Miśkiewicz: Zmieniłem buty i od razu było lepiej

Piotr Tymczak / Gazeta Krakowska
Michał Miśkiewicz w meczu z Koroną zachował czyste konto
Michał Miśkiewicz w meczu z Koroną zachował czyste konto A. Banaś
Michał Miśkiewicz doczekał się meczu, w którym potwierdził, że zasługuje na grę w bramce Wisły. W spotkaniu z Koroną Kielce miał sporo pracy i za każdym razem wychodził z opresji obronną ręką.

- Starałem się udowodnić, że w poprzednich meczach to nie był jeszcze mój poziom. Będę chciał o tym przekonywać w kolejnych spotkaniach, jeżeli trener znów da mi szansę gry - zapowiada Miśkiewicz.

Po tym jak zagrał w meczu z Koroną, trudno sobie nawet wyobrazić, aby do bramki Wisły wrócił Sergei Pareiko, któremu w czerwcu kończy się kontrakt w krakowskim klubie. - Co mam powiedzieć, byłoby mi przykro i byłbym rozczarowany, gdybym po takim występie musiał usiąść na ławce. Różnie jest jednak w piłce, trzeba byłoby się z tym pogodzić. Pracowałbym dalej i siedziałbym cicho - mówi Miśkiewicz.

Pierwszy raz zastąpił w bramce Pareikę w grudniowym meczu z Zagłębiem w Lubinie. Nie zapamiętał go dobrze, bo aż cztery razy wyciągał w nim piłkę z bramki. Stracone gole nie były jednak jego winą, tylko fatalnie grającej obrony. Ostatnio Miśkiewicz wystąpił w spotkaniach z Widzewem Łódź i Lechem Poznań. W tym drugim szczególnie raziły jego wybicia piłki nogami. W meczu z Koroną było z tym znacznie lepiej. - Zmieniłem buty - śmieje się Miśkiewicz. - Nie będę zwalał winy na buty. Nie było idealnie. Zwłaszcza w meczu z Lechem. Na treningach tak nie jest. To chyba siedzi w mojej głowie i muszę nad tym nadal pracować. W dzisiejszej piłce gra nogami to jest podstawa. Bez tego daleko się nie zajdzie.

Występ Miśkiewicza przeciwko Koronie kibice zapamiętają szczególnie dzięki trzem kapitalnym interwencjom bramkarza wiślaków po strzałach Mateusza Stąporskiego, Kamila Sylwestrzaka (oba przy stanie 1:0 dla Wisły) i uderzeniu Macieja Korzyma. - Takie interwencje szczególnie cieszą bramkarza - przyznaje Miśkiewicz. Dodaje, że takie wyczyny szczególnie ważne są, kiedy prowadzi się 1:0. - Kiedy w takiej sytuacji przytrafi się taka interwencja, to daje zaufanie drużynie. Cieszę się, że pomogłem zespołowi. W spotkaniu z Koroną cała nasza drużyna grała dobrze, zwłaszcza po przerwie - ocenia Miśkiewicz.

Gazeta Krakowska

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24