LOTTO Ekstraklasa. Dwa ciosy Cracovii, Arka nie miała mocy. Koszmarna kontuzja Błąda

Marcin Chycki
Cracovia pokonała Arkę 2:0
Cracovia pokonała Arkę 2:0 Andrzej Banaś
LOTTO Ekstraklasa. W spotkaniu kończącym 32. kolejkę Cracovia pokonała Arkę Gdynia 2:0. Do bramki zdobywcy Pucharu Polski trafiali Krzysztof Piątek i z rzutu karnego Damian Dąbrowski. Gdynianie na dłuższy czas stracili Adriana Błąda, który złamał rękę.

Po zwycięstwie w finale Pucharu Polski Arka Gdynia przyjechała do Krakowa zmierzyć się z Cracovią. Sielankowa atmosfera meczu przyjaźni była widoczna, patrząc na trybuny i pomimo niezbyt dużej frekwencji (6279 widzów) na stadionie przy ulicy Kałuży najwierniejsi kibice donośnie próbowali podbudować swoich piłkarzy. Z kolei na boisku zawodnicy obu drużyn musieli zostawić uprzejmości daleko za sobą, bowiem w dalszym ciągu nad głowami - zarówno piłkarzy Cracovii jak i Arki - wisi widmo spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej.

Cracovia wyszła na murawę z zamiarem zrewanżowania się za fatalną końcówkę ubiegłotygodniowego meczu w Lubinie, gdzie w ostatnich minutach straciła prawie pewne 3 punkty, co w efekcie przed meczem z Arką dało jej strefę spadkową. Z kolei przyjezdni z pomorza do rywalizacji przystąpili lekko osłabieni po finale Pucharu Polski, co widocznie przekładało się na ich grę.

Mecz pomiędzy Cracovią a Arką zapowiadał się remisowo. Przez większą część pierwsza połowy niestety ta zapowiedź była bliska spełnienia, bo groźnych sytuacji zarówno pod bramką Sandomierskiego, jak i Steinborsa było jak na lekarstwo, a gra obu stron mogłaby posłużyć jako naprawdę skuteczny lek na bezsenność.

Odważniej zaczęła Cracovia i to ona wypracowała zdecydowanie więcej okazji do otwarcia wyniku, choć nie były one jakoś specjalnie straszne dla Arki, zwyczajne walenie głową w mur. Najpierw próbował coś zdziałać Jendrisek, ale jego uderzenie było zbyt anemiczne, by wystraszyć bramkarza przyjezdnych. Później nawet nieźle uderzył z głowy Malarczyk, ale i to zagranie wybronił Steinbors. Swoją szansę miał również Budziński, który dostał, niezłą piłkę przed polem karnym, oddał strzał z półwoleja, ale uderzenie to było dalekie od tych, które wielokrotnie prezentował w tym sezonie i piłka poszybowała w najwyższe rejony trybun.

Na korzyść Cracovii można także zaliczyć trochę kuriozalną sytuację, po której gola na swoim koncie mógł zapisać Mateusz Szczepaniak, ponieważ Marcin Warcholak nieporadnie chcąc oddalić zagrożenie spod własnej bramki, trafił w piłkarza Pasów i odbita piłka - na szczęście dla obrońcy gości - przeszła minimalnie obok słupka.

Arka pokazała dużo mniej podczas pierwszej połowy, bo jedyną klarowną sytuację, w pierwszym kwadransie nie wykorzystał Luka Zarandia, który uderzył nieczysto z powietrza piłkę z okolicy jedenastego metra i ta trafiła wprost w golkipera Cracovii. Poza tym nic wartego zapamiętania nie było ze strony Gdynian.

Pierwsza połowa powoli dobiegała końca, Cracovia miała coraz większą przewagę i w końcu dośrodkowanie Damiana Dąbrowskiego wystosowane w pole karne Arki przyniosło korzyść. Krzysztof Piątek uderzeniem z głowy dał gospodarzom bramkę do szatni na 1:0.

Na początku drugich 45. minut Arka nie pokazała wielkich chęci i nie rwała się do wyrównania wyniku. Cracovia natomiast wręcz przeciwnie i po krótkim czasie była bardzo blisko podwyższenia dorobku bramkowego - piłka nawet znalazła się w siatce, a trybuny eksplodowały - ale sędzia zasygnalizował faul w ataku w wykonaniu Krzysztofa Piątka.

Pasy próbowały znaleźć drogę do bramki z każdej strony, ale goście bronili się skutecznie. Z kolei atmosfera na boisku wraz z upływem czasu robiła się coraz bardziej napięta, czego konsekwencje ponieśli Piątek i Szwoch, którzy wymienili się uprzejmościami i sędzia pokazał im po żółtej kartce.

Ataki na bramkę Steinborsa w końcu przyniosły korzyść Cracovii, kiedy w polu karnym po wyprowadzeniu podania przez piłkarza Pasów, futbolówkę dotknął Marcin Warcholak i arbiter wskazał na wapno. Damian Dąbrowski podszedł do piłki i pewnie pokonał bramkarza Arki. Przewaga Cracovii była kolosalna, ale mając jednak na uwadze ubiegłotygodniowe spotkanie z Zagłębiem, raczej żaden sympatyk Pasów szampana jeszcze nie otwierał.

Im było bliżej ostatniego gwizdka, tym zdobywcy Pucharu Polski wyrażali coraz mnie chęci do strzelenia choćby bramki honorowej, nie mówiąc już o wyrównaniu.

Pod koniec meczu szansę na gola miał jeszcze Tomas Vestenicky, który pojawił się na murawie w drugiej części gry. Słowak zwiódł w polu karnym obrońców z Gdyni po otrzymaniu podania i oddał strzał w kierunku bramki. Golkiper Arki nie miał jednak problemu z obroną, bo strzał Vestenickiego można było raczej sklasyfikować jako podanie, aniżeli strzał.

Cracovia na własnym stadionie dowiozła dwupunktową przewagę i zasłużenie dopisała do swojego dorobku 3 oczka, które wywindowały ją na 3 miejsce w grupie spadkowej. Arka natomiast na ten moment plasuje się na przedostatniej pozycji.

Za tydzień podopieczni Jacka Zielińskiego pojadą do Płocka, gdzie zmierzą się z tamtejszą Wisłą, która przewodzi stawce w grupie spadkowej, a Arka będzie gościć u siebie drużynę z Łęcznej.

Atrakcyjność meczu: 5/10
Piłkarz meczu: Damian Dąbrowski

EKSTRAKLASA w GOL24

Pod Ostrzałem GOL24

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24