Mucha - po prostu najlepszy

Zbyszek Anioł
Jagiellonia Białystok 2:0 Legia Warszawa
Jagiellonia Białystok 2:0 Legia Warszawa Tomasz Łaszcz (Ekstraklasa.net)
Jan Mucha to przykład piłkarza, który krok po kroku wspina się na piłkarskie szczyty. Karierę rozpoczął w Slovanie Belá nad Cirochou by teraz kontynuować swoją przygodę z futbolem w wymarzonej Premiership.

Kolejny bramkarz
W klubie z rodzinnej miejscowości pograł tylko rok by później przenieść się do MŠK Snina. Tam również nie zagrzał miejsce i w następnym sezonie był już piłkarzem Interu Bratysława. W stołecznym klubie nie zagrał, jednak ani jednego meczu i ambitny Mucha postanowił spróbować sił w MSK Żilina. Swojej decyzji na pewno nie żałował, bo w MSK zdobył dwa tytuły mistrza Słowacji oraz Superpuchar. Zagrał nieco ponad trzydzieści spotkań w ciągu trzech sezonów i w tym czasie wypatrzyli go wysłannicy Legii Warszawa.

Transfer Muchy nie wywołał jakiś specjalnych emocji u redaktora naczelnego serwisu Legialive: - Byłem po prostu spokojny, w tym czasie z Legii odszedł Artur Boruc i oczywistym było, że szansę powinien otrzymać Łukasz Fabiański. Sprowadzenie Muchy w tamtej chwili nic nie zmieniało, po prostu był kolejnym bramkarzem, który otrzymał szansę rozwinięcia swoich umiejętności pod okiem Krzysztofa Dowhania - mówi nam Wojciech Dobrzyński.

Najlepszy w historii
„Wojskowi” zapłacili za Muchę jedynie kilkadziesiąt tysięcy euro ekwiwalentu i sprowadzili golkipera do stolicy. Reprezentant Słowacji rozwiązał wcześniej kontrakt z Żiliną, bo nie miał pewnego miejsca w podstawowym składzie. Początki w Warszawie nie były dla „Muszkina” łatwe. W sezonie 2005/06 dostawał szanse gry tylko w Pucharze Polski. Łącznie zagrał sześć pełnych meczy, a Legia zakończyła swój udział w ćwierćfinale po porażce z Koroną. Pierwszym bramkarzem Legii był Łukasz Fabiański, który miał nie zagrożoną pozycję. Jana Muchy to nie załamało. W następnym sezonie zrobił kolejny krok do przodu i zaliczył siedem ligowych występów, a także pograł w krajowych pucharach. Po odejściu Fabiańskiego do Arsenalu Mucha miał go zastąpić w bramce warszawskiej Legii. Pojawiały się różne głosy na temat Słowaka. Jedni twierdzili, że nie jest gotowy do tego, aby zostać podstawowym bramkarzem w takim klubie jak Legia. Inni upierali się z kolei, że jest gotowy by stawić czoła wyzwaniu i nikt nie będzie płakał za Łukaszem Fabiańskim. Rację mieli Ci, którzy opowiadali się za Muchą. - Odsiedział swoje na ławce rezerwowych i słusznie zajął miejsce między słupkami - dodaje Dobrzyński. Legia w lidze, co prawda zdobyła tylko srebro, ale defensywa „Wojskowych” była najlepsza w lidze. Mimo, że do krakowskiej Wisły wicemistrzowie stracili aż czternaście punktów. Klęskę w lidze Mucha razem z kolegami powetowali sobie w Pucharze Polski, gdzie w finale ograli właśnie „Białą Gwiazdę”. Bohaterem serii rzutów karnych był nikt inny jak właśnie Mucha, który obronił strzały Jeana Paulisty oraz Marcina Baszczyńskiego. Już w pierwszym pełnym sezonie w roli pierwszego golkipera 28-latek wyrósł na gwiazdę ekipy z Łazienkowskiej. A w kolejnym potwierdził swoją klasę. Legia znowu była najlepsza w obronie spośród wszystkich ligowców. A w kolekcji tym razem pojawił się Superpuchar Polski. W obecnych rozgrywkach bramkarz numer jeden w kadrze Słowacji i spółka ponownie przewodzą w klasyfikacji najskuteczniejszych w defensywie. Warto dodać, że „Muszkin” jest najlepszym bramkarzem Legii w historii pod względem puszczonych goli.

Olimpijczyk
Jan Mucha jest także olimpijczykiem. W 2000 był w kadrze na Igrzyska w Sydney. Tam jednak razem z rodakami zakończył udział na fazie grupowej po porażkach z Brazylią (1:3) i Japonią (1:2) oraz wygranej z RPA (2:1). Teraz jest reprezentantem pierwszej reprezentacji i radzi sobie bardzo dobrze. Miał spory udział w awansie na mundial. I tylko katastrofa może spowodować, że nie pojedzie do Republiki Południowej Afryki.

Od kilku lat słychać opinie, że Polska jest kopalnią bramkarskich talentów. Przyjechał jednak do Ekstraklasy Jan Mucha i przyćmił naszych golkiperów. Między słupkami wyczyniał cuda. Bronił wszystkim czymś się tylko dało. Poczynając od głowy, kończąc na stopach. Zdominował całą ligę na swojej pozycji. Innych graczy na tej pozycji przerósł co najmniej o jeden poziom. To Muchą interesowały się kluby z całej Europy: Everton, Hannower 96, Arsenal Londyn, Udinese, Genoa, Kayserispor, Trabzonspor, Stade Rennes, Wigan, Sunderland, Le Mans, Glasgow Rangers. I nikogo ten fakt nie powinien dziwić, bo Mucha to wspaniały bramkarz. Ostatecznie najskuteczniejszy okazał się Everton, gdzie od lipca grał będzie Mucha. Czy to dobry wybór? - Dla samego Muchy pod względem finansowym na pewno. Pod względem ligi, w której będzie grał również. Tak więc ogólnie uważam, że to dobra decyzja - kontynuuje Dobrzyński.

Fani „Wojskowych” zastanawiają się teraz czy w klubie z Łazienkowskiej jest ktoś kto zastąpi Muchę. Jedynym kandydatem jest obecnie Wojciech Skaba. - Legia świadomie wypożyczyła Wojtka Skabę, ponieważ liczyła się z odejściem Jana Muchy po sezonie, a dzięki temu Skaba otrzymał możliwość regularnych występów w Ekstraklasie. Jego powrót oraz numer 1 na koszulce jest moim zdaniem pewny - twierdzi redaktor naczelny Legialive.

Mucha z kolei martwił się będzie od lipca walką o miejsce w podstawowym składzie w Timem Howardem, który jest w numerem jeden w Evertonie. I wcale Słowak nie stoi na straconej pozycji, bo już kilkakrotnie pokazała, że jest cierpliwy. A gdy już dostanie swoją szansę to potrafi ją wykorzystać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24