Z wizytą w domu Pawła i Manueli Buzałów (ZDJĘCIA)
O tym, że lewy bok obrony w Lechii jest pozycją newralgiczną wiadomo nie od dziś. W dwóch ostatnich latach nie wyklarował się na niej ani jeden pewniak. Trenerzy, których w tym czasie przewinęło się aż pięciu, rotowali personaliami tak często, jak się dało. Czasem zmiany wynikały z sytuacji zdrowotnej, częściej natomiast z tego, że kolejni zawodnicy spalali się na tej pozycji. Testowano bowiem nominalnych defensorów, ale i tych, którzy lepiej czują się np. na prawej stronie lub w środku pomocy. Lista wypróbowanych nazwisk jest długa. Gdyby wziąć pod uwagę także sezon 2011/12 to okazałoby się, że widnieje na niej aż ośmiu piłkarzy. Wystawiani byli: Levon Hajrapetjan, Vytautas Andriuskevicius, Deleu, Rafał Janicki, Marcin Pietrowski, Krzysztof Bąk, Piotr Brożek, a ostatnio nawet Christoper Oualembo. Teraz szansę dostał Adam Pazio.
Dla Pazia gra na lewym boku nie jest czymś nowym. W zeszłym sezonie, jeszcze w barwach Polonii Warszawa, rozegrał na niej większość z 27 spotkań. W reprezentacji Polski u-21 także wystawiano go na tej pozycji. W Lechii brali to pod uwagę, kiedy złożyli mu propozycję kontraktu; chcieli piłkarza ogranego, względnie młodego i – co najważniejsze - niedrogiego, mając w pamięci wpadkę z Piotrem Brożkiem, który pomimo słabej gry inkasował co miesiąc ponad 20 tys. złotych.
Pazio prawdziwy chrzest przeszedł tydzień temu, kiedy musiał powstrzymywać ataki Leo Messiego i spółki w sparingu z FC Barceloną. Wtedy zagrał dobrze, umiał czysto odebrać piłkę i wyprowadzić ją z własnej połowy. Odnosimy natomiast wrażenie, że wczoraj, przeciwko Jagiellonii, zaprezentował się gorzej. Pazio praktycznie w ogóle nie wychylał się za własną połowę. Pierwszy raz pobiegł pod pole karne gości dopiero w 22 minucie i to był jego ostatni wypad przed przerwą. Być może takie były założenia taktyczne, skoro prawy obrońca, Deleu, co rusz oskrzydlał akcje. Ktoś musiał zaasekurować Brazylijczyka na wypadek straty piłki. W rolę zabezpieczających wcielili się więc schodzący do boku Jarosław Bieniuk i symultanicznie przesuwający się w tę stronę Sebastian Madera i właśnie Pazio.
Adam Pazio nie grał wczoraj zbyt kontaktowo. W zasadzie tylko raz przekroczył przepisy, kiedy próbował wyłuskać piłkę spod nóg przeciwnika. Dość przeciętnie szło mu z kolei wyprowadzanie piłki, która często przez niego przechodziła. Celnie podawał wtedy, gdy grał do najbliższego partnera. Gorzej szło, kiedy podejmował ryzyko i odgrywał z pominięciem drugiej linii. Zazwyczaj kończyło się to stratą. Występ 20-latka należy uznać za przeciętny. Rażących błędów nie popełnił, choć dwa razy, w drugiej połowie, przegrał pojedynki biegowe z Tomaszem Kupiszem. Na całe szczęście Pazio mógł liczyć na asekurację ze strony Sebastiana Madery, który szybko wyjaśniał sytuację.
Adam Pazio (Lechia Gdańsk) w meczu z Jagiellonią Białystok:
Czas gry: 90 minut
Strzały celne: 0
Strzały niecelne: 0
Podania celne: 35 (25+10)
Podania niecelne: 9 (6+3)
Dośrodkowania celne: 1 (0+1)
Dośrodkowania niecelne: 1 (1+0)
Faulował: 1 (0+1)
Faulowany: 0
Przechwyty: 4 (2+2)
Straty: 6 (3+3)
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?