Matko Perdijić bohaterem Ruchu w serii rzutów karnych

Jacek Sroka/Dziennik Zachodni
Ruch Chorzów w finale Pucharu Polski dwa razy! Sędzia Marcin Borski za pierwszym razem nakazał powtórzenie rzutu karnego, którego wybronił bramkarz Matko Perdijić. Dopiero za kolejną obroną zakończył mecz. Dlaczego?

Piłkarze Ruchu z awansu do finału Pucharu Polski cieszyli się w Krakowie dwa razy. Po raz pierwszy Niebiescy ruszyli w kierunku własnego bramkarza z rękami uniesionymi w górę w geście triumfu już po piątej serii jedenastek, gdy Matko Perdijić obronił uderzenie Cwetana Genkowa strzelającego jako ostatni z piątki zawodników wyznaczonych przez trenera Wisły Michała Probierza. Sędzia Marcin Borski z Warszawy szybko jednak powstrzymał ich radość nakazując powtórzenie jedenastki, choć Chorwat dokładnie tak samo zachowywał się przy wszystkich strzałach wiślaków.

- Była to decyzja mojego asystenta, który obserwując linię bramkową zauważył, że bramkarz Ruchu opuścił ją zbyt wcześnie, mimo zwracanej wielokrotnie uwagi. Kiedy padały bramki także to robił, ale gdy piłka ląduje w siatce nie powtarza się karnego, tylko przyznaje się gola na korzyść drużyny, której piłkarz oddawał strzał - tłumaczył się po meczu arbiter ze stolicy.

Decyzja o powtórzeniu decydującego karnego była wydarzeniem bez precedensu. - W tym momencie pojawiła się w mojej głowie myśl, że kopiemy się z koniem, ale dobrze, że Matko znów stanął później na wysokości zadania. Trafiliśmy w Krakowie z nieba do piekła. Na szczęście potem była droga z powrotem - stwierdził Marek Szyndrowski, który sam nie wykorzystał jedenastki i przeżywał na środku boiska ciężkie chwile.

Chorwacki bramkarz długo nie mógł się pogodzić z decyzją sędziego i dyskutował z sędzią asystentem. Powtórzone uderzenie Bułgara przepuścił do siatki. Na szczęście nie zdekoncentrowało go to przed kolejnymi jedenastkami strzelanymi do pierwszego błędu. Bardzo blisko obrony karnego był już przy próbie Juniora Diaza, ale uderzona przez Kostarykańczyka piłka po jego rękach wpadła do siatki.

Ale już przy strzale Gervasio Nuneza Perdijić znakomicie wyczuł intencje Argentyńczyka i odbił piłkę. Tym razem sędzia Borski zakończył mecz i Ruch mógł cieszyć się z awansu do finału Pucharu Polski, a chorwacki bramkarz Niebieskich utonął w ramionach kolegów z drużyny gratulujących mu świetnej postawy w Krakowie.

Dziennik Zachodni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24