Ligowa krucjata (odc. 5): Widzew ratuje cywilizację

Grzegorz Ignatowski
26. kolejka ekstraklasy przyniosła kilka zaskakujących rozstrzygnięć, które mogły źle wpłynąć na ludzi, którzy przesadnie analizują wyniki meczów. Niektórym zwyczajnie mógł eksplodować mózg, od zbyt dużego natłoku zaskakujących informacji. Do tego padło kilka bramek z kategorii "stadiony świata". Tego mózgi fachowców mogłyby już nie wytrzymać. Na szczęście jest Widzew Łódź, który zawsze gra zgodnie z planem.

Korona − Zawisza 1:1

Remis w starciu pomiędzy tymi drużynami odzwierciedla ich siłę i pozycję w ekstraklasie. Ten wynik pokazuje, że obie ekipy mogą awansować do grupy mistrzowskiej, ale nie muszą. Pytanie brzmi: nie muszą, bo nie chcą? Czy nie muszą bo nie dają rady? Bo patrząc po postawie zawodników na boisku, to miejsce w pierwszej ósemce powinno się znaleźć zarówno dla Korony, jak i dla Zawiszy.

Obydwie drużyny mają wiele atutów, ale w piątkowym meczu najważniejszymi ogniwami były pozycje bocznych obrońców. Paweł Golański był aktywny w ofensywie, umiejętnie włączał się do akcji, celnie dośrodkowywał i zasiewał ziarenko strachu w sercach kibiców Zawiszy, kiedy podchodził do rzutu wolnego lub rożnego. Widocznie kanapki z Nutellą dobrze na niego wpływają. Dobrze prezentował się też Igor Lewczuk, który sprawił, że obrońcy Korony jednym okiem spoglądali w jego kierunku z obawą, czy ten zawodnik przypadkiem nie biega sobie bez opieki gdzieś pod polem karnym. A podobno nie ma w Polsce dobrych bocznych obrońców i trzeba naturalizować jakiegoś Matthiasa z Niemiec.

Lech - Podbeskidzie 2:1

Mam taką refleksję, że juniorami nie da się wygrać ligi - powiedział Mariusz Rumak. No to juniorzy w meczu z Podbeskidziem odpowiedzieli mu swoją grą. Brzmiało to mniej więcej tak: − Wydaje nam się, że z Mariuszem Rumakiem nie będziemy w stanie wygrać ligi - powiedzieli juniorzy Lecha.

Lech wygrał z Podbeskidziem − fakt. Ale ile jest w tym ręki Rumaka, a ile zwykłego szczęścia? Jak dla mnie zdecydowanie przeważało to drugie. Strategia obrana przez trenera Lecha nie zdaje egzaminu. 37-latek postawił na atak skrzydłami, gdzie Lech często podwaja a nawet potraja siłę ofensywną, ale to nie przynosi efektu bramkowego. Co najwyżej bite są kolejne rekordy w ilości dośrodkowań, z których nic nie wynika. Jedynie spryt 17-letniego Kownackiego i 19-letniego Formelli zadecydował o tym, że Lech miał dwa stałe fragmenty, które potrafił wykorzystać. Co na to Rumak? On z juniorami nie wygra ligi.

Prawda jest taka, że ten mecz równie dobrze mogło wygrać Podbeskidzie. "Górale" mieli mniej sytuacji, ale były one znacznie bardziej klarowne niż te, które miał Lech. Nie świadczy to zbyt dobrze o trenerze, który przecież dysponuje jedną z najsilniejszych kadr w lidze. Sześciu byłych lub obecnych reprezentantów Polski, dwóch reprezentantów Finlandii, reprezentant RPA, Gambii, Serbii, Bośni, Węgier, Panamy... Czy wiecie, że piłkarze Lecha łącznie rozegrali w reprezentacjach narodowych 164 spotkania i strzelili 15 goli? Ale OK, Rumak z juniorami ligi nie wygra.

Lechia - Widzew 2:0

Widzew gra na wyjeździe, więc gospodarze mogą dopisać sobie trzy punkty. To tak samo pewne, jak fakt, że słoniowi na trąbie nie wyrośnie kaktus. Ale krążą plotki, że władze Widzewa lada chwila podziękują trenerowi Skowronkowi i zaczną szukać innego trenera, który takiego kaktusa będzie próbował wyhodować. W lidze polskiej cuda się zdarzają, więc kaktus może i wyrośnie, ale co z tego. Żeby się utrzymać w ekstraklasie trzeba jeszcze grać w piłkę, hodowanie kaktusów nie wystarczy.

Górnik - Pogoń 1:1

Kto jest trenerem Górnika? Nie jest nim Robert Warzycha, bo on nie posiada odpowiedniej licencji. Może więc nim zostać na przykład popularny na YouTube Gracjan Roztocki, o ile wyrobi sobie odpowiednią licencję. Może być babcia Kowalczyka, dziadek Tuska, który był w Wermachcie, ktokolwiek, to nie ma znaczenia. Oficjalnie trenerem jest Józef Dankowski, trener-słup, bo wszyscy wiedzą kto odpowiada za wyniki. I tu kamyczek ląduje w ogródku PZPN i Ekstraklasy SA: po co wprowadzać przepis, który jest nieżyciowy, który uniemożliwia podjęcia pracy trenerom o uznanej marce, który zmusza kluby do szukania sposobu na obejście tychże przepisów. Trenerem Górnika jest Robert Warzycha i trzeba jak najszybciej pozwolić Górnikowi właściwie wypełniać protokół meczowy. Ośmiesza się jedynie organizatorzy rozgrywek.

O dziwo, grający ostatnio porażająco słabo Górnik stworzył niezłe widowisko z grającym ostatnio przerażająco słabo Pogonią Szczecin. Duża w tym zasługa młodego Dominika Kuna, który rozruszał nieco skostniałą Pogoń. Może to jest sposób, wprowadzać co mecz świeżą krew, żeby ta stara nie zdążyła skrzepnąć.

Legia - Wisła 2:2

Bez kibiców, którzy mogli obejrzeć to spotkanie w TV w porze kotletowej, to spotkanie nie było takie jak być powinno. Owszem, poziom był wysoki, mecz był emocjonujący, ale pojedynek piłkarski bez dopingu kibiców jest jak picie wódki przed lustrem. Alkohol smakuje tak samo, ale klimat nie ten.

Legia zremisowała wygrany mecz. Prowadziła już 2:0, by grając w przewadze jednego zawodnika stracić dwie bramki. Tak, Legia już miała trzy punkty, ale zaczęła się nimi bawić, bezczelnie machać nimi Wiśle przed oczami, no to Wisła wyciągnęła rękę i sobie jeden punkt wzięła. Przerażenie ogarniało fanów "Wojskowych" kiedy w drugiej połowie piłkarze poruszali się jak ofiary zaawansowanej anoreksji, momentami nie dowierzali, że telewizja pokazuje to co dzieje się na boisku, podejrzewali fotomontaż, kiedy Dwaliszwili z metra nie wepchnął piłki do siatki, myśleli, że to przerwa w meczu, podczas której zawodnicy chcą zabawić telewidzów jakiś niewybrednym skeczem a'la Monty Python... Jakie musiało być zdziwienie, kiedy sędzia gwizdnął po raz ostatni i okazało się, że to była rzeczywistość i Legia zdobyła tylko jeden punkt...

Szukając charakteru w drużynie Henninga Berga można się zatrzymać na dłużej przy Dusanie Kuciaku i Miroslavie Radoviciu. U pozostałych zawodników tego nie widać. Kiedy gra się nie klei i Legia zaczyna mieć "pod górkę" wszyscy starają się pilnować, żeby ten wózek nie poleciał w dół. Nikt nie wyjdzie przed szereg i nie zacznie ciągnąć go do góry. I chyba to jest obecnie największy problem Legii. Brakuje kogoś takiego jak Vuković, jak Żewłakow, jak Łukasz Surma. Będzie o czym myśleć podczas letniego okienka transferowego.

I na koniec ciepłe słowo dla piłkarza, który zobaczył czerwoną kartkę. Wyrzucony z boiska w pierwszej połowie Głowacki nie krzyczał, nie zarzucał sędziemu niekompetencji, nie oskarżał nikogo o spisek, tylko grzecznie podziękował arbitrowi za współpracę, po czym oddał opaskę i zszedł z boiska. Uczcie się panowie piłkarze, bo tak się buduje autorytet.

Zagłębie - Śląsk 2:2

Właściwie to Piech zapewnił lubinianom trzy punkty, ale wyglądało to tak: Piech wykrada punkty wrocławianom, koledzy z drużyny idą i grzecznie je oddają. Więc Piech biegnie i znów je wykrada, a koledzy znów grzecznie je oddają. Co na to Piech? Rzucił "dosyć" i poszedł do domu. Zagłębie, jak Legia, powinno ten mecz wygrać i straciło punkty trochę na własne życzenie. Szkoda, bo patrząc na obecną formę, chciałoby się oglądać ten zespół w grupie mistrzowskiej. To się już raczej nie zdarzy, bo lubinianie tracą do 8. miejsca 11 punktów. To dużo. To za dużo.

Ruch - Piast 0:2

Pisałem ostatnio o logice. Mówiłem, że po golu strzelonym przez Malinowskiego w końcu powiedziała dość i pojawiła się na polskich boiskach. Wygląda na to, że teraz zrobiła sobie długi odpoczynek od polskiej piłki, bo w meczu Ruchu z Piastem znów wszystko stanęło na głowie. Najsłabszy wiosną Piast wygrał z najlepszym wiosną Ruchem na jego terenie 2:0.
Wpadka Ruchu była kwestią czasu, ale przytrafiła się ona w najmniej oczekiwanym momencie. Zespół Jana Kociana wyraźnie się rozkręcał, zagrał w najsilniejszym składzie i nic nie usprawiedliwia porażki z jedną z najsłabszych drużyn ekstraklasy. Czyżby w Chorzowie jednak nie byli gotowi na europejskie puchary? A może to tylko jakiś jednorazowy błąd systemu?

Cracovia - Jagiellonia 1:0

Wygrał Piast, wygrała Cracovia, czy to w ogóle możliwe, żeby taki zbieg okoliczności przypadł na jedną kolejkę? Gdyby jeszcze Widzew wygrał na wyjeździe to wszystkie komputery po przeanalizowaniu takiej informacji wyświetliły by komunikat: fatal error - event impossible. Można więc powiedzieć, że Widzew uratował cywilizację.

Co do samej Cracovii to wygrała zasłużenie. Piękny gol Bernhardta i znakomite interwencje w ostatnich minutach Pilarza mogą być ozdobą niejednego meczu. Ale przecież w tej kolejce padły też fantastyczne gole Możdżenia czy Stilicia a do tego fenomenalną bombą z dystansu popisał się Pietruszka. I to wszystko w jednej kolejce polskiej ekstraklasy! Nie bądźcie zdziwieni, jeśli za chwilę na waszych komputerach pojawi się napis "fatal error".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24