Legia wysoko przegrała w Neapolu i pożegnała się z Ligą Europy [ZDJĘCIA]

Kaja Krasnodębska
Legia Warszawa przegrała z Napoli 2:5 w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy. Wicemistrzowie Polski z dorobkiem czterech punktów zakończyli zmagania na czwartej pozycji i pożegnali się z rozgrywkami.

"Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe" mawiał Kazimierz Górski. Jednak już przed pierwszym gwizdkiem szanse legionistów na pozytywny rezultat w tym spotkaniu, nie wspominając nawet o awansie, były raczej mizerne. Warszawianie jechali bowiem prosto do jaskini lwa - niezwyciężonego w tej edycji Ligi Europy włoskiego Napoli. Gospodarze mając awans już w kieszeni i przygotowując się do weekendowego starcia ze znacznie groźniejszą od Legii AS Romą, w meczu z Polakami postanowili oszczędzić kluczowych zawodników. Mimo to, wciąż stanowili dla podopiecznych Czerczesowa bardzo trudne wyzwanie.

Stracona pozycja, a także nadchodzący bój z Piastem Gliwice nie skłonił szkoleniowca Wojskowych do roszad. Do walki we Włoszech stanęli więc ci zawodnicy, którzy wśród legionistów prezentują najlepszą formę. Od pierwszych minut było widać, że i to może nie wystarczyć. Od premierowego gwizdka bowiem korzystniej wyglądali gospodarze. To oni prowadzili grę i właściwie całkowicie kontrolowali boiskowe wydarzenia. To również Włosi szybko zaczęli tworzyć sobie bramkowe sytuacje. Zespół z Polski praktycznie skupił się na defensywie, a i to nie zawsze mu wychodziło. Podopieczni Maurizio Sarri'ego coraz częściej stawali przed strzeleckimi szansami. Dusan Kuciak długo pozostawał jednak niepokonany. Z pomocą poprzeczki czy słupków pozwalał zespołowi wciąż marzyć o korzystnym rezultacie.

Ten cel oddalił się w 32. minucie, kiedy to gospodarze zdołali wykorzystać rosnącą przewagę. Jako pierwszy na listę strzelców w tym spotkaniu wpisał się Nathaniel Chalobah. Po podaniu Omara El Kaddouri'ego Anglik przepuścił futbolówkę między nogami Michała Pazdana i umieścił piłkę w siatce. Swoim trafieniem jedynie rozbudził apetyt kolegów, przez co zaledwie kilka chwil później Dusan Kuciak ponownie zmuszony był do wyciągania piłki z siatki. Drugiego gola dla Napoli zdobył Lorenzo Insigne, który po prostu wykorzystał niecelne podanie Tomasza Jodłowca w kierunku Igora Lewczuka.

Była to ostatnia groźniejsza sytuacja ze strony Włochów w pierwszej połowie. Z pierwszą ofensywną akcją wyszli natomiast legioniści. W 42. minucie na bramkę Gabriela uderzył Nemanja Nikolić. Z dystansu, bardzo lekko i niecelnie. Ta próba zamiast zagrozić gospodarzom pokazała jedynie dzisiejszą mizerię polskiego zespołu.

Druga część gry rozpoczęła się od bramki dla Napoli. Na szczęście dla gości, arbiter nie uznał gola Vlada Chirichesa. Macedoński sędzia dopatrzył się faulu na Dusanie Kuciaku. Legionistom więc się upiekło. Przynajmniej na chwilę. Zmotywowało ich to do większych starań w kolejnych minutach, dzięki czemu przed naprawdę świetną sytuacją na honorowe trafienie znalazł się Bartosz Bereszyński. Po podaniu Michała Kucharczyka uderzał z najbliższej odległości. Na zdobycie gola nie pozwolił mu skuteczny wślizg powracającego defensora Napoli.
Kolejne minuty to coraz większa przewaga gospodarzy. Włosi zamknęli swoich przeciwników na ich połowie i bardzo odważnie sobie tam poczynali. Konsekwentnie nacierali na bramkę Dusana Kuciaka, co po prawie godzinie gry zaowocowało kolejnym golem. Tym razem trafienie dopisał sobie Jose Maria Callejon. Hiszpan odebrał nadlatujące z prawej strony dośrodkowanie po czym pewnie pokonał golkipera legionistów. Wynik 3:0 nie zwiastował już nawet najmniejszej nadziei dla podopiecznych Stanisława Czerczesowa.

To co się stało chwilę później zaskoczyło nie tylko nielicznie zgromadzonych na trybunach kibiców, ale i walczących na murawie piłkarzy. Praktycznie z niczego Legia stworzyła sobie akcję i zdobyła bramkę. Szczęśliwym strzelcem okazał się Stojan Vranjes, a sprytnym podaniem pomógł mu w tym wpuszczony chwilę wcześniej na murawę Aleksandar Prijović. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było czekać długo. Czwartego gola dla Napoli zdobył Dries Martens. Powracający po kontuzji zawodnik wykorzystał bierność defensorów warszawian i efektownie uderzył na bramkę Kuciaka. Futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i pomknęła do siatki.

Wynik 4:1, a Włochom wciąż było mało. Widząc mizerię swoich rywali, nadal tworzyli sobie sytuacje. Stosunkowo długo nie mogli jednak podwyższyć rezultatu. Na drodze stawała im zwykle niecelność, aczkolwiek czasem opór stawali Łukasz Broź czy Michał Pazdan. Defensorzy wicemistrza Polski bezradni okazali się jednak w doliczonym czasie gry, kiedy w stronę bramki fenomenalnie uderzył Dries Mertens. Bez najmniejszego kłopotu wyminął Tomasza Jodłowca i zdobył piątą bramkę. Tym samym tradycji stało się zadość. Napoli ponownie sprezentowało u siebie rywalom z Ligi Europy pięć bramek.

Patrząc na ten wynik i postawę obu zespołów wydawało się, że w tym spotkaniu już nic się nie wydarzy. Właśnie wtedy ponownie zaskoczyli legioniści. Po ładnym podaniu Ivana Trickovskiego gola dla Wojskowych zdobył Aleksandar Prijović. Nie miało to już jednak większego wpływu na końcowy rezultat ani awans do następnej rundy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24