?