Maciej Firlej – Piłkarski Orzeł września na Mazowszu. Oby wzleciał wysoko! Dawny klub goleadora Barcelony Roberta Lewandowskiego zobowiązuje

Trofeum laureatowi wręczyli prezes pruszkowskiego klubu, Marcin Grubek oraz przedstawiciel wydawnictwa Polska Press, dziennikarz Jacek Kmiecik, który życzył zwycięzcy odebrania jak najwięcej podobnych medali i zdobycia główej nagrody dla strzelca sezonu.

Dla 26-letniego Firleja strzelanie goli czymś niezwykłym. Już mając 21 lat, jako gracz Ślęzy Wrocław (pochodzi z niedalekich podsudeckich Kowar) w ciągu dwóch sezonów zdobył 35 bramek w 65 ligowych meczach i został królem strzelców 3 grupy III ligi w sezonie 2017/18. Zainteresował sobą skautów klubów ekstraklasy – Górnika Zabrze i Korony Kielce. Zdecydował się na „Złocisto-Krwistych”, z którymi związał się dwuletnią umową.

Ekstraklasa dla młodego chłopaka okazała się zbyt dużym wyzwaniem i po rundzie jesiennej trafił poziom niżej do Garbarni Kraków, z którą zaliczył niechybny spadek z ligi, nie zdobywając nawet bramki. Wrócił z wypożyczenia do Korony, gdzie w składzie nie widział go trener Gino Latteri. Wypożyczono go więc do II ligi, tym razem do Pogoni Siedlce, w której nastrzelał 10 goli.

Ponowny powrót do pierwszoligowej już Korony okazał się niewypałem – po pierwszej rundzie rozwiązał kontrakt z kieleckim klubem i trafił pierwszy raz do Znicza, gdzie wreszcie rozwinął skrzydła i wiosną został najlepszym snajperem pruszkowian – strzelil 7 goli.

Zaprocentowało to transferem do Motoru Lublin, który bił się o I ligę. „Firi” należał do najlepszych zawodników „Żółto-Biało-Niebieskich”, obok najskuteczniejszego strzelca zespołu Michała Fidziukiewicza. Niemniej brak awansu po barażach doprowadził do rozstania. Firlej wrócił do Pruszkowa, gdzie znowu czuje się, jak ryba w wodzie.

Jest najlepszym strzelcem nie tylko w swoim zespole, ale również w całej lidze. Zdobył dotychczas 10 bramek.

W meczu z Lechem II Firlej nie trafił do siatki. Być może wręczenie Piłkarskiego Orła września trochę zdeprymowało „Firiego” i zaciął się jego strzelecki licznik?

Piłkarskiego Orła miesiąca zapewnił Maćkowi hat-trick, ustrzelony w wyjazdowym meczu z Pogonią Siedlce (4:3).

– Na pewno to nie pierwszy mój hat-trick, ale z pewnością pierwszy na poziomie drugoligowym. Ważny, bo dał trzy punkty, ale czy najważniejszy, ciężko stwierdzić… – oznajmił „Firi”.

W zeszłym roku w 1/16 finału Pucharu Polski, także z Pogonią Siedlce (5:0), Firlej zdobył również 3 bramki.

– Na pewno mecze Pogonią Siedlce mi leżą i trochę tych bramek jej nastrzelałem. Jakiś tam patent chyba na nią jest, ale mam nadzieję, że na inne drużyny też się ten patent znajdzie, bo na razie jakoś nie możemy go odszukać i to jest największy problem.

Piłkarski Orzeł września na Mazowszu miał trzy dogodne okazje bramkowe, ale golkiper rezerw Lecha, Krzysztof Bąkowski wyszedł z nich obronną ręką.

Zapytany, ile bramek dla Znicza jeszcze zdobędzie i ile razy odbierze medal dla Piłkarskiego Orła miesiąca, Firlej odrzekł:

– Ciężko powiedzieć. Mam nadzieję, że jak najwięcej. Takiego limitu sobie na razie nie stawiam. Staram się strzelić jak najwięcej w każdym meczu i zobaczymy, ile tych bramek będzie?

Mecz z Znicza z Lechem II odbywał się w porze niedzielnego El Clasico Real Madryt – Barcelona (3:1), w którym dawnemu snajperowi pruszkowian, Robertowi Lewandowskiemu również poszło.

– Moim idolem jest Robert Lewandowski. To naturalne. Też grał w Zniczu. Jest Polakiem. A z zagranicznych piłkarzy jest nim Brazylijczyk Ronaldo – przyznał „Firi”.

Czy obecny sezon będzie dla niego przełomowy? Oby właśnie Piłkarskie Orły napędziły co miesiąc jego strzelecki licznik i wreszcie wysoko pofrunał.