Mowlik: My się staramy, czekamy na działaczy...

Kuba Tarantowicz
Mariusz Mowlik specjalnie dla Ekstraklasa.Net mówi o meczu ŁKS z Górnikiem Łęczna i problemach w łódzkim klubie.

Wyszliście dzisiaj na rozgrzewkę w koszulkach z napisem „Ostatni mecz?”. Jak Pan sądzi, czy są jakiejś nadzieje na to, że w najbliższym czasie otrzymacie należne Wam pieniądze?
Chodzi o to, że Urząd Miasta zarządził audyt w ŁKSie. Audyt się odbył, ale okazuje się, że jeden z właścicieli i stowarzyszenie nie wyrażają zgody na upublicznienie wyników tego audytu. Nasuwa się pytanie, czy oni mają coś do ukrycia. My gramy od kilku miesięcy praktycznie za darmo. Chcemy w końcu jakiejś normalności w tym klubie. Nasza cierpliwość się kończy. My apelujemy niejednokrotnie do właścicieli, żeby przekazali akcje w ręce ludzi, którzy chcieliby zarządzać tym klubem, którzy wprowadziliby normalność i poprawili wizerunek klubu. Mam nadzieję, że pójdzie to w dobrą stronę, bo jeśli nie, to temu klubowi grozi upadłość.

Przechodząc do spraw sportowych: właściwie od meczu w Szczecinie ŁKS gra coraz lepiej. Nawet remisy z Górnikiem Zabrze i Kluczborkiem tego nie zmieniają. Gracie techniczną piłkę, piłkarzom nie można odmówić waleczności. Czy, jeśli sprawy organizacyjne potoczą się dobrze, to w rundzie wiosennej włączycie się do walki o awans do Ekstraklasy?
Oczywiście, to jest nasz cel. Mamy zespół „ekstraklasowy”. Ciągle powtarzamy, że zostaliśmy niesłusznie zdegradowani z Ekstraklasy, skoro zajęliśmy siódme miejsce. Wiadomo, jakie były problemy z przygotowaniami – zawodnicy zamiast trenować (przez nieudolnych, niekompetentnych działaczy), musieli jeździć do Warszawy w sprawie licencji. Te sprawy muszą się unormować. Jeśli nie, to będzie bardzo ciężko. Robimy wszystko, żeby ten klub stanął na nogi, ale potrzebna jest również wola właścicieli.

A jak Pan ocenia swoją postawę w dzisiejszym meczu? Wszedł Pan po przerwie za Damiana Nawrocika. Mam wrażenie, że trener Wesołowski wprowadził Pana, żeby uporządkował Pan grę w środku pola, bo Nawrocik przecież grał na boku pomocy.
Nie ukrywam, że byłem zaskoczony tym, że nie wystąpiłem od pierwszej minuty, bo przecież czułem się dobrze i myślałem, że po pauzie za żółte kartki, dziś trener na mnie postawi. Wyszło jak wyszło, wszedłem w drugiej połowie. Szybko strzeliliśmy dwie bramki. Myślę, ze uporządkowaliśmy tą grę. Przez cały mecz nie było wątpliwości, że to my jesteśmy lepszą drużyną i to my wygramy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24