To wspaniały zestaw pod każdym względem. Po pierwsze, jeżeli przeciwnicy wystawią przynajmniej połowę podstawowego składu, to Lechia będzie mieć okazję sprawdzenia się na ich tle – to zawsze wyzwala dodatkową energię, która pozostaje na kilka ligowych kolejek (tak było po pamiętnym meczu z FC Barceloną). Po drugie, gdańszczanie przez to zyskają na popularności. Usłyszą o nich na Zachodzie, a media w Polsce poświęcą więcej miejsca niż na co dzień. Słowem, marka o nazwie Lechia zyska, a nie straci. Po trzecie, finanse. Nie będą to szalone kwoty, bo sparingi zostaną rozegrane na różnych zasadach, ale załóżmy np., że jeden z piłkarzy trafi przeciwko Juventusowi, a Lechia tego spotkania nie przegra. Wobec takich rozstrzygnięć, kibicom jakby łatwiej będzie przeznaczyć pieniądze na karnety, bilety, koszulki, gadżety itd. Do tego dochodzą wpływy z praw do transmisji. Ponoć mecz z Juventusem pokaże Telewizja Publiczna.
Wydaje się, że prawie cała liga zazdrości Lechii letnich sparingów. Prawie cała, bo przecież Lech Poznań i Legia Warszawa zamierzają dotrzeć do faz grupowych europejskich pucharów, gdzie tacy rywale po prostu będą na nich już czekać. Każdy im oczywiście tego życzy. Mając jednak w pamięci ostatnie lata, szczególnie beznadziejne jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, z góry trzeba założyć także jedną ewentualność: otóż to Lechia może okazać się tym jedynym polskim zespołem, który zagra w najciekawszych meczach. Gdyby rzeczywiście ten scenariusz miał się ziścić, to wniosek odnośnie całej ekstraklasy byłby dość zatrważający: Polaku, chcesz rywalizować z poważnymi - zaproś ich na sparing.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?