Mateusz Prus dla Ekstraklasa.net: Nigdy nie przestałem wierzyć!

Kamil Kusier
Mateusz Prus (Roda JC Kerkrade) podczas meczu z Twente.
Mateusz Prus (Roda JC Kerkrade) podczas meczu z Twente. Archiwum / Mateusz Prus
Specjalnie dla Ekstraklasa.net o pobycie w Holandii, walce o zdrowie i powrót na boisko opowiada Mateusz Prus, bramkarz występującej w Eredivisie Rody JC Kerkrade.

Kamil Kusier: W Kerkrade przebywasz już blisko rok, w tym czasie wystąpiłeś w sześciu meczach Eredivisie. Czy przechodząc z Zagłębia Sosnowiec do Rody JC spodziewałeś się, że już w pierwszym sezonie dane będzie Ci bronić w pierwszym zespole?
Mateusz Prus: Szczerze mówiąc nie spodziewałem się ani trochę, że w pierwszym sezonie zagram aż połowę rundy, tudzież osiem meczów razem z barażami, które miały znacznie większy prestiż niż mecze ligowe. Byłem nastawiony tylko na naukę, dopasowywanie się do poziomu holenderskiej piłki, ale jak to życie pokazuje nigdy nic nie wiadomo.

Twój debiut przypadł na mecz z Heraclesem Almelo, który Roda pechowo przegrała 0:1. Dziwnym zbiegiem okoliczności Przemek Tytoń również debiutował w meczu z klubem z Almelo. Jak wspominasz swój pierwszy mecz w barwach Rody JC?
Co do pierwszego meczu to pamiętam wszystko. Było trochę stresu, trochę podekscytowania. Pamiętam dosyć nerwową rozgrzewkę, na której dowiedziałem się, że to ja zagram w pierwszym składzie. Biłem się trochę z myślami po meczu, co mogłem zrobić przy puszczonej bramce, ale po meczu zostałem całkowicie rozgrzeszony i zebrałem dobre opinie. Rzeczywiście Przemek też debiutował w meczu z Heraclesem.

W swojej karierze miałeś jednak moment, że blisko było zakończenia kariery. Mógłbyś przypomnieć tę sytuację?
Z perspektywy czasu myślę, że należy sprostować pewną rzecz. Ja nigdy nie myślałem o zakończeniu kariery, nigdy nie przestałem wierzyć, że za chwilkę się poukłada. Miałem po prostu świadomość, że za chwilę nie będę miał już innego wyboru, bo sprawy z punktu widzenia medycznego mogły ułożyć się znacznie gorzej, a nie było już szans na zaciągnięcie dodatkowych pożyczek w banku, bo przecież wszystko musiałem finansować razem z rodzicami z własnej kieszeni.

Kto wtedy okazał Ci największe wsparcie, czy wierzyłeś, że ten trud i ciężka praca spędzona na rehabilitacji przyniesie w końcu zamierzony rezultat?
Wsparcie było od kilku osób, choć większość ludzi ze środowiska i nie tylko zapomniała na długie lata. Sporo ludzi też nie znało tak naprawdę wagi problemu i tego co się działo. Nie chciałem się jakoś specjalnie z tą całą sytuacją afiszować. W każdym bądź razie do nikogo nigdy nie miałem żalu, każdy ma swoje problemy dzisiaj.

Marek Baranowski w jednej z rozmów powiedział, że bramkarz może w sezonie puścić nawet i pięćdziesiąt bramek, ale mimo to mieć za sobą wspaniały sezon. Tak skojarzyłem sobie to trochę z Twoją osobą. Hetman Zamość, ponad czterdzieści puszczonych bramek i rok później Eredivisie. Ile jest prawdy w słowach twojego kolegi po fachu?
Liczba puszczonych bramek w żadnym stopniu nie determinuje oceny bramkarza. Właśnie liga holenderska pokazuje, że świetni bramkarze, uznawani za jednych z najlepszych w lidze w tym sezonie puścili ponad pięćdziesiąt bramek i nie jest niczym nadzwyczajnym. Broni cała drużyna i właśnie jej sposób jest głównym powodem traconych bramek. Na dowód zawsze można sprawdzić tabelę ligi holenderskiej.

Choć rozmawialiśmy wiele razy, nigdy nie zapytałem Ciebie o twój bramkarski autorytet. Masz takiego zawodnika? Na którym wzorowałeś się, wzorujesz, lub którego podpatrywałeś?
Jakoś po kontuzji przestałem się interesować piłką. Przestały mieć również dla mnie znaczenie wszelkie autorytety, jeżeli chodzi o kopaną. Choć jeśli już kogoś podpatruje, to bardzo lubię styl bronienia Hugo Llorisa.

W zakończonej 14 lipca sprawie dotyczącej likwidacji KS Hetmana Zamość, sąd sprawę odrzucił. Czy Twoim zdaniem teraz miasto powinno pomóc zamojskiemu klubowi stanąć na nogi?
Szczerze mówiąc miasto miało już tyle okazji aby pomóc zamojskiemu klubowi i wszyscy wiemy jak to się kończyło. Obietnice wyborcze, mydlenie kibicom oczu, a jak to się kończyło? Wątpię, aby i teraz urzędnicy zrozumieli czym jest KS Hetman dla miasta Zamość.

Jak wspominasz okres gry w Hetmanie, kiedy to Twoim trenerem był Andrzej Orzeszek. Niektórzy twierdzą, że przy wzmocnieniem ówczesnej kadry dwoma – trzema doświadczonymi zawodnikami, drugą ligę wygralibyście bez problemu. A jak Ty wspominasz ten okres.
Rzeczywiście to była dobra drużyna z kilkoma naprawdę ułożonymi zawodnikami. Choć stanowiliśmy fajny zespół nie tylko na boisku, to brakowało nam piłkarskiego doświadczenia. Bardziej moim zdaniem brakowało równorzędnych zmienników na ławce rezerwowych. Gdy zdarzały się kontuzje, wchodzący zawodnik rzadko kiedy prezentował podobny poziom do tego z wyjściowego zespołu. A druga liga grała nieraz co trzy dni, dodatkowo Puchar Polski. Gdybyśmy mieli silniejszą kadrę, a na pewno liczniejszą może wyglądałoby to inaczej…

AMSPN Hetman, Amica Wronki, Hetman Zamość i Zagłębie Sosnowiec – od piłki juniorskiej, przez trzecią ligę do drugiej ligi wschodniej. Którą z tych przygód w swoim piłkarskim CV wspominasz najlepiej, z której wyniosłeś najwięcej jako piłkarz?
Z każdego z tych klubów wyniosłem sporo. Choć ten najważniejszy okres to właśnie ta dwuletnia kontuzja, która ugruntowała jakieś tam wartości i charakter, który przy szczęściu pomógł mi piąć się potem w górę. Ważne było też, że po urazie znaleźli się ludzie, którzy mi pomogli wrócić do profesjonalnej piłki, tudzież moi trenerzy z mocnym akcentem na osobę trenera Zbigniewa Pająka.

Czy któryś z Twoich boiskowych kolegów zaistniał w polskiej Ekstraklasie, lub podobnie jak Ty wyjechał z powodzeniem na podbój lig europejskich?
Jeszcze nikt z tego co wiem, ale większość jest wciąż bardzo młoda i ma wciąż fajny potencjał. Więc zaczekajmy, mam jednego faworyta z tamtej drużyny, myślę że musi szybko zaistnieć, ale nie zdradzę kto to.

Myślisz czasami o Reprezentacji Polski? Nie mówię koniecznie o pierwszej drużynie narodowej, ale chociażby o tych juniorskich, w których mógłbyś jeszcze występować. Sześć meczów z rzędu w najwyższej klasie rozgrywkowej w Holandii, cały sezon w drużynie rezerw – nie wierzę, że nikt ze sztabu jakiejkolwiek reprezentacji Polski się z Tobą nie kontaktował.
Zawodnicy, którzy zawsze mieszczą się w kadrach meczowych zagranicznych klubów, nie są w stanie jeździć na reprezentacje młodzieżowe, których zgrupowania często pokrywają się z meczami ligowymi. Ale nawet jak już jest jakaś możliwość to nie ma sygnałów i nikt się nie kontaktował. Nie martwi mnie to, miałem sporo do poprawienia i każdy stracony tydzień nie byłby korzystny dla mnie. Od kiedy jestem w Holandii nie byłem ani razu na żadnej reprezentacji, są lepsi widocznie ode mnie.

Sezon 2011/2012 Mateusz Prus spędzi w Rodzie JC Kerkrade, czy w grę wchodzi wypożyczenie do innego klubu?
Wypożyczenie nie wchodzi w grę na pewno. Po pierwsze nie wiadomo co z Przemkiem, czy zostanie na tez sezon w Rodzie. Druga sprawa to, że trzeci bramkarz jest juniorem i nie wiążą z nim chyba większych nadziei, więc czekam obecnie na rozwój sytuacji, choć ja na sezon 2011/2012 w Rodzie zostaję na pewno.

Jak idzie z nauką języka holenderskiego?
Staram się co raz więcej mówić, co raz mniej się boję mówić, co ważne, więc postęp się sam nakręca. Myślę, że za jakieś pół roku będę mógł się dość swobodnie językiem holenderskim posługiwać.

A Kerkrade? Jakim jest miastem do życia, z perspektywy roku potrafiłbyś wcielić się w rolę przewodnika, czy raczej są inne ciekawsze miejsca do zwiedzania aniżeli siedziba klubu Górników?
Mieszkam w sąsiadującym z Kerkrade – Heerlen. Znacznie większym, ale nie ma co za bardzo w tychże miastach pokazywać. Prawdziwe perły to miasta oddalone o dwadzieścia kilometrów, czyli Aachen i przepiękne miasto Maastricht, a także belgijskie Liege. Swoich gości właśnie tam zabieram. W Kerkrade ładny jest… stadion.

Eredivisie to już półka piłki profesjonalnej. Kiedy ostatni raz byłeś w Zamościu?
Do Zamościa mogę niestety tylko i wyłącznie przyjeżdżać dwa razy do roku. Na Święta Bożego Narodzenia oraz w przerwie między sezonami. Zdarza się raz na rundę jakiś wolny weekend i na jakieś czterdzieści osiem godzin mogę przylecieć do Polski, ale wtedy Zamość odpada ze względu na odległość od lotnisk i moje problemy w ciasnych środkach transportu po operacjach.

Masz czasami ochotę chociaż na jeden dzień pojawić się w domu?
Lepszym pytaniem byłoby chyba, kiedy nie mam ochoty? Zamość to moje miasto i jeżeli bym tylko mógł codziennie bym chciał móc widzieć swoich bliskich, czy też przepiękną starówkę.

Gdzie Mateusz Prus spędził, krótki urlop między sezonem 2010/2011 a 2011/2012?
Trochę w Zamościu, trochę w Łodzi przygotowując się fizycznie u swojego rehabilitanta do nowego sezonu i trochę podróżowałem po Polsce odwiedzając przyjaciół, którzy w tym czasie mieli sesje i egzaminy.

Twój cel na przyszły sezon?
Cel? Utrzymać zbudowaną w poprzednim sezonie formę i godnie zastąpić Przemka, gdy ten odejdzie z Rody JC.

Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24