Legia w drodze. Śląsk jeszcze w blokach (KOMENTARZ)

Łukasz Piekarski
Polskiej ekipy w Lidze Mistrzów nie widziałem nigdy. W 1996 roku byłem zbyt młody i większość czasu spędzałem na boisku do piłki lub koszykówki. Po wczorajszym meczu Legii wszystko może się jednak odmienić.

O pierwszej połowie piłkarze Legii powinni jak najszybciej zapomnieć. Z taką grą nie można domagać się gry w elicie europejskiego futbolu. Brakowało niemal wszystkiego. Spokoju, precyzji i umiejętności. Jedynym zawodnikiem „Wojskowych”, który trzymał poziom był Dusan Kuciak. Jego wspaniałe interwencje pozwoliły legionistom przegrywać do przerwy „tylko” 0:1. Warto przy tej sytuacji nadmienić, że mistrz Polski jakoś specjalnie umiłował sobie ten wynik do przerwy w tegorocznych eliminacjach do ligi mistrzów. 0:1 powtarza się przy okazji każdego wyjazdowego spotkania Legii (patrz pojedynki z TNS i Molde).

Po gwizdku na drugą połowę Legia wyszła zupełnie odmieniona. Powody lepszej gry mistrza Polski opisał na swoim blogu Michał Pol – zdobycie nagrania przemowy Jana Urbana z przerwy spotkań z Steaua Bukareszt i Molde powinno być odpowiednim zadaniem dla dziennikarza śledczego. - Do rzeczy! Inaczej wyglądała gra w obronie. Postawa Jakuba Rzeźniczaka, który w ostatnim czasie postawił na wzmożoną aktywność w sieci czy Dossy Juniora cechowała się walecznością o każdy metr kwadratowy boiska. Sporo szumu w ofensywie narobił duet Miroslav Radović i Jakub Kosecki, który odpowiadał za wyrównującą bramkę. Na minus można zaliczyć postawę Marka Saganowskiego, którego w ataku Legii praktycznie nie było. Popularnego „Sagana” częściej widywało się w środkowej strefie boiska, aniżeli na szpicy. Słabo na tle swoich rumuńskich przeciwników wypadł również Ivica Vrdoljak. Serbski pomocnik Legii wielokrotnie odpuszczał rywalom i skupiał się głównie na oglądaniu pleców napastników z Bukaresztu.

W najbliższą środę 13 lat bez polskiego zespołu w lidze mistrzów skumuluje się do 90 minut. Tak blisko elitarnych rozgrywek jak Legia w ostatnim czasie nie był nikt. Podsumowując – Steaua musi strzelić co najmniej jedną bramkę, żeby marzyć o awansie. Legii wystarczy bezbramkowy remis.

Śląsk zaczyna hiszpański taniec

Dziś wieczorem inny polski klub będzie pisał inną historię o europejskich pucharach. Śląsk Wrocław jest jeszcze w blokach. Przed podopiecznymi Stanislava Levego historyczny bój o pieniądze, sławę i medialny rozgłos. Pokonanie FC Sevilli będzie czymś niesamowitym.

Śląsk, który już w poprzedniej rundzie kwalifikacyjnej był przez wielu piłkarskich ekspertów skazywany na porażkę, sprawił ogromną niespodziankę. Najpierw po kapitalnej bramce Sabinu Plaku wygrał z FC Brugge we Wrocławiu, a następnie po świetnej grze wywalczył remis na belgijskim terenie. Dzisiejszego wieczora będzie chciał znów zamknąć usta krytykom i ze stolicy Andaluzji wywieźć korzystny rezultat. Początek decydującego boju o europejskie puchary zaplanowano na godzinę 21.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24