Widzew oblał ostatni sprawdzian. Wisła Płock zwycięstwo okupiła porażką w PP (ZDJĘCIA)
W sobotę Widzew rozegrał dwa sparingi. W pierwszej połowie z Sokołem Aleksandrów Łódzki wypadł znakomicie, w drugiej nieco spuścił z tonu. Ale z Wisłą Płock poczynał sobie tragicznie, może z wyłączeniem ostatniego kwadransa. Z czego wynikała tak dużo dysproporcja? - Zadecydowała przede wszystkim klasa rywala. Wisła była bardziej zdeterminowana, bardzo jej zależało na zwycięstwie. Z kolei nasz zespół gorzej realizował założenia w sparingu z Wisłą niż w spotkaniu z Aleksandrowem. Nie wszyscy też grali najlepiej. A przecież, gdy w drużynie są już z dwa, trzy słabsze punkty to wszystko się rozsypuje. Było to zresztą widać w tym spotkaniu - mówi nam Radosław Mroczkowski, szkoleniowiec Widzewa.
Pojedynek z płocką ekipą nie stał na wysokim poziomie. Stracony gol był wynikiem gapiostwa obrony, a konkretnie Michała Płotki, który nie upilnował w polu karnym Łukasza Sekulskiego: - Mam ogromne pretensje o tę bramkę. Wpadła zdecydowanie za łatwo. To była właściwie jedyna sytuacja, w której nie potrafiliśmy się wybronić w defensywie, co obciążyło nasze konto. Szkoda, bo powinniśmy tego uniknąć - uważa Mroczkowski.
Widzew zagrał słaby mecz, ale w końcówce zerwał się do ataku i mógł doprowadzić chociaż do remisu: - Nie tyle przebieg spotkania mnie irytuje, co nieskuteczność. Trochę było tych sytuacji i powinny one wpaść do bramki. Potrafimy więc do nich dojść, ale z wykorzystaniem jest już o wiele gorzej. I dlatego mamy niekorzystny wynik - analizuje trener.
Z Sokołem Aleksandrów Łódzki dwie bramki strzelił Mariusz Rybicki. Jego dorobek mógł być jednak lepszy, gdyby wykorzystał liczne sytuacje, do jakich udało mu się dojść. Z Wisłą zagrał krócej, nie błyszczał za bardzo, ale również powinien pokonać bramkarza: - Mariusz się pokazał, lecz musi zrozumieć, że piłka to sport zespołowy. Indywidualnie grać potrafi, potrafi zrobić wiele rzeczy. Ale jak to "Ryba", zawsze lubi przekombinować, a czasami powinien grać bardziej prostymi środkami, zwłaszcza kiedy zespół znajduje się w niekorzystnej sytuacji - wytyka Rybickiemu, Mroczkowski.
W obu sobotnich sparingach nie oglądaliśmy Bartłomieja Pawłowskiego: -Bartek wciąż dochodził do siebie po urazie, który wykluczył go z udziału w końcówce obozu. Dostał więcej czasu na odpoczynek, ale w poniedziałek wróci do treningów i powinien być do dyspozycji przed meczem z Legią - ma nadzieję.
Sparing z Wisłą zakończył przygotowania do nowego sezonu. W zespole jest spora grupa zawodników testowanych, która liczy na angaż. Wkrótce zostaną rozwiane wszelkie wątpliwości: - Myślę, że do poniedziałku, po konsultacjach ze sztabem szkoleniowym, zapadną już wszystkie decyzje dotyczące testowanych. Wiemy, jakie mamy braki i na pewno nie zostaną wszyscy - zdradza widzewski szkoleniowiec.
To jednak nie koniec wzmocnień: - Przed Legią nie będziemy mieli jeszcze konkretnej, zamkniętej kadry na sezon. W trakcie okienka może ktoś do nas dojdzie. Osobiście chciałbym liczyć na kadrę złożoną z 25 zawodników oraz wsparcie z zespołu trzecioligowych rezerw. Postaramy się połączyć to w całość - planuje.
Na początku przygotowań Mroczkowski jasno podkreślał, że chce znać kadrę jeszcze przed zgrupowaniem w Uniejowie. Tymczasem zgrupowanie minęło, przygotowania dobiegły końca, a wiążące decyzje dopiero zapadną niebawem: - Zdezorganizowało nam to pracę. Jesteśmy nowym zespołem. Mankamenty, które widać w naszej grze, wynikają też z tego, że nie wszyscy się rozumieją, bo nie mogli pracować identycznie jak wszyscy. Musimy być więc wyrozumiali i czekać aż to wszystko zacznie się zgrywać - apeluje.
Jak, po zakończonym pre-sezonie, trener Widzewa zapatruje się na reformę Ekstraklasy? - To duży znak zapytania. Myślę, że czas pokaże czy rację mieli zwolennicy, czy przeciwnicy zmian. Na pewno nie było tyle czasu, by zregenerować się po sezonie i odpowiednio przygotować do kolejnego, dłuższego i bardziej wyczerpującego. Rok temu, o tej porze zaczynalibyśmy przygotowania. Teraz finiszujemy.
Spotkaniom z Wisłą Płock i Sokołem przyglądał się akcjonariusz Widzewa Sylwester Cacek wraz z synem Mateuszem, byłym wiceprezesem. Czym była spowodowana ta niespodziewana wizyta? - Byli popatrzeć jak kadra wygląda. Trochę podyskutowaliśmy na ten temat, wymieniliśmy się spostrzeżeniami i uwagami - wyjawił Mroczkowski.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?