Legia pokonała Widzew w nudnym klasyku

Paruyr Tovmasyan
Po bramce Alejandro Cabrala, który znalazł się w szerokiej kadrze Argentyny, Legia Warszawa pokonała Widzew Łódź w nieco już zakurzonym klasyku ekstraklasy. Jak na wyblakły szlagier przystało mecz był emocjonujący tylko momentami.

Mecze Legii i Widzewa największe emocje wzbudzały w połowie lat 90-tych. Dzisiejsze spotkanie w niczym nie przypominało tamtych widowisk, ani jeśli chodzi o poziom sportowy, ani biorąc pod uwagę rangę wydarzenia. Lepsza okazała się dzisiaj Legia, które zwycięstwo zapewnił Cabral.

Przed meczem z Widzewem trener Legii Maciej Skorża z nadzieją mówił o powrocie do składu Inakiego Astiza i Ivicy Vrdoljaka. Obaj mieli poprawić grę stołecznego zespołu, ale ten drugi niespodziewanie obejrzał piątkowe spotkanie z trybun z powodu kontuzji. Chorwata zastąpił Janusz Gol (po kiepskim występie żegnany był gwizdami).

Natomiast dla trenera gości Czesława Michniewicza poważnym zmartwieniem była absencja Dudu, który pauzował za cztery żółte kartki. Brazylijski obrońca występował w barwach łódzkiego zespołu we wszystkich dotychczasowych 23 meczach ekstraklasy w tym sezonie. Za to wystąpił Wojciech Szymanek, jubilat, dla którego był to setny występ w polskiej ekstraklasie. Łodzianie przed spotkaniem mieli 6 punktów przewagi nad strefą spadkową i 5 punktów straty do 3. miejsca w tabeli.

Od początku meczu, żadna z drużyn nie potrafiła przeprowadzić składnej akcji. Widzieliśmy bardzo dużo strat z obu stron, brakowało zrozumienia między zawodnikami. Pierwszy strzał zawodnicy Legii oddali w 12. minucie, a zrobił to Manu. Jednak trudno nazwać było to strzałem. Uderzył niecelnie i zbyt słabo. Po dwóch minutach Artur Jędrzejczyk przewrócił się w polu karnym, ale bardziej powinien się cieszyć, że nie otrzymał żółtej kartki za symulowanie, niż liczyć na rzut karny.

Po upływie kolejnych 12 minut od pierwszego strzału, okazję miał Jarosław Bieniuk. Strzelał głową, jednak obok bramki. Warto odnotować, że otrzymał wspaniałe podanie od Adriana Budki z rzutu wolnego. Po pół godzinie gry, o napastnikach Widzewa można było powiedzieć tylko tyle, że Nika Dżalamidze częściej leżał na boisku, niż biegał. A Darvydas Sernas pierwszy raz pokazał się faulując obrońcę gospodarzy.

Przewagę Legii Warszawa potwierdzało posiadanie piłki 68% - 32%, po upływie 33 minut gry. Mimo tego, w 38. minucie po raz kolejny po dośrodkowaniu Adriana Budki z rzutu wolnego z prawej strony, do strzału głową doszedł Jarosław Bieniuk – ponownie niecelnie. Jednak tym razem były reprezentant Polski był bliższy strzelenia bramki. Widzewiacy, próbowali w ten sposób pokonać rywali także w doliczonym czasie pierwszej połowy, lecz tym razem podanie było niecelne.

Pierwsza połowa z pewnością nie przejdzie do historii, a najlepiej spisał się arbiter Sebastian Jarzębak. W większości statystyk drużyny prezentowały się bardzo podobnie: w strzałach 4-3, zero celnych z obu stron, w faulach 8-7. Darvydas Sernas najczęściej faulował, a Nika Dżalamidze był najczęściej faulowany. Największa różnica dotyczyła dośrodkowań, 20-4 dla Legii. Cóż z tego, skoro celność w tym aspekcie także była niemalże identyczna. Podopieczni Macieja Skorży trafiali albo w obrońców, albo wprost w ręce Macieja Mielcarza.

- Legia w końcu musi się otworzyć. Myślę że z kontrataku możemy strzelić bramkę. Na pewno wyjdziemy na drugie 45 minut z wiarą, że tutaj można wygrać – powiedział w przerwie prawy obrońca Widzewa, Adrian Budka.

- Widzew przyjechał tutaj, z takim nastawieniem, by nie przegrać meczu. My na razie robimy wszystko, żeby strzelić pierwszą bramkę. Mam nadzieję, że w drugiej połowie uda nam się to zrobić - powiedział Janusz Gol po pierwszych 45 minutach.

Po przerwie groźny strzał w 51. minucie oddał Maciej Rybus z rzutu wolnego. Jednak piłkę skierowaną w kierunku słupka wybronił Maciej Mielcarz. Po pięciu minutach Alejandro Cabral, powołany w dniu meczu do szerokiej kadry reprezentacji Argentyny, najpierw zmienił Janusza Gola, a po upływie kolejnych dziewięciu strzelił gola. Po znakomitej akcji Radovica z wbiegającym z lewego skrzydła Jakubem Wawrzyniakiem, ten drugi wspaniałym podaniem obsłużył Argentyńczyka, który musiał tylko umieścić piłkę w niemal pustej bramce.

Minęło kilka minut i doszło do najbardziej kontrowersyjnej sytuacji w tym spotkaniu. Przemysław Oziębała po prostopadłym podaniu wbiegając na czystą pozycję został przewrócony na murawę przez Artura Jędrzejczyka, za co legionista otrzymał żółtą kartkę. Spotkało się to z dużym niezadowoleniem piłkarzy Czesława Michniewicza. A sam trener o tej sytuacji wypowiedział się po spotkaniu, iż brakuje spójności w decyzjach sędziów, szczególnie w kwestii karania kartkami.

Po stracie bramki Widzew coraz częściej atakował, jednak Legia skutecznie się broniła. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry, z połowy boiska Manu oddał drugi celny strzał w tym spotkaniu. Maciej Mielcarz był jednak czujny i nie miał żadnych problemów z wyłapaniem piłki.

- Nasz cel osiągnęliśmy. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty i wygrać. Tyle razy już ładnie przegrywaliśmy, że cieszę się, że po takiej grze zdobywamy trzy punkty. Ta drużyna jest cały czas pod presją, dlatego chcieliśmy uniknąć błędów. Chcieliśmy ograniczyć ryzyko do minimum i dlatego ten mecz tak wyglądał. Od 6 marca nie wygraliśmy meczu, w końcu nam się udało – mówił po spotkaniu zadowolony trener „Wojskowych”, Maciej Skorża.

Niepocieszony był z kolei Czesław Michniewicz, którego zespól miał problemy z oddaniem choćby celnego strzału. – My nie stworzyliśmy zbyt wielu sytuacji, ale też nie pozwoliliśmy stworzyć Legii. Wydawało się, że nie padną bramki. Straciliśmy bramkę po szybkim rozegraniu piłki na lewej stronie boiska. Szkoda że tak się stało, bo myślałem, że uda nam się strzelić bramkę. Jedna bramka dałaby nam remis. Dwie być może zwycięstwo, ale niestety nie strzeliliśmy bramki na wyjeździe, dlatego nie wygraliśmy. Ciężko wygrywać nie stwarzając sytuacji, jednak Legii się to udało. O ten ułamek sekundy ktoś był szybszy, ktoś lepiej dograł. Nam zabrakło przede wszystkim celnych strzałów, w sytuacjach, gdzie można było tą piłkę lepiej rozegrać. No szkoda bardzo, bo kosztował nas ten mecz dużo wysiłku, a wracamy bez punktów - podsumował.

Legia Warszawa - Widzew Łódź 1:0 (0:0) - zapis naszej relacji na żywo ze stadionu przy Łazienkowskiej.

Bramki: 1:0 Alejandro Ariel Cabral (65).

Żółta kartka
- Legia Warszawa: Artur Jędrzejczyk. Widzew Łódź: Mindaugas Panka, Wojciech Szymanek.

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom). Widzów 16 448.

Legia Warszawa: Wojciech Skaba - Artur Jędrzejczyk, Dickson Choto (46. Marcin Komorowski), Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak - Manu, Janusz Gol (56. Alejandro Ariel Cabral), Ariel Borysiuk, Miroslav Radovic, Maciej Rybus (63. Michał Kucharczyk) - Michal Hubnik.

Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Adrian Budka, Jarosław Bieniuk, Sebastian Madera, Wojciech Szymanek - Przemysław Oziębała (77. Damian Radowicz), Mindaugas Panka, Łukasz Broź, Prejuce Nakoulma (59. Krzysztof Ostrowski) - Nika Dżalamidze (79. Piotr Grzelczak), Darvydas Sernas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24