Listkiewicz: Konkurs na sekretarza PZPN, to tylko chwyt pijarowski

Dziennik Zachodni
37,5 tysiąca złotych miesięcznie czeka na nowego sekretarza generalnego PZPN. - Mam nadzieję, że ci wszyscy ludzie nie walczą jedynie o to, żeby zarabiać pensję ponad dwukrotnie wyższą od pensji premiera kraju - mówi Michał Listkiewicz.

Więcej o wyborach nowego sekretarza w "Dzienniku Zachodnim"

Sześćdziesiąt jeden osób chce być sekretarzem PZPN. Ta liczba pana zaskakuje?
I to bardzo. Jest wręcz szokująca, biorąc pod uwagę jak zły wizerunek ma związek w społeczeństwie. Co zresztą zaczęło się za moich czasów.

Stare powiedzenie głosi, że jeśli nie wiadomo o co chodzi...
No tak. Ale ja mam jednak nadzieję, że ci wszyscy ludzie nie walczą jedynie o to, żeby zarabiać pensję ponad dwukrotnie wyższą od pensji premiera kraju, ale mają też inne cele.

Chcą bilety na Euro?
(śmiech). Nie, w to nie wierzę. Poza tym jest już za mało czasu, żeby skorzystać na Euro. Jedyne na co sekretarz może liczyć, to ewentualnie na jakiś splendor w loży honorowej.

To może jest to gra o władzę? Do końca kadencji zostało 10 miesięcy, to dość czasu, żeby zbudować zaplecze i powalczyć o prezesurę?
Pewnie pan robi aluzję do mojej kariery, bo ja właśnie taką drogą poszedłem. Ale tym razem to też nie wchodzi w grę. Jestem przekonany, że z Grzegorzem Lato powalczą osoby większego kalibru i o większych możliwościach niż kandydaci z konkursu.

Jaka jest więc stawka w tej grze?
Posada sekretarza PZPN jest związana z dużą władzą. Pozwala realizować swoje ambicje, także na skalę międzynarodową, bo ta funkcja otwiera wiele drzwi. Ale myślę, że ten konkurs to tylko chwyt pijarowski, związek chce pokazać, jaki jest przejrzysty. Bo realnie, ze względu na końcówkę kadencji, nie ma sensu. Przecież Lato może przegrać wybory, a wtedy sekretarz też się zmieni.

No ale dziesięć miesięcy z taką pensją...? Ok. A jakie są cienie sekretarzowania?
To gorący fotel, wymagający dużej dyplomacji. PZPN jest stowarzyszeniem z nazwy, ale de facto jest potężną firmą. I trzeba umieć się w niej poruszać, lawirując między grupami interesów i ambicji personalnych, regionalnych czy klubowych. I łatwo wpaść na minę. Przekonał się o tym spec od marketingu, Piotr Gołos, człowiek, który odnosił sukcesy w korporacjach, a tu ma duże problemy związane z "aferą orzełkową". Gdybym miał coś do powiedzenia zostawiłbym obecnego p.o. sekretarza Waldemara Baryło. Dopiero po wyborach, na całą kadencję, poszukałbym kogoś bardziej "politycznego", może jakiegoś byłego znanego piłkarza.

Rozmawiał Rafał Musioł/Dziennik Zachodni

Zapisz się na piłkarski NEWSLETTER! - codziennie najważniejsze wydarzenia w Twojej skrzynce

Kto powinien zagrać w pierwszym składzie reprezentacji na Euro 2012? Zabaw się w selekcjonera w serwisie CalaPolskaKibicuje.pl!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24