Michał Gardawski: Korona ma potencjał

Rozmawiał Jaromir Kruk
Michał Gardawski dobrze czuję się w Kielcach
Michał Gardawski dobrze czuję się w Kielcach Sławomir Stachura
Michael Gardawski swego czasu wiązał wielkie nadzieje z FC Koeln, ale nie zdołał się przebić do pierwszego składu słynnego klubu.

ZOBACZ TAKŻE:
3,5 letni chłopiec z Grudziądza pobity. Jest w stanie krytycznym. Walczy o życie

(Źródło: pomorska.pl)

Potem występował w niemieckich niższych ligach i gdy pojawiła się propozycja z Korony Kielce nawet się nie zastanawiał. W końcu wrócił do kraju rodziców i z nowym zespołem chce osiągnąć sukcesy, choćby nawet zdobyć Puchar Polski. Zdaniem wielu ekspertów, w tym prezesa Korony, Krzysztofa Zająca wcześniej czy trochę później Gardawski, mający obywatelstwa niemieckie i polskie trafił do Bundesligi.

Michael czy Michał?

Michał na pewno w Kielcach. W paszporcie mam wpisane co prawda Michael, ale po polsku się mówi do mnie Michał. Przyzwyczaiłem się do obu wersji imienia.

Bardziej się pan czuje Niemcem, Polakiem, czy może Ślązakiem?

Urodziłem się w Niemczech, ale moja rodzina pochodzi z Polski, ściślej ze Śląska. Rodzice przyszli na świat w Tychach, mama pochodzi z Bierunia Starego, tata z Chudynowa. Gdy dostałem powołanie do reprezentacji Polski juniorów ojciec był wniebowzięty. Niestety, ze względu na kontuzję nie pojechałem na zgrupowanie, a potem dostałem szansę w niemieckich kadrach U-16 i U-17. Gdy Niemcy grali przeciw Polsce w seniorskich eliminacjach Euro 2016 i potem już na turnieju we Francji trzymałem kciuki za Polską. Nie było innej opcji, tata by mi chyba nie wybaczył. Ucieszyłem go przenosząc się do Korony Kielce i on kiedy tylko może przyjeżdża na moje mecze w ekstraklasie czy Pucharze Polski.

Urodził się pan w Niemczech, a w późniejszych latach miał pan jakiś kontakt z Polską?

Co roku przyjeżdżałem na wakacje i uganiałem się za futbolówką pod blokami. Moimi idolami, oczywiście prócz taty byli Diego Maradona i Brazylijczyk Ronaldo. Ojciec uwielbiał Grzegorza Lato i Zbigniewa Bońka. Pomyślałem sobie, że było super, gdyby Korona sięgnęła po Puchar Polski, a ja właśnie od Bońka odebrałbym medal na Stadionie Narodowym. A teraz Polska ma świetną reprezentację, z aspiracjami nawet na medal mundialu 2018, a jej największą gwiazdą jest Robert Lewandowski, według mnie napastnik numer jeden na świecie. Miałem przyjemność grać przeciw Lewemu w towarzyskim spotkaniu MSV Duisburg – Bayern. Duisburg prowadził Gino Lettieri, Bayern Josip Guardiola, padł remis 1:1, a kapitan reprezentacji Polski strzelił gola. Chciałem się wymienić z nim koszulką, ale za późno się do niego dostałem, bo wszyscy z Duisburga mieli taki sam cel.

A tak w zasadzie to co pan robi w Koronie Kielce?

Co? No gram w piłkę. Jak dostałem propozycję to się wcale nie zastanawiałem, po prostu chciałem spróbować. W Koronie początki wcale nie były łatwe, na nas, jak to mówiono zaciąg z Niemiec patrzono nieufnie. Nagonka na trenera Lettierego i na piłkarzy była nieuzasadniona, ciągle szukano problemów. Na szczęście z czasem się to uspokoiło, a my przekonaliśmy ludzi grą, wynikami i chyba się udało, choć przy lepszej skuteczności powinniśmy się plasować wyżej w tabeli ekstraklasy. Uważam, że w Koronie drzemie spory potencjał, są naprawdę dobrzy piłkarze i bardzo dobrze zorganizowany klub. Zawodnicy nie muszą się o nic martwić, nic tylko grać.

Zagra pan jeszcze kiedyś w Bundeslidze?

Może mi nie starczyło umiejętności na Bundesligę… Czy zagram nie wiem, teraz interesuje mnie osiągnięcie sukcesu z Koroną. Ten Puchar Polski i finał na Stadionie Narodowym działają na wyobraźnię.

Nie mówił panu nikt, że czasami na boisku brakuje panu egoizmu, lub jest pan za grzeczny?

Kilku trenerów mi tak mówiło. Dla mnie ważniejsza jest asysta niż gol, a parę razy mogłem się trafieniami przybliżyć do zrealizowania jakiegoś celu. U Christopha Dauma byłem już blisko debiutu w Bundeslidze, siedziałem na ławce w FC Koeln, lecz znowu coś stanęło na przeszkodzie. Pamiętam jak występując w MSV Duisburg grałem w Pucharze Niemiec przeciw zespołowi z Kolonii i przegraliśmy w karnych. Za wszelką cenę chciałem się pokazać.

Ma pan żal do FC Koeln?

Nie. Temu klubowi wiele zawdzięczam i spędziłem tam wiele niezapomnianych chwil. Moim kumplem jest Łukasz Podolski, z znamy się od najmłodszych lat, bo rodzice też trzymali ze sobą sztamę, spotykaliśmy się często na urodzinach Lukasa Sienkiewicza, mojego kuzyna. Ucieszyło mnie, że do Zagłębia Lubin trafił Adam Matuszczyk, kompan z czasów juniorskich. Wkrótce zmierzymy się przeciw sobie w ćwierćfinałach Pucharu Polski. Kiedy przenosiłem się do Kielc mówiono, że w Koronie panuje wzorowa atmosfera, niezależnie od tego kto jest szkoleniowcem. To prawda.

Poziom ligi polskiej pana nie zawodzi?

Zaskoczyło mnie to, że żaden zespół z Polski nie dostał się do fazy grupowej europejskich pucharów, bo w ekstraklasie gra mnóstwo dobrych zawodników. Skąd do Bundesligi trafili Robert Lewandowski, Kuba Błaszczykowski, Łukasz Piszczek? Z ekstraklasy. Niepowodzenia w pucharach mnie dziwią, a polska piłka ma ogromny potencjał i fundamenty w postaci pięknych stadionów, świetnych kibiców, otoczki i jest wspaniale pokazywana w telewizji. Jak przyjechał do mnie tata i przełączał na pilocie kanały był w szoku, że można obejrzeć tyle spotkań z różnych lig. Zastanawiam się, czy to nie wpływa czasami na frekwencję na meczach ekstraklasy, a ja wierzę, że i na Koronie pojawi się komplet na trybunach.

Pan to lewy obrońca, prawy obrońca, czy może prawy pomocnik?

Najlepiej czuje się na prawej lub lewej pomocy. W Hansie Rostock kontuzji doznał lewy obrońca i trener nakazał mi go zastąpić. Grałem wtedy na tej pozycji pierwszy raz w życiu, ale wypadłem przyzwoicie. 9 miesięcy wystawiano mnie właśnie tam i czasami tak też widzi mnie Gino Lettieri. Uważam, że taktycznie jestem ogarnięty całkiem nieźle, a wychodząc na boisko na pierwszym miejscu stawiam interes drużyny. W Koronie mam szansę gry, piłkarskiego rozwoju i czuje się znakomicie. Pierwsza ósemka i finał Pucharu Polski to nasze cele. Mogę tylko dodać, że wcześniej nie grałem na tak dobrej nawierzchni jak jest na Koronie Kielce. To płyta marzenie.

Był pan już w szatni ofiarą żartów Bartka Rymaniaka?

Na szczęście nie, Bartek mnie oszczędza, Maciej Gostomski też, ale w szatni bywa naprawdę śmiesznie. Najbardziej rozbawiały nas artykuły przed sezonem, gdzie pisano, że Korona to pierwszy kandydat do spadku z ekstraklasy. Jak nie mogłem grać z powodu kontuzji i wkurzałem się tymi opiniami. Na boisku najlepiej się odpowiada tym ludziom, a z dnia na dzień Korona staje się coraz mocniejsza.

Kibice rozpoznają pana na ulicach Kielc?

Coraz częściej, a po zwycięstwach z Wisłą Kraków spotykałem się na każdym kroku z dowodami sympatii. Nic, tylko wygrywać dalej i walczyć o najwyższe cele. Czekam na powrót do zdrowia i chcę dalej pomagać Koronie ze wszystkich sił.

Michał Gardawski

Urodzony 25 września 1990 roku w Kolonii. Kluby: SC Koeln Weiler-Volkhoven, FC Koeln, Carl Zeiss Jena, VfB Stuttgart II, VfL Osnabruck, FC Viktoria Koeln, MSV Duisburg, Hansa Rostock, Korona Kielce. W polskiej ekstraklasie: 5 meczów.

QUIZ. Czy dostałbyś się do Policji? Oto prawdziwe pytania z testu MultiSelect

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Michał Gardawski: Korona ma potencjał - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na gol24.pl Gol 24