Wiceprezes Mateusz Cacek mówi, że szkoleniowiec jest człowiekiem, któremu można zaufać nie tylko w kwestiach fachowości czy kompetencji, ale też prowadząc trudne i skomplikowane sprawy transferowe.
Radosław Mroczkowski udowodnił, że ma oko do zdolnych graczy, potrafi wprowadzić ich do drużyny, nie panikuje, gdy nadejdzie jeden czy drugi słabszy mecz, stawia na pracę i konsekwencję, co sprawia, że umie wyciągnąć zespół z chwilowego sportowego dołka.
Trener powiedział, że jako menedżer będzie się nadal kierował zasadą, iż wielkie piłkarskie talenty są za rogiem i nie trzeba ich koniecznie szukać po całym świecie.
Dlatego po czwartkowym treningu, w którym uczestniczyli wszyscy piłkarze pierwszej drużyny poza Sebastianem Maderą, przeprowadził przegląd kadr, w którym wzięli udział młodzi piłkarze Widzewa wypożyczeni do innych klubów oraz zdolni zawodnicy z regionu. Takie testy będą też prowadzone po zakończeniu tegorocznych rozgrywek.
Oczywiście nikt nie mówi, że Widzew nie będzie szukał piłkarzy za granicą, ale oni muszą podnosić poziom grania i być lepsi od Polaków, którzy są w kadrze ligowej drużyny.
Sprawa odejścia Niki Dzalamidze jest przesądzona, bo Gruzin jakoś nie pali się, żeby "wrócić na tory, po których my jeździmy" - jak mówi Radosław Mroczkowski i dodaje tajemniczo, że jego nowym klubem wcale nie musi być Jagiellonia.
Bardzo ciekawym piłkarzem okazał się z kolei wypożyczony Hachem Abbes, którego pozycja w zespole powinna rosnąć, dlatego Widzew być może zdecyduje się na przeprowadzenie transferu definitywnego.
Sebastian Madera walczyłby o miejsce w kadrze na mecz, ale na razie leczy kontuzję i nie ma o czym mówić. Czy odejdzie do Białegostoku, a stamtąd trafi do Łodzi piłkarz w typie Adriana Budki - Maciej Makuszewski, czas pokaże.
Szkoleniowiec oglądał cztery mecze III-ligowego Zawiszy Rzgów. Sprawdziłby w zimowym okresie przygotowawczym przydatność do Widzewa napastnika rzgowian De Almeidy Weselya San Paio (autora siedmiu bramek), pod warunkiem, że zawodnik wyleczy uraz i zdrowy w połowie stycznia wróci z Brazylii do Polski.
Trener menedżer podkreśla, że zespół nie może się składać z samych młodych zawodników. Trzeba odpowiednio wyważyć proporcje i dawać im szansę na grę, tak żeby nie uczynić krzywdy i nie kazać wykonywać zadań ponad siły i możliwości.
Czasem wystarczy chwila, żeby młody człowiek zaistniał, zyskał zaufanie. Radosław Mroczkowski w Poznaniu już w dodatkowym czasie gry wpuścił na boisko Mateusza Stępińskiego. - Jestem zadowolony z jego występu. W stu procentach wypełnił zadania, które przed nim nakreśliłem. Na pewno zwycięski debiut z Lechem zapamięta do końca życia - mówi szkoleniowiec.
Polska piłka nożna jest u Ciebie na 1. miejscu?Polub nas na Facebooku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?