Mikołaj Lebedyński: Mecz z Pogonią mógł się inaczej ułożyć i inaczej zakończyć

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Mikołaj Lebedyński podczas meczu Pogoni w Mielcu.
Mikołaj Lebedyński podczas meczu Pogoni w Mielcu. Tomasz Jaworski / stalmielec.com
My rozgrywamy maraton, a wygra ten, kto będzie miał najmniej słabszych momentów – mówi Mikołaj Lebedyński, były napastnik Pogoni, a obecnie Stali Mielec.

Mikołaj Lebedyński ma już 31 lat. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w szczecińskiej Arkonii, ale szybko trafił do Pogoni. Pomagał w odbudowie klubu od IV ligi, awansował do II, później do I ligi. Nie zawsze miał miejsce w podstawowym składzie, ale grał dużo. Z Pogonią awansował do finału Pucharu Polski w 2010 r. i zagrał w nim ostatnie 30 minut.

W wieku 21 lat wyjechał do Rody Kerkrade. Spędził tam dwa sezony (32 występy ligowe, 4 bramki strzelone). Później krótko pograł w Szwecji i wrócił do Polski. Grał w Podbeskidziu, Wiśle Płock, GKS Katowice, Górniku Łęczna, trzy lata w Chrobrym Głogów i od lata jest zawodnikiem Stali Mielec. Na początku tego sezonu grał od początku, a od paru kolejek jest zmiennikiem Saida Hamulica, który Pogoni strzelił dwie bramki.

Co ta Stal zrobiła? W Szczecinie nie spotkałem się z przedmeczowym pesymizmem, kiepskimi typami. Raczej wszyscy liczyli na trzy punkty?
Mikołaj Lebedyński: Domyślam się jakie były nastroje w Szczecinie. I my też wiedzieliśmy, że Pogoń jest bardzo mocnym zespołem od kilku sezonów, gra o najwyższe cele i w Mielcu będzie chciała zgarnąć komplet punktów. Sytuacja była prosta – skoro my jesteśmy niżej notowanym zespołem, to w Pogoni upatrywano faworyta. Ale nie mogę teraz powiedzieć, że zawodnicy ze Szczecina przed meczem dopisali sobie trzy punkty. Liczyli na nie, ale my pokazaliśmy, że potrafimy zagrać z mocnymi przeciwnikami. Uważam, że pokazaliśmy się z naprawdę dobrej strony i to my zdobyliśmy trzy punkty. Myślę, że obiektywny kibic musi docenić, że to było ciekawe widowisko, że fajnie się to oglądało i na trybunach i w telewizji.

Przed meczem liczył Pan na zwycięstwo czy jednak „biorę punkt w ciemno”?
Myślę, że taktycznie się dobrze przygotowaliśmy do tego spotkania. Wiedzieliśmy, jakie elementy są groźne po stronie Pogoni, ale i czuliśmy, że przy wysokim pressingu przeciwnika ma swoje problemy. Chcieliśmy to wykorzystać. Ale mecz się tak ułożył, że przy odrobinie szczęścia Portowców pewnie inaczej by się to skończyło. To samo było w końcówce, gdy przy stanie 3:1 dostaliśmy czerwoną kartkę, po chwili straciliśmy drugą bramkę i ta końcówka mogła być dla nas bardzo nerwowa. Udało się jednak podwyższyć prowadzenie, uspokoić grę i utrzymać zwycięstwo. Cieszy nas wygrana, ale dobrze wiemy, że ten wynik mógł być inny.

Trener Majewski przypominał zimowy mecz, gdy Pogoń wygrała w Mielcu ostatnim strzałem?
Nie. Nie było takich wspominek, ale może przez to, że Stal jest już innym zespołem. Jest wielu nowych zawodników.

Jak się Panu współpracuje z Saidem Hamuliciem, który został gwiazdą meczu, ale i świetnie się prezentuje w lidze?
Faktycznie robi świetną robotę. Nasz zespół potrzebuje jego bramek, a ostatnio trafia. Oby tak było dalej.

Stal po wygranej z Pogonią coraz wyżej w tabeli. Cele mogą się zmienić?
Nie, bez wariactw. Dobrze rozpoczęliśmy sezon, później były wynikowe wpadki, ale znów jakoś odżyliśmy. My chcemy się szykować z meczu na mecz, a niech to za jakiś czas zaprocentuje. Liga wszystkich weryfikuje.

Pogoń pozostaje kandydatem do mistrzostwa?
Jest nim i nim pozostanie. Nie ma co zmieniać opinii po jednej porażce. Jeszcze jest mnóstwo spotkań do końca. Po dwunastu kolejkach jeszcze nikt z ligi nie spadł, ani nikt sobie nie zapewnił mistrzostwa. Wiele rzeczy się jeszcze może wydarzyć. Lech kiepsko rozpoczął sezon ligowy, a już jest w czołówce. My rozgrywamy maraton, a wygra ten, kto będzie miał najmniej słabszych momentów.

Jak Pan podchodził do meczu z Pogonią? Odkąd Pan odszedł z Pogoni to szans na bezpośrednie konfrontacje nie było tak dużo.
A właściwie wcale do piątku. Pamiętam, że gdy byłem chwilę zawodnikiem Podbeskidzia Bielsko-Biała to akurat przeciwko Pogoni nie mogłem zagrać z powodu urazu. I chyba podobnie było, gdy reprezentowałem Wisłę Płock. W piątek zagrałem po raz pierwszy z Pogonią. I nie był to jakiś duży udział. Emocji specjalnych nie było. Od mojego odejścia minęło już bardzo dużo lat, niewiele osób wtedy mi znanych pozostało w klubie.

Wiosną może Pan zagra na nowym stadionie?
Mam taką nadzieję. Wiem, że w Szczecinie wszyscy czekali na nowy stadion i oby posłużył wiele lat Pogoni.

W Pogoni dobrze Pan rozpoczynał etap seniorski. Czy z perspektywy czasu nie uważa Pan, że wyjazd do Holandii był za szybko?
Nie. Myślę, że propozycja wyjazdu pojawiła się w momencie dla mnie bardzo dobrym, a jak się otrzymuje taką szansę, to trzeba skorzystać. Nie zastanawiałem się zbyt długo i nie uważam, bym podjął złą decyzję.

W Szczecinie bardzo pozytywnie oceniają Pana kibice, ale głównie za deklarację, że nie skorzystałby Pan z oferty Cracovii.
Trudno mi się do tego odnieść, bo poza Szczecinem jestem już wiele lat. Jestem poza środowiskiem, nie jestem aktywny w mediach społecznościowych. Powiedziałem to, co czułem i nie oczekiwałem, że w zamian będą mnie klepać po plecach. Jeśli ktoś moje słowa docenił, to fajnie.

Do Pogoni mógł Pan wrócić za kadencji Dariusza Wdowczyka.
Nie wiem, czy było blisko. Od menedżera usłyszałem się, że w zasadzie wszystko jest ustalone, że mam się jedynie pokazać na treningu, a wyszło zupełnie inaczej. To było dawno temu, nie ma co rozdrapywać tamtej sytuacji.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mikołaj Lebedyński: Mecz z Pogonią mógł się inaczej ułożyć i inaczej zakończyć - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24