Niesamowity "comeback" Jagiellonii. Śląsk stracił pewne zwycięstwo

Michał Mormul, T-Mobile Ekstraklasa/x-news
Trzy czerwone kartki, dwa rzuty karne i sześć bramek oglądali kibice we Wrocławiu! Śląsk, który prowadził do 70. minuty 3:0, grając w przewadze ostatecznie tylko zremisował z Jagiellonią 3:3. Bohaterem gości, którzy kończyli mecz w "9", został Euzebiusz Smolarek, który wywalczył karnego, asystował przy drugiej bramce i zdobył gola na wagę punktu.

Piłkarze Śląska Wrocław pierwszą składną akcję przeprowadzili już po kilkudziesięciu sekundach, a wykończył ją Dalibor Stevanović, jednak strzał oddany zza pola karnego we wzorowy sposób obronił Jakub Słowik.

W kolejnych minutach meczu przewaga gospodarzy się powiększała, a podopieczni Tomasza Hajty zostali zamknięci na własnej połowie boiska. Efektem tego były akcje przeprowadzone m. in. przez Sobotę oraz Kaźmierczaka, ale za każdy razem czegoś brakowało.

Początek należał jednak do Śląska. W 9. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z lewej strony boiska Sebastiana Mili, nieprzepisowo w polu karnym zagrał Ugochukwu Ukah i prowadzący spotkanie Szymon Marciniak bez wahania podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Cristian Omar Diaz, który pewnym strzałem otworzył wynik spotkania.

Po strzelonej bramce mistrzowie Polski wyraźnie ostudzili swoje ofensywne zapędy, czego efektem były zwyczajnie nudny okres meczu. Jedynym wartym odnotowaniem wydarzeniem mający miejsce pomiędzy 10. a 25. minutą było uderzenie Przemysława Kaźmierczaka z ponad 40 metrów, który zauważył mocno wysuniętego Jakuba Słowika. Strzał ten jednak nie przyniósł zagrożenia.

Na kolejne uderzenie czekaliśmy aż do 28. minuty, gdy potężną bombę w kierunku bramki Mariana Kelemena posłał Rafał Grzyb. Słowacki bramkarz nie miał jednak większych problemów z obroną strzału pomocnika gości. Dość nieoczekiwanie chwilę później byliśmy świadkami pierwszej zmiany, gdy kontuzjowanego Alexisa Norambuenę, który wyraźnie utykał schodząc z boiska, zastąpił Luka Pejović.

Zmiana ta sprawiła, że na boisku zrobiło się znacznie ciekawiej. Po upływie 30. minut gry w polu karnym Śląska Wrocław mieliśmy spore zamieszanie, ale wszystko, przytomnym wybiciem, zdołał opanować Amir Spahić. Trzy minuty później mogliśmy być świadkami przepięknej bramki. Wykonujący, w środkowej strefie boiska, rzut wolny Sebastian Mila zagrał chytrą piłkę do wychodzącego na pozycję Cristiana Omara Diaza. Dwukrotny król strzelców ligi boliwijskiej uderzył w dość ekwilibrystyczny sposób, ale piłka minęła poprzeczkę.

Na odpowiedź gości czekaliśmy zaledwie trzy minuty, gdy indywidualną akcją popisał się Nika Dżalamidze. Gruzin po minięciu kilku rywali wpadł w pole karne Śląska Wrocław, ale jego strzał był słaby niczym soki Roberta Mateji.

Chwilę później pięknym strzałem z około 20 metrów popisał się Kaźmierczak, ale Jakub Słowik, z największym trudem, zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Do tego podszedł Sebastian Mila, który dośrodkował piłkę wprost na głowę Kaźmierczaka. Pierwsze uderzenie byłego zawodnika FC Porto odbiło się od poprzeczki oraz linii bramkowej, ale szybka dobitka sprawiła, iż piłka zatrzepotała w siatce.

Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie, choć była ku temu szansa, bowiem najpierw groźną akcję przeprowadzili wspólnie Ćwielong z Diazem, a następnie piłkę z linii bramkowej wybijał Michał Pazdan.

W przerwie spotkania Tomasza Hajto dokonał jednej zmiany, dając do zrozumienia, iż postawił wszystko postawić na jedną kartę. Za grającego w obronie Lukę Gusicia desygnował do gry Euzebiusza Smolarka. Miejsce Gusicia w środku defensywny zajął Michał Pazdan.

Jednak były reprezentant Polski szybko musiał zweryfikować swoje plany, bowiem sześć minut po przerwie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Ugochokwu Ukah. Sprawiło to, że boisko zmuszony był opuścić także Tomasz Frankowski, którego zastąpił Adam Dźwigała.

Konsekwencje gry w osłabieniu piłkarze popularnej Jagi odczuli już po kilku minutach, gdy solową akcją, zakończoną strzeleniem bramki, popisał się Piotr Ćwielong. Wówczas wydawało się, że Śląsk spokojnie wygra to spotkanie. Podopieczni Stanislava Levego na tym jednak nie poprzestali, bowiem już dwie minuty później ładnym uderzeniem popisał się Diaz, ale jego uderzenie minimalnie minęło bramkę.

Po kolejnych 120 sekundach mocnym uderzeniem popisał się Sobota, ale skuteczną interwencją popisał się Słowik, do dobitki podbiegł Diaz, piłka trafiła nawet w poprzeczkę, ale arbiter spotkania dopatrzył się przewinienia na bramkarzu gości.

Gdy wydawało się, że nie ma już większych szans na zmianę przebiegu wydarzeń na boisku, czerwoną kartką ukarany został Amir Spahić, który w bezsensowny sposób faulował w polu karnym Smolarka. Jedenastkę na bramkę zamienił Tomasz Kupisz i w 70. minucie było 3:1.

Trzy minuty później kibice z Białegostoku wpadli w euforię, bowiem, po precyzyjnym podaniu Euzebiusza Smolarka, gola strzelił Dawid Plizga. To wydarzenie sprawiło, iż mogliśmy spodziewać się emocjonującej końcówki spotkania. Strata drugiej bramki spowodowała, iż Stanislav Levy zaczął bronić wyniku, bowiem w miejsce Diaza wszedł Tadeusz Socha.

Decyzja ta zemściła się na czeskim szkoleniowcu, bowiem pięć minut później było już 3:3. Fantastyczną centrą popisał się wówczas Dawid Plizga, na piłkę nabiegł Euzebiusz Smolarek i po jego pięknym uderzeniu mieliśmy remis.

To nie był jednak koniec emocji w tym spotkaniu, bowiem minutę później obejrzeliśmy trzecią w tym spotkaniu czerwoną kartkę. Tym razem boisku opuścić musiał Filip Modelski, który po raz drugi ujrzał żółty kartonik. A jak po sześćdziesięciu sekundach nie padła kolejna bramka, wie tylko chyba Dalibor Stevanović. Najpierw uderzenie Soboty obronił Słowik, ale gdy Słoweniec dobijał piłkę, miał przed sobą tylko pustą bramkę, ale mimo wszystko, przeniósł futbolówkę ponad poprzeczką.

Następne minuty dość mocno odbiegały od przebiegu spotkania, bowiem były zwyczajnie nudne. Klarownej sytuacji doczekaliśmy się dopiero w 90. minucie, gdy na czystą pozycję wychodził Dżalamidze, ale Gruzina zdołał zatrzymać wracający Mariusz Pawelec.

Śląsk stracił dzisiaj pewne wydawałoby się zwycięstwo. Jagiellonia natomiast dokonała niesamowitego comebacku, a mecz na pewno będzie jednym z kandydatów do miana najlepszego, a na pewno najbardziej emocjonującego meczu tej rundy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24