Nasz "Ludwik" Obraniak królem Paryża. Lille mistrzem

Z Paryża Hubert Zdankiewicz
Patrząc na to, co wyprawia ostatnio Ludovic Obraniak można dojść do wniosku, że wyjątkowo służy mu paryskie powietrze. Tydzień temu strzelił dla Lille zwycięskiego gola w finale Pucharu Francji. Na Stade de France, w podparyskim St. Denis. W sobotę trafił do siatki jeszcze bliżej Wieży Eiffla. Na Parc des Princes, gdzie jego zespół zremisował 2:2 z Paris Saint Germain. Zapewniając sobie tym samym tytuł mistrza Francji.

- Doszły mnie słuchy, że są jakieś problemy z końcem budowy na stadionie w Gdańsku i mecz Polski z Francją [zaplanowany na 9 czerwca - red] może zostać przeniesiony. To może zagrajmy w Paryżu - żartuje Obraniak, który tym razem nie czekał do 81. minuty, jak poprzednio. Wystarczyło mu pięć. Zaraz na początku meczu dopadł do piłki po zablokowanym uderzeniu Moussy Sowa i mocnym strzałem w lewy róg pokonał Gregory'ego Coupeta. A na trybunach w sektorze gości rozległo się głośne: "On est champions" (Jesteśmy mistrzami). Mieli rację…

Choć walczący z Olympique Lyon o trzecie miejsce w Ligue 1 (dające prawo do gry w eliminacjach Ligi Mistrzów), gospodarze tanio skóry nie sprzedali. Dwukrotnie doprowadzili do wyrównania (gol na 2:1 dla Lille był dziełem Sowa). Plany skomplikowała im jednak czerwona kartką (druga żółta), jaką tuż po rozpoczęciu drugiej połowy zobaczył za próbę wymuszenia rzutu karnego Guillaume Hoarau. Na trybuny odesłany zostałteż protestujący trener PSG Antoine Kombouaré.

- Dla mnie to wspaniała nagroda za trudne chwile. Dowód na to, że warto było się nie poddawać. Rezerwowi czasami potrafią sprawić niespodziankę - mówi reprezentant Polski, któremu ostatnie tygodnie wynagrodziły z nawiązka niezbyt udany sezon.

Lille kroczyło od zwycięstwa do zwycięstwa, ale udział Obraniaka był do tej pory niewielki. Sobotni mecz był dopiero czwartym, jaki rozpoczął w podstawowym składzie (w lidze). Konkurencja była zbyt silna - ofensywne trio ekipy z Flandrii tworzyli Moussa Sow, Gervinho i Eden Hazard, a każdy z nich był - co tu ukrywać - lepszy od Obraniaka.

Polak pokazał jednak klasę w najważniejszych meczach sezonu. - Ta połowa maja jest dla mnie jakaś kompletnie szalona. Poza boiskiem również, bo wkrótce urodzi mi się córka. A na boisku… Jakie emocje, przeżycia, bramki, trofea. Co za szczęście. Każdy, kto lubi piłkę nożną, chyba mnie zrozumie. Dzieją się rzeczy, o których wielu ludzi uprawiających ten sport może tylko marzyć - cieszy się Obraniak. - Walczyliśmy o to cały rok. Nie było łatwo cały czas iść do przodu. Masz kryzysy, potykasz się. W końcu nastąpiło ukoronowanie wysiłku całego zespołu. Bonus dla tej grupy, która pracowała na to nie tylko przez sezon, ale od dobrych trzech, czterech lat - dodaje reprezentant Polski, który za swój występ w stolicy Francji otrzymał od dziennikarzy "L'Equipe" notę 7 (w skali 1-10).

Jeszcze niedawno Obraniak nosił się z zamiarem odejścia z Lille. Teraz zaczyna zmieniać zdanie. Nie codziennie dostaje się przecież szanse gry w Lidze Mistrzów, a poza tym do Anglii odchodzi latem Gervinho.
- Nie wiem, spokojnie się nad tym wszystkim zastanowię. Porozmawiam z szefami klubu, został mi jeszcze rok kontraktu. Mam trzy wyjścia: przedłużyć kontrakt, odejść z Lille, poprzestać na tym co mamy. Piłka jest po stronie działaczy - podkreśla reprezentant Polski.

To trzecie w historii mistrzostwo kraju Lille (1946, 1954, 2011), choć wielu przypisuje klubowi też tytuł z 1933 r. Wówczas drużyna grała jako Olympique Lillois. W 1944 r. połączyła się ze Sporting Club Fivois i od tej pory nosi nazwę OSC Lille. Wówczas też grali tam piłkarze o polskich korzeniach: Bolek Tempowski, Joseph Jadrejak, Cesar Ruminski, Guillaume Bieganski.

- Mamy świadomość, że dokonaliśmy czegoś historycznego, wpisaliśmy się do historii klubu, francuskiego futbolu - mówi na koniec Obraniak. - Co dalej? Odejdzie kilku kolegów i w nowym sezonie będziemy inną drużyną. Trzeba przyjąć to i się nie obrażać. Żyliśmy razem, graliśmy wspólnie, osiągnęliśmy wielki sukces. Futbol nie znosi rutyny. Szkoda by było, gdyby miało się to teraz rozpaść, bo to był fenomen. Tak dużo osiągnęliśmy i mamy ciekawą przyszłość - obrona tytułu, występy w Lidze Mistrzów, otwarcie nowego stadionu - dodaje.

Hubert Zdankiewicz / Polska The Times

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24