Niesamowity Zubas ratuje GKS! Bełchatów nie poddaje się w walce o utrzymanie

Bartosz Michalak
Bełchatów nie poddaje się w walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Piłkarze GKS i Zagłębia stworzyli w Bełchatowie świetne widowisko. O jedną bramkę lepsi okazali się gospodarze, a paradę sezonu zaliczył w końcówce Emilijus Zubas.

„Miedziowi” pierwsi zaskoczyli „Brunatnych” - kapitalny start meczu

Już w drugiej minucie kibice zebrani na stadionie w Bełchatowie mogli oglądać pierwszego gola. Na środku boiska faulował był Patryk Rachwał, a etatowy wykonawca stałych fragmentów gry w ekipie z Lubina - Robert Jeż popisał się świetnym dośrodkowaniem, które na bramkę zamienił Arkadiusz Woźniak. Młody napastnik Zagłębia trafił do siatki w bardzo efektowny sposób, uderzając futbolówkę, będąc tyłem do bramki.

Nim kibice zdążyli ochłonąć na 1:1 po upływie 60. sekund mógł strzelić Bartłomiej Bartosiak. Piłkarz gospodarzy znalazł się z piłką w „szesnastce” rywala i co najważniejsze mocno uderzył na bramkę, ale fantastyczną obroną popisał się Michał Gliwa.

Fantastyczna odpowiedź Bełchatowa! Dwa gole w pięć minut

Nim upłynął pierwszy kwadrans potyczki Bełchatowa z Zagłębiem Lubin oglądaliśmy już 3 bramki. Wyrównujące trafienie na 1:1 z rzutu karnego uzyskał Mateusz Mak. Z prawej strony dobrze zagrywał Łukasz Madej, a piłka odbiła się od ręki Djordje Cotry.

Pewnym egzekutorem „jedenastki” okazał się były gracz Ruchu Radzionków, mocno celując w swój prawy róg, co zupełnie zmyliło bezradnego golkipera gości. Trzeba przyznać, że główny arbiter meczu, Hubert Siejewicz podjął słuszną decyzję o podyktowaniu rzutu karnego dla bełchatowian. Przy dośrodkowaniu Madeja, ręka Cotry była ułożona nienaturalnie.

Kiedy kibice myśleli, że tempo spotkania w końcu trochę zmaleje bramkę wyprowadzającą na prowadzenie „Brunatnych” zdobył Szymon Sawala. Tym razem kapitalnym zagraniem w pole karne z głębi pola błysnął Bartosiak, a brylujący w powietrzu Sawala celną „główką” pokonał rozpaczliwie interweniującego Gliwę.

Kiks Michalskiego i zimny prysznic dla gospodarzy

Po objęciu prowadzenia przez „Brunatnych” tempo meczu nieco się uspokoiło, choć stosunkowo wciąż było ono naprawdę świetne. W ekipie prowadzonej przez trenera Kamila Kieresia po raz kolejny wystąpił ligowy debiutant. Mowa o Marcinie Flisie, który z konieczności zagrał po prawej stronie defensywy. Tegoroczny maturzysta bez żadnych kompleksów pojedynkował się z dużo bardziej doświadczonymi ligowcami, za co należą mu się tylko brawa.

Na jeszcze większe pochwały zasługiwał natomiast Krzysztof Michalak. Były zawodnik Polonii Bytom w bardzo poprawny sposób ustawiał się na lewej flance. Grał jako obrońca, ale przede wszystkim należy wyróżnić go za odważną i pożyteczną dla swojej drużyny grę do przodu.

Niestety dla głośno dopingujących swoich ulubieńców kibiców GKS-u Bełchatów, na 10 minut przed końcem pierwszej części spotkania w pechowy sposób minął się z piłką Seweryn Michalski, co sprokurowało gola na 2:2 dla gości. Błąd podpory defensywy „Brunatnych” wykorzystał aktywny Woźniak, który wyłożył z lewej strony „szesnastki” przysłowiową „patelnię” Michalowi Papadopulosowi, któremu nie pozostało nic innego jak trafić „do pustaka”.

Przed wyrównującym trafieniem snajpera „Miedziowych” emocji na murawie nie brakowało. Mimo panującego upału piłkarze obu drużyn tworzyli wiele składnych akcji. Warte odnotowania były próby Szymona Pawłowskiego, a także rozgrywającego bardzo dobre zawody Łukasza Madeja. Ten pierwszy uderzał na bramkę z 20 metrów, ale jego strzał po rykoszecie obrońcy złapał bez problemów Emilijus Zubas.

Kilkadziesiąt sekund później szczęścia spróbował aktualny mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław - Madej. Na obieg prawą flanką szedł Marcin Flis, ale skrzydłowy „Brunatnych” zdecydował się na indywidualną akcję, strzelając na bramkę. Niepewnie interweniował Michał Gliwa, który odbił piłkę przed siebie, lecz na szczęście podopiecznych trenera Hapala, jeden ze stoperów Zagłębia do końca asekurował swojego kolegę.

Niedzielny upał nie przeszkadzał piłkarzom

Po przerwie wciąż oglądaliśmy całkiem niezłe widowisko. Mimo, że drugie 45. minut były już bardziej wyrafinowane to kibice wciąż mogli liczyć na składne akcje obu ekip, a co najważniejsze na groźne uderzenia, których nie brakowało.

Spośród graczy lubińskiego Zagłębia postraszył Zubasa Adrian Błąd, lecz piłka po kropnięciu niewysokiego skrzydłowego powędrowała obok bramki.

Wydaje się, że swój zespół przed utratą gola w 58. minucie uchronił… Bartosz Rymaniak. Obrońca „Miedziowych” przyjął na swoją głowę potężną bombę w wykonaniu powracającego do składu bełchatowian po kontuzji Kamila Wacławczyka. Trzeba przyznać, że mimo iż rozgrywający gospodarzy pokusił się o strzał z ponad 30 metrów to była to naprawdę bardzo dobra decyzja.

Tej drużynie należy się utrzymanie! Madej z Wacławczykiem rozpracowali defensywę gości

Na boisku wciąż fenomenalnie radził sobie Michalak, który w zasadzie przez pełne 90 minut harował na całej długości boiska. Aktywność lewego defensora „Brunatnych” przydała się także na 20 minut przed końcem spotkania, kiedy GKS objął prowadzenie 3:2.

Ostatecznie piłkę na siebie wziął wszechobecny Łukasz Madej, znajdując się tym razem na lewej flance. „Madejo” po indywidualnej akcji i zejściu do środka zostawił futbolówkę Wacławczykowi, którego uderzenie tym razem znalazło drogę do bramki. Mimo, że piłka powędrowała do siatki po niewielkim rykoszecie to błąd w tej sytuacji popełnił chyba Michał Gliwa.

Zubas ratuje gospodarzom trzy punkty!

Na kilka chwil przed zakończeniem spotkania świetną okazję do strzelenia wyrównującego gola mieli goście. Celnym dośrodkowaniem popisał się Maciej Małkowski, który zmienił niewidocznego Pawłowskiego, a Papadopulos uderzał z głowy na bramkę. Powinien być remis, ale fantastyczną obroną błysnął Zubas.

Jednak to co zrobił bramkarz bełchatowian w ostatnich sekundach spotkania było czymś fenomenalnym! Elton Lira uderzył z jedenastu metrów w długi róg bramki, ale Zubas wyciągnął lewą dłoń i odbił piłkę przed siebie. Z bliska dobijał ją Tunczew, ale golkiper gospodarzy był od niego o krok szybszy i złapał piłkę po mocnym strzale Bułgara. Piłkarze obu zespołów złapali się za głowy. To była interwencja sezonu Zubasa, który został bohaterem Bełchatowa.

Trener Kiereś czyni cuda

Drużyny z Bełchatowa nie chciał prowadzić Michał Probierz nie widząc w tej ekipie potencjału, który pozwoliłby utrzymać się w Ekstraklasie. Tymczasem na stanowisko trenera „Brunatnych” po raz kolejny wrócił Kamil Kiereś i dokonuje on rzeczy niesamowitych.

Szkoleniowiec właściwie w każdym meczu zmuszony jest do eksperymentowania w wyjściowym składzie, a mimo to jego zespół, złożony z dotychczas mało znanych graczy, gra naprawdę bardzo dobry futbol. Ofensywny, bez żadnego szachowania, „stawiania autobusów” w bramce i innych tego typu zabiegów, które zabijają piękno tego sportu.

Kontakt z autorem

* Piłkarz meczu: Emilijus Zubas
* Antybohater: Szymon Pawłowski
* Poziom sportowy: 4/5
* Poziom kibicowski: 1/5
* Wydarzenie meczu: Parada Zubasa w ostatniej minucie, kiedy bramkarz GKS obronił uderzenie Eltona Liry i dobitkę Aleksandara Tunczewa.
* Kontrowersja meczu: Rzut karny dla GKS. Piłka po dośrodkowaniu Madeja trafiła w rękę Cotry, ale czy obrońca Zagłębia mógł zareagować na zagranie z tak bliskiej odległości?

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24