Niebieska sinusoida. Ruch czeka tłusty sezon? [ANALIZA]

Marcin Tabor
Ruch Chorzów kompletnie nieudane sezony przeplata ze znakomitymi
Ruch Chorzów kompletnie nieudane sezony przeplata ze znakomitymi Arkadiusz Ławrywianiec / Polska Press
Ruch Chorzów już od kilku sezonów przyprawia swoich kibiców o szybsze bicie serca. Sezon znakomity przeplata się z tym słabym. Czy zatem po marnym sezonie kibice mogą liczyć na zdobycie kolejnego medalu?

Trwa przerwa poświęcona na mecze reprezentacji. Drużyny ligowe mają zatem czas, żeby ochłonąć, przeanalizować dotychczasowe spotkania i przygotować się do kolejnych. Pośród ekstraklasowych zespołów jest jeden, który ostatnie lata walczy na przemian o europejskie puchary i o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Potrafi w jednym sezonie zadziwiać całą piłkarską Polskę znakomitą skutecznością i passą meczów bez porażki, by w kolejnych rozgrywkach zanotować bardzo ostry zjazd i do ostatniej kolejki drżeć o ligowy byt. Mowa oczywiście o Ruchu Chorzów. Na co stać zespół Waldemara Fornalika w obecnych rozgrywkach? Czy analizując wcześniejsze rozgrywki jesteśmy w stanie wywnioskować, czy na koniec sezonu Niebiescy znajdą się w górnych lub dolnych rejonach tabeli? Jak zespół z Chorzowa radził sobie po rozegraniu 7. kolejek we wcześniejszych sezonach i czy uda się odnaleźć w tym jakiś wzór?

Dawno, dawno temu...

Był sezon 2008/2009. W ekstraklasie grały jeszcze takie zespoły jak Polonia Bytom czy Odra Wodzisław Śląski, a w naszej lidze niepodzielnie rządziła Wisła Kraków. Tutaj rozpoczyna się nasza analiza. Ruch Chorzów gra swój drugi sezon po powrocie do elity i początkowo radzi sobie całkiem nieźle. Po rozegraniu 7. kolejek zajmuje 7. miejsce z dorobkiem 11. punktów. Na wynik ten złożyły się trzy zwycięstwa, dwa remisy i dwie porażki. Zanosi się na to że, tak jak w sezonie 2007/2008, kiedy to Niebiescy zajęli dziesiąte miejsce, zespół ponownie zapewni sobie spokojny ligowy byt. Jednak Ruch, aby otrzymać licencje na kolejne sezony, musi zmodernizować swój stary stadion. Instalacja podgrzewanej murawy na stadionie przy Cichej spowodowała przymusową przeprowadzkę na Stadion Śląski, co nie pomogło drużynie. Kilkutysięczna widownia na 40-tysięcznym stadionie i trybuny oddalone od płyty boiska nie pomagały piłkarzom. Ruch pokonał co prawda Wisłę Kraków 1:0 po golu Michała Pulkowskiego, lecz przegrał Wielkie Derby Śląska z Górnikiem Zabrze 0:1 przy komplecie publiczności. Między 21. a 25. kolejką chorzowianie zanotowali aż cztery porażki i tylko jeden remis. Zespołowi dość poważnie w oczy zajrzało widmo ponownego spadku tym razem do przemianowanej już pierwszej ligi. W tym momencie działaczom skończyła się cierpliwość i na kilka kolejek przed końcem sezonu postanowili zwolnić trenera Bogusława Pietrzaka z roli szkoleniowca pierwszej drużyny, a zastąpić go Waldemarem Fornalikiem.

Na trenera Fornalika, który jeszcze nie tak dawno pracował w łódzkim Widzewie, czekał bardzo trudny terminarz. Ruch miał przed sobą półfinałowy dwumecz w Pucharze Polski z Legią Warszawa oraz ligowy wyjazd do Poznania na mecz z Lechem. Efekt "nowej miotły" zadziałał jednak znakomicie. Udało się awansować do finału pucharu (wygrane 1:0 w Chorzowie i 0:1 w Warszawie), a z Poznania wywieźć bardzo cenny punkt. Drużyna uwierzyła w siebie, a dowodem tego były zwycięstwa nad Arką Gdynia i ŁKS-em. W tym momencie Niebiescy byli już pewni utrzymania w elicie. Nie zmieniła tego nawet ligowa porażka w Warszawie (1:4). Nie udało się również pokonać Lecha Poznań w finale Pucharu Polski rozgrywanego właśnie na Stadionie Śląskim. Lech sięgnął po to trofeum wygrywając jedną bramką autorstwa Sławomira Peszki.

Powrót na Cichą 6

Nastał kolejny sezon. Stadion przy Cichej był już gotowy a Ruch, wzmocniony co prawda Andrzejem Niedzielanem, miał kolejny sezon walczyć o utrzymanie. W pierwszej kolejce drużyna mierzyła się z mistrzem kraju Wisłą Kraków i bez niespodzianki uległa 2:0. Wtedy to rozkręcił się istny Niebieski walec. Chorzowianie pokonywali kolejno Piasta Gliwice (2:0), Arkę Gdynia (1:0), Zagłębie Lubin (1:0) i Polonię Warszawa (2:0). Cztery mecze, cztery zwycięstwa, zero straconych goli. Następnie zdarzyła się wyjazdowa porażka w Bełchatowie (1:2) jednak zaraz potem kolejne zwycięstwo tym razem z Cracovią (2:0). Po siedmiu kolejkach Niebiescy byli największą pozytywną niespodziankom ligi plasując się na drugim miejscu. W linii ataku rządził i dzielił duet Andrzej Niedzielan - Artur Sobiech. Znakomita współpraca tych napastników kwitła aż do 19. kolejki kiedy to Ruch przegrał u siebie z Zagłębiem Lubin 0:2, a Niedzielan doznał poważnej kontuzji (złamania kości jarzmowej).

Niebiescy w całym sezonie 2009/2010 radzili sobie nadspodziewanie dobrze. Do najciekawszych w ich wykonaniu wygranych meczów można zaliczyć 5:2 z Jagiellonią, wyjazdowe 4:1 z Cracovią, pokonanie u siebie 3:2 Odry Wodzisław w dniu 90-lecia istnienia klubu, oraz pokonanie Legii Warszawa (1:0). W tym meczu jedynego, zwycięskiego gola zdobył strzałem głową Arkadiusz Piech, ale jego czas miał dopiero nadejść. Ruch do końca ligowych rozgrywek walczył o podium właśnie ze stołecznym zespołem. W ostatniej kolejce Niebiescy udali się do Kielc gdzie ulegli 0:3 Koronie. Uratował ich natomiast remis 2:2 Legii w starciu z Bełchatowem. Wynik ten spowodował, że to Ruch Chorzów zakończył sezon na trzecim miejscu wyprzedzając Wojskowych o jeden punkt.

Szara rzeczywistość

Po fantastycznym sezonie 2009/2010 Ruch Chorzów znów musiał walczyć o utrzymanie. Z Europejskich Pucharów drużyna odpadła już w III rundzie eliminacyjnej przegrywając dwumecz z Austrią Wiedeń. Na domiar złego w klubie doszło do wielu roszad personalnych. Z zespołem pożegnali się gracze, którzy w poprzednim sezonie stanowili o jego sile. Odeszli Michał Pulkowski, Tomasz Brzyski, Grzegorz Baran, Maciej Sadlok, a przede wszystkim duet Artur Sobiech - Andrzej Niedzielan. Mimo tych braków kadrowych, już w pierwszych kolejkach Niebieskim udało się na własnym stadionie pokonać Wisłę Kraków (2:0) i Legię Warszawa (1:0). Jednak porażki z GKS-em Bełchatów, Górnikiem Zabrze i Polonią bytom spowodowały, że po siedmiu kolejkach drużyna zajmowała 13. lokatę z dorobkiem 8 punktów.

Zespół grał w kratkę. Przegrał między innymi z Koroną Kielce, a jedynego gola w meczu zdobył swojej dawnej drużynie Niedzielan. Zdarzały się też mecze wyjątkowe. Do takich niewątpliwie można zaliczyć zwycięstwo 1:0 nad Lechem Poznań (gol Łukasza Janoszki) i to tylko trzy dni po fantastycznym zwycięstwie poznaniaków 3:1 w Lidze Europy nad Manchesterem City. Następne zwycięstwa to 3:0 w derbach z Górnikiem (mecz odbył się w ogromnej zamieci śnieżnej oraz z chwilowym brakiem oświetlenia na stadionie) i wyjazdowe 3:2 z Legią (ze stanu 2:0 na 2:3 po hattricku Arkadiusza Piecha). Koniec końców Ruch zakończył ten sezon na 12. miejscu. W tamtych rozgrywkach tworzył się i scalał kolejny fantastyczny duet napastników Arkadiusz Piech - Maciej Jankowski o którego sile ekstraklasa miała się przekonać już w kolejnych rozgrywkach.

Największy sukces od 1989 roku

Rozgrywki sezonu 2011/2012 podopieczni Waldemara Fornalika rozpoczęli źle. Wygrali co prawda inauguracyjny mecz z GKS-em Bełchatów (2:1) jednakże zaraz potem zremisowali z kielecką Koroną oraz ponieśli dwie porażki (u siebie 0:1 ze Śląskiem Wrocław oraz wyjazdowe 0:3 z Lechem). Po tym meczu drużyna się przebudziła i zanotowała serię trzech kolejnych zwycięstw z rzędu pokonując Jagiellonię, Zagłębie Lubin i Podbeskidzie Bielsko - Biała. Po upływie siedmiu kolejek chorzowianie plasowali się na wysokim piątym miejscu zdobywając 13. punktów. Z każdym kolejnym meczem Ruch grał co raz lepiej. Duet Piech - Jankowski, wspomagany Pawłem Abbottem, czynił prawdziwe spustoszenie w szeregach obronnych rywali. Również kibice docenili ciężką pracę jaką w klubie wykonywał Fornalik i na jego cześć stworzyli transparent z napisem "Waldek King" i z podobizną trenera, który to towarzyszył im od tej pory już na każdym meczu. W zimowym oknie transferowym do klubu powrócił idol sprzed dwóch sezonów, czyli Andrzej Niedzielan, ale nie odzyskał on już dawnej świetności zdobywając tylko dwa gole w meczach pucharowych. Do największych zwycięstw Ruchu Chorzów sezonu 11/12 można wliczyć: wyjazdową wygraną 2:1 w Zabrzu, rozbicie ŁKS-u 4:0, domowa wygrana 4:1 z kielecką Koroną oraz upokorzenie Lecha Poznań 3:0 na Cichej. Ciekawie było również w Pucharze Polski. Ruch w półfinale pucharu pokonał u siebie Wisłę 3:1 i do Krakowa udał się jako faworyt. W meczu rewanżowym jednak Biała Gwiazda odrobiła straty, a wynik 3:1 dla gospodarzy doprowadził do dogrywki. Ta również nie przyniosła rozstrzygnięcia, a o losach spotkania rozstrzygnąć miała seria rzutów karnych, które lepiej wykonywali Niebiescy i to oni znaleźli się w finale. Był to już drugi finał w przeciągu ostatnich czterech sezonów w których udział brała ekipa z Chorzowa. Lecz i tym razem musiała uznać wyższość rywala, którym była Legia Warszawa. Wojskowi zwyciężyli 3:0.

W lidze natomiast Ruch do ostatnich chwil bił się o piętnaste mistrzostwo polski. W ostatniej kolejce po strzale Gabora Straki w meczu z Lechią Gdańsk, Niebiescy byli nawet mistrzami, lecz trwało to tylko 30. minut do czasu, gdy w Krakowie Śląsk Wrocław doprowadził do remisu w starciu z Wisłą. Ruch zakończył rozgrywki na drugim miejscu tracąc tylko punkt do mistrzowskiego Śląska. Był to największy sukces zawodników spod znaku "Niebieskiej eRki" od ostatniego mistrzostwa w roku 1989. Swój osobisty sukces odniósł również trener Fornalik, który w maju został wybrany najlepszym szkoleniowcem w polsce, a 10 lipca 2012 roku wybrano go nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Zastąpił on na tym stanowisku Franciszka Smudę, po nieudanym dla biało - czerwonych EURO 2012.

O mały włos

Był sezon bardzo dobry, a więc zgodnie z charakterem sinusoidy czas na ten koszmarny. Ruch drugie podejście do Europejskich Pucharów zakończył na tym samym etapie co wcześniej, czyli na III rundzie eliminacyjnej przegrywając z Victorią Pilzno w dwumeczu aż 0:7. Ciekawie było natomiast na rynku transferowym. Po ogromnym sukcesie jakim było wicemistrzostwo działacze postanowili ściągnąć zawodników o znanych nazwiskach. Tym sposobem na Cichą trafili Pavel Sultes, Mindaugas Panka, Marcin Kikut oraz powrócił Maciej Sadlok. Wydawało się, że na tym tle straty, jakie poniósł zespół niebyły duże. Jak się jednak miało okazać były ogromne. Odszedł jeden z najskuteczniejszych napastników Paweł Abbott, ostoja defensywy Rafał Grodzicki, karierę zakończył jeden z idoli kibiców czyli Wojciech Grzyb, a co najgorsze dla klubu selekcjonerem kadry narodowej został Waldemar Fornalik. Działacze postanowili zaufać "złotej ręce Fornalików" i stanowisko trenera pierwszej drużyny powierzyć bratu Waldemara, Tomaszowi Fornalikowi. Ten jednak nie podołał wyzwaniu. Po kompromitacji w europie nastąpił dramat w lidze. W pierwszych trzech kolejkach Ruch odniósł trzy porażki. Już na samym początku chorzowianie ulegli 0:4 Lechowi Poznań, następnie przegrali w Łodzi z Widzewem 0:2 oraz we Wrocławiu ze Śląskiem 0:1. Bilans bramek był zatem koszmarny i wynosił 0-7. Tomasz Fornalik nie wykorzystał więc swojej szansy i na Cichą sprowadzono Jacka Zielińskiego.

Zmiana trenera nieco pobudziła piłkarzy i po siedmiu kolejkach zajmowali oni 10. lokatę z dorobkiem 10. punktów. Po początkowym sukcesie trener Zieliński raczej tracił, niż zyskiwał. Co gorsza, pomimo fatalnej sytuacji w formacji ofensywnej, zimą do Turcji odszedł Arkadiusz Piech. Sezon 2012/2013 Niebiescy zakończyli na 15. miejscu, a na utrzymanie zespołu w ekstraklasie wpływ miały przede wszystkim trzy czynniki. Po pierwsze i najważniejsze : licencji nie otrzymał zespół Polonii Warszawa co zepchnęło ich na ostatnie miejsce w tabeli, a Ruch mógł odetchnąć z ulgą. Po drugie: Niebiescy w 22. kolejce pokonali w Bełchatowie GKS 3:0 po dwóch golach Jankowskiego i jednym Janoszki. To właśnie Bełchatów okazał się tym jedynym, sportowym spadkowiczem. GKS zakończył sezon z takim samym dorobkiem punktowym co Ruch, jednak z gorszym bilansem bramek. Po trzecie : w przedostatniej kolejce sezonu 12/13 Ruch zremisował u siebie bezbramkowo z Legią Warszawa, która w tym momencie była już Misztrzem Polski. Remis dał Niebieskim ten jakże cenny punkt. Sezon wcześniej Ruch przegrał mistrzostwo o jedno "oczko", teraz ten jeden punkt uratował zespołowi skórę.

Słowacki wybawiciel

W lecie 2013 roku postanowiono pożegnać się z zawodnikami ściągniętymi wcześniej do Chorzowa z zamiarem walki o najwyższe lokaty, a którzy koniec końców wylądowali w tzw. "klubie kokosa". Chodzi tutaj o Andrzeja Niedzielana, Marcina Kikuta i Mindaugasa Panke. Ponad to karierę zakończył Marcin Baszczyński, a zimą sprzedano Pavela Sultesa. Początek sezonu 2013/2014 pokazał, że "Niebieska sinusoida" przestała działać i Ruch po słabym sezonie, zamiast kolejnego medalowego, zanotuje drugi z rzędu fatalny. Po siedmiu kolejkach zespół miał w dorobku tylko siedem punktów i zajmował czternaste miejsce, ponad to odpadł we wczesnej fazie z rozgrywek Pucharu Polski. Ale to właśnie siódma seria gier stała się tą przełomową. Niebiescy ulegli w Białymstoku Jagiellonii aż 0:6 co było gwoździem do trumny dla Jacka Zielińskiego w roli szkoleniowca chorzowian.

Na polską scenę piłkarską wkroczył Jan Kocian i to on sprawił, że wzór "słaby - dobry - słaby sezon" znowu zaczął obowiązywać. Pomiędzy kolejką numer osiem, a szesnaście Niebiescy pod wodzą Kociana nie przegrali ani jednego spotkania. Ulegli dopiero Lechowi w Poznaniu 2:4 i to po bardzo dobrej grze. W poprzednich sezonach za sukcesem Ruchu stał duet fantastycznie współpracujących dwóch napastników. Tym razem było nieco inaczej, gdyż prym w ataku wiódł Grzegorz Kuświk, a towarzyszył mu z linii pomocy młody talent, czyli Filip Starzyński. Ponad to w rolę środkowego obrońcy wcielił się Marcin Malinowski i to on poukładał blok defensywny zespołu. Ruch, który jeszcze nie tak dawno cudem utrzymała się w ekstraklasie, zakończył sezon 2013/2014 na trzecim miejscu.

Raz w górę, raz w dół

Zdobywając trzecie miejsce w lidze, Ruch ponownie reprezentował Polskę w Europie i tym razem było na prawdę blisko. Drużyna przebrnęła przez pechową III fazę eliminacji pokonując faworyzowany Esbjerg fB i w kolejnej, ostatniej fazie mierzyła się z Metalistem Charków. Po remisie 0:0 w Gliwicach (stadion Ruchu nie spełniał wymogów europejskich), Niebiescy udali się na Ukrainę. W regulaminowym czasie gry żadna ze stron nie zdobyła gola i potrzebna była dogrywka. W niej w 105. minucie zwycięską bramkę z rzutu karnego zdobył Xavier. Zabrakło naprawdę niewiele, aby Ruch mógł udać się na europejskie salony zgarniając przy tym sporo pieniędzy.

W lidze natomiast i tym razem w zespół uderzył "syndrom pucharowy". Wcześnie rozpoczęty sezon oraz długie wojaże jak i sprowadzenie do klubu zawodników, którzy niewiele wnieśli do gry pierwszego zespołu (Wojciech Skaba, Michał Rzuchowski, Michał Szewczyk, Senad Karahmet, Jan Chovanec, Wołodymyr Tanczyk) spowodował, że Ruch po raz kolejny drżał o utrzymanie. Niebiescy bardzo słabo radzili sobie w lidze, a ponad to odpadli z Pucharu Polski przegrywając 2:1 z Ostrovią 1909 Ostrów Wielkopolski. Sam trener Jan Kocian ciągle powtarzał, że nie wie co się stało z jego drużyną i co zrobić, aby poprawić grę jego podopiecznych. W tej sytuacji działacze nie mieli wyjścia i po przegranych derbach z Górnikiem Zabrze w 11. kolejce postanowili zwolnić szkoleniowca. Jego bilans w sezonie 2014/2015 wynosił jedno zwycięstwo, pięć remisów i tyle samo porażek. Murem za szkoleniowcem stali jednak kibice, którzy pamiętając zeszłosezonowe sukcesy, nie chcieli, aby Kocian został zwolniony.

Była tylko jedna osoba, którą mogli zaakceptować kibice. Tą osobą był ich "King", czyli Waldemar Fornalik. Powrócił on do Chorzowa po nieudanej przygodzie z reprezentacją z zamiarem wydostania zespołu z marazmu. Pierwsze zwycięstwo pod jego wodzą nastąpiło dopiero w czwartym, kolejnym meczu i to aż 5:2 u siebie z Jagiellonią. Działacze i kibice Niebieskich musieli jednak uzbroić się w sporą dawkę cierpliwości. Między 14. a 26. kolejką Ruch zajmował przedostatnie, spadkowe miejsce w tabeli. Dopiero zwycięstwo 3:0 z Cracovią w 27. kolejce gier pozwoliło opuścić strefę spadkową. Chorzowianie najwyższą formę osiągnęli w momencie, gdy najbardziej jej potrzebowali, czyli po podziale tabeli. Cztery zwycięstwa i jeden remis w siedmiu meczach fazy zasadniczej sezonu, pozwoliło zespołowi zakończyć rozgrywki na wysokim 10. miejscu. Zbawienne okazało się również ściągnięcie do Chorzowa bramkarza Matusa Putnockiego, który swoimi interwencjami uratował dla Niebieskich wiele cennych punktów.

Sezon08/0909/1010/1111/1212/1313/1414/1515/16
Liczba punktów po 7. kolejkach1115813106610
Miejsce po 7. kolejkach721351014129
Liczba punktów na koniec sezonu34533855315030??
Miejsce na koniec sezonu9312215310??

Znowu puchary? Raczej nie

Powyższa tabela pokazuje jak Niebiescy radzili sobie w opisanych sezonach. Kończyli oni odpowiednio na 9, 3, 12, 2, 15, 3 oraz 10 miejscu.

Logika każe nam mówić więc, że podopieczni Waldemara Fornalika znowu bić się będą o najwyższe cele. Jednak wcale nie musi taj być, gdyż nic na to nie wskazuje. Przede wszystkim przed sezonem doszło do wielu zmian kadrowych. Do klubu przyszli tacy zawodnicy jak Michał Koj, Mariusz Stępiński, Maciej Iwański, czy Tomasz Podgórski. W kadrze nie ma już natomiast graczy, którzy dawniej stanowili o jego sile, czyli Marcin Malinowski, Piotr Stawarczyk, Bartłomiej Babiarz i przede wszystkim Filip Starzyński oraz Grzegorz Kuświk. W obecnym zespole co raz więcej mają do powiedzenia młodzi jak Patryk Lipski, Kamil Mazek, Maciej Urbańczyk, rekonwalescent Michał Helik lub wspomniany wcześniej Stępiński.

Sam trener Fornalik po przegranym meczu z Zagłębiem Lubin stwierdził, że drużyna wciąż się tworzy i zaliczy jeszcze nie jedną wpadkę. Nie wydaje się więc, aby te "młode wilki" wspomagane doświadczonymi Markiem Zieńczukiem i Łukaszem Surmą, mogły już teraz zawojować ekstraklasę. Potrzeba czasu, aby drużyna się zgrała i nabrała doświadczenia.

Kolejny mankament może tkwić w linii ataku. We wcześniejszych latach o skuteczności zespołu decydowały duety. Był Sobiech - Niedzielan, potem nastał czas dwójki Piech - Jankowski. Gdy w ataku grał sam Kuświk to potrafił on się umiejętnie zastawić i świetnie współpracował ze schowanym za nim Filipem Starzyńskim. Na początku tego sezonu formą błysną Eduards Visnakovs, lecz po kilku dobrych występach został sprzedany do Belgii za dwa miliony złotych. Był to rosły napastnik, który również świetnie radził sobie w pojedynkę. W ostatnim meczu na "szpicy" wystąpił Stępiński i jest niewiadomą, czy poradzi sobie równie dobrze jak wspomniani wcześniej dwaj napastnicy, czy jednak trenerowi Fornalikowi uda się stworzyć kolejny znakomity duet. Być może będzie to Stępiński - Lipski.

Niebiescy na ten moment zajmują dziewiąte miejsce z dorobkiem dziesięciu punktów. Może się wydawać, że taki wynik, analizując powyższą tabele, doprowadzi znowu do walki o utrzymanie. Wyjątek stanowi jedynie sezon 2013/2014. Ruch Chorzów w tej chwili raczej nie jest drużyną, która pociągnie tą "Niebieską Sinusoidę" w górę. Wydaje się, że nastał czas długo nie widzianej w Chorzowie stabilizacji. Niewątpliwie w drużynie jest potencjał i już głowa w tym trenera Fornalika, aby wyciągnął z zespołu maksimum. A że to potrafi, przekonywał już w ostatnich latach. Na sukces sportowy pracuje również zaplecze. Działacze już teraz gwarantują, że z klubu już nikt za darmo nie odejdzie. Działania marketingowe już przyniosły skutek i zanotowano znaczącą poprawę frekwencji na stadionie. Co raz realniejsza staje się perspektywa nowego stadionu przy Cichej. Bardzo ważna jest też kwestia pozyskania sponsorów. Sytuacja finansowa klubu się stabilizuje, ale czy za jakiś czas zawodnicy znowu nie zaczną upominać się o swoje pieniądze? To wszystko jednak, to już melodia przyszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24