Martin Skrtel - Terminator z Liverpoolu opuszcza Anfield Road

Michał Karczewski
Ilość szwów założonych na głowie Martina Škrtela przewyższa tylko liczba rozegranych przez Słowaka spotkań dla Liverpoolu. Dziś nastał czas pożegnania. Po ośmiu latach Martin Škrtel opuszcza Anfield Road.

W styczniowym oknie transferowym sezonu 2007/08 nieznany szerszej publiczności Martin Škrtel za kwotę 6,5 miliona funtów dołączył do Liverpoolu. Ówczesny manager "The Reds", Rafael Benitez w osobie Słowaka widział przyszłego następcę Samiego Hyypii. Do końca kampanii 2008/09 Škrtel rozegrał dla The Reds 20 spotkań. Słowak momentalnie zyskał uznanie fanów pokazując swe największe atuty: waleczność oraz bezpardonowość w odbiorze piłki. Połowa sezonu wystarczyła by śmiało stwierdzić, że Škrtel jest stworzony dla Premier League, a Premier League dla Škrtela.

Sezon 2008/09 dla słowackiego obrońcy mógł być wspaniały. Liverpool prawie do samego końca walczył z Manchesterem United o mistrzostwo Anglii, ostatecznie zajmując drugą pozycję ze stratą czterech punktów. Martin Škrtel w swoim pierwszym pełnym sezonie w Anglii wystąpił w 21 spotkaniach ligowych. Jednak pozycja Słowaka w zespole The Reds miała znacznie wzrosnąć, gdyż w maju 2009 roku z Anfield Road pożegnał się Sami Hyypia.

Kampania 2009/10 miała być dla Liverpoolu przełomowa. Głód mistrzostwa wzrósł jeszcze bardziej po wicemistrzowskim sezonie, a Škrtel miał na dobre zagościć w podstawowym składzie. Stało się inaczej. Liverpool rozczarował, odpadając z Ligi Mistrzów po fazie grupowej, a w Premier League zajmując miejsce poza czołową czwórką. Słowacki obrońca także nie błysnął, pomimo zdobycia swego debiutanckiego gola w angielskiej ekstraklasie.

Po odejściu Rafaela Beniteza Martin Škrtel rozpoczął swoje panowanie na środku defensywy "The Reds". Były gracz Zenitu Petersburg na stałe zagościł w pierwszej jedenastce. Słowak wystąpił w każdym ligowym spotkaniu sezonu 2010/11, pomimo kolejnych zmian na ławce trenerskiej Liverpoolu (Roya Hodgsona zastąpił Kenny Dalglish).

Jednak sezon, który słowacki obrońca może wspominać najmilej dopiero nadchodził. W kampanii 2011/12 Liverpool sięgnął po Puchar Ligi Angielskiej, a w finale Škrtel był autorem jednej z bramek. Sezon mógł zakończyć się dla Słowaka jeszcze obficiej, lecz w The Reds nie zdołali pokonać Chelsea w decydującej potyczce o Puchar Anglii.

Kolejne kampanie to kolejne nadzieje. W sezonie 2013/14 Liverpool już pod wodzą Brendana Rodgersa był o włos od mistrzostwa Anglii, lecz po raz kolejny "The Reds" obeszli się smakiem. Po kolejnych nieudanych próbach, szkoleniowca z Irlandii Północnej pożegnano, a w jego miejsce zatrudniono Jürgena Kloppa. Pod wodzą niemieckiego trenera Liverpool dotarł do dwóch finałów. Puchar Ligi Angielskiej "The Reds"przegrali z Manchesterem City dopiero po serii rzutów karnych. Natomiast w batalii o Ligę Europy ulegli Sevilli 1:3.

Czas Martina Škrtela na Anfield Road już się skończył. Kibice "The Reds" zapamiętają go jako swoistego Terminatora, który nie zważał na urazy, a w grę dla Liverpoolu wkładał całe serce. W zespole z Anfield Road Słowak powinien wygrać o wiele więcej. Dwa razy mistrzostwo było na wyciągnięcie ręki. Podobnie jak Puchar Anglii w 2012 roku. Co więcej, swoją przygodę z czerwoną częścią Merseyside Škrtel mógł zakończyć z wielką pompą, zdobywając dwa trofea. Nie udało się. Pomimo wielu pamiętnych momentów, Słowak Anfield Road będzie opuszczał z uczuciem niedosytu. Jednak zapomnienie Škrtelowi nie grozi. Kibice "The Reds" będą pamiętali o Słowaku i jego oddaniu czerwonym barwom. Tak jak pamiętają o innych zasłużonych dla Liverpoolu zawodnikach.

Zgody i kosy kibicowskie w Polsce [ZDJĘCIA, WIDEO]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24