Nowy stadion otwarty. Wspaniałe widowisko w Warszawie

Mateusz Mateusz
W upalne, sobotnie popołudnie ponad 22 tysiące kibiców zgromadzonych przy Łazienkowskiej przeżyło niezapomniane widowisko.

Otwarcie stadionu Legii - zobacz zdjecia!

Uroczysta ceremonia otwarcia nowego stadionu Legii oraz sparing z Arsenalem Londyn, w którym padło aż... jedenaście bramek, z pewnością na długo zapadną kibicom stołecznego klubu w pamięć.

Na ten dzień kibice Legii czekali od dawna. Trybuny nowo otwartego, spełniającego wszystkie europejskie standardy stadionu, zapełniły się do ostatniego miejsca, a kasy biletowe już od kilku dni świeciły pustkami.

Część oficjalna sobotniego widowiska rozpoczęła się prawie dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Przy akompaniamencie "Snu o Warszawie" Czesława Niemena, który uznawany jest za nieoficjalny hymn Legii, otwarcia nowego obiektu dokonali wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz i prezes Legii, Paweł Kosmala. Po chwili doszło do symbolicznego przecięcia wstęgi, którego dokonali zasłużeni piłkarze warszawskiego klubu - m.in. Lucjan Brychczy, Roman Kosecki i Leszek Pisz. Chwilę po tym na rozgrzewkę wyszli piłkarze obu drużyn, którzy zostali przywitani przez publiczność licznymi brawami. Najwięcej owacji zebrali Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny - byli bramkarze Legii występujący obecnie w zespole "Kanonierów". Punktualnie o godzinie 17 sędzia Marcin Szulc z Warszawy zagwizdał po raz pierwszy.

Oba zespoły wystąpiły niemalże w najmocniejszych składach. Po stronie Legii zabrakło kontuzjowanych obrońców - Astiza, Choto, Rzeźniczaka i Kiełbowicza. Nieco bardziej "rezerwową" jedenastkę desygnował do gry Arsene Wenger, ale i tak na murawie stadionu przy Łazienkowskiej roiło się od gwiazd światowego formatu - od pierwszej minuty zagrali m.in. Bacary Sagna, Tomas Rosicky, Samir Nasri, Theo Walcott czy Marouane Chamakh.

Większość fanów spodziewała się zapewne, że Arsenal bez mniejszych problemów poradzi sobie z nienajlepiej spisującą się w letnich meczach sparingowych Legią. Tymczasem to gospodarze jako pierwsi zaczęli poważnie zagrażać bramce strzeżonej przez Łukasza Fabiańskiego, a w 17. minucie stało się to, na co czekali wszyscy - padła pierwsza bramka na nowo otwartym obiekcie! Jej autorem był sprowadzony niedawno na Łazienkowską Argentyńczyk Alejandro Cabral, który przeprowadził indywidualną akcję środkiem boiska zakończoną pięknym uderzeniem zza linii pola karnego. Niespełna dwadzieścia minut później, w 34. minucie spotkania prowadzenie "Wojskowych" podwyższył Artur Jędrzejczyk. Zawodnik, którego selekcjoner reprezentacji Polski powołał na najbliższy mecz "Biało-czerwonych" z Kamerunem zachował zimną krew i po zamieszaniu pod bramką Arsenalu z bliska wpakował piłkę do siatki. Po chwili ten sam zawodnik strzelił trzeciego gola w tym spotkaniu, wprawiając zgromadzony na stadionie tłum w istną euforię! Jeszcze przed przerwą kontaktowego gola zdołali zdobyć Anglicy. Uczynił to sprowadzony do Arsenalu w tym oknie transferowym z francuskiego Bordeaux Chamakh, który strzałem głową pokonał Marijana Antolovicia.

Po zmianie stron boiska losy meczu w ciągu niespełna dwudziestu minut uległy diametralnej zmianie, bowiem po dwóch bramkach wprowadzonego na boisko Emmanuela Eboue i jednym trafieniu Kierana Gibbsa to podopieczni Arsena Wengera objęli prowadzenie. Tempo gry wówczas nieco opadło, ale nie na długo - na nieco ponad kwadrans przed końcem spotkania Legia doprowadziła do wyrównania, a hat-tricka skompletował Artur Jędrzejczyk. 23-letni prawy obrońca "Wojskowych", który jeszcze rok temu kopał piłkę w pierwszoligowym Dolcanie Ząbki zachował się niczym rasowy, doświadczony snajper i posłał piłkę do bramki między nogami Wojciecha Szczęsnego.

Kibice do końca meczu ogłuszającym dopingiem wspierali swoich ulubieńców licząc na uzyskanie korzystnego wyniku. Niestety, nie udało się. W 80. i 81. minucie dwie bramki zdobyli goście. Autorami trafień byli młody Jay Emmanuel-Thomas i reprezentant Francji Samir Nasri. Kiedy w pierwszej minucie doliczonego czasu gry Maciej IWański zdobył gola z rzutu wolnego, fani stołecznego zespołu liczyli chociaż na remis. Trzy minuty później w dogodnej sytuacji znalazł się Piotr Giza, jednak górą okazał się golkiper angielskiego zespołu, Wojciech Szczęsny. Po tym zdarzeniu sędzia zagwizdał po raz ostatni. Wynik meczu iście hokejowy: 6:5 dla Arsenalu.

Takiego meczu w Warszawie nie było od dawna. Tłumy kibiców, zakorkowane pół miasta, po raz pierwszy od długiego czasu - ogłuszający doping, na murawie multum gwiazd światowego formatu i Legioniści walczący z nimi jak równy z równym. To wydarzenie pozostanie w pamięci jego uczestników na długo. Miejmy nadzieję, że podczas następnych spotkań na Łazienkowskiej atmosfera będzie równie gorąca, a za rok Legioniści będą godnie reprezentować nasz kraj w europejskich pucharach. Ta drużyna, Ci kibice - oni po prostu na to zasługują!

Legia grała z Arsenalem - zobacz zdjęcia z meczu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24