Sebastian Małkowski (7) – Mocny kandydat do jedenastki kolejki. Pierwszy raz wystąpił w podstawowym składzie i od razu na poziomie, jaki prezentował jeszcze zanim zaczęły go dręczyć kontuzje. Łapał dziś po prostu wszystko, choć celnych strzałów ze strony Legii było tylko pięć.
Deleu (6) – Spokojnie radził sobie z bocznymi pomocnikami Legii, natomiast nie przypominamy sobie, by jakoś szczególnie często gościł na połowie gospodarzy. Siłą rzeczy ocena jest nieco niższa od reszty.
Jarosław Bieniuk (7) – W zasadzie ani razu nie dał wyjść rywalom na czystą pozycję. Owszem, Legia oddała kilka strzałów zza szesnastki, czasem z okolicy dziesiątego metra po stałych fragmentach, jednak „Palmer” na tyle dobrze się ustawiał, że ani nie zasłaniał Małkowskiemu linii strzału, ani też nie pozwalał na to, by legioniści kopnęli tak, jak sobie zaplanowali.
Sebastian Madera (7) – Od początku sezonu patrzymy na jego grę z przyjemnością. Dziś mnóstwo udanych pojedynków na wyprzedzenie, parę wygranych główek we własnej szesnastce. Był po prostu bezbłędny.
Adam Pazio (6) – Miał trochę kłopotów z upilnowaniem Henrika Ojaamy, który przynajmniej trzy razu kopnął z okolicy 20 metra (raz stosunkowo groźnie, bo o metr od prawego słupka). Pazio poprawi krycie po przerwie.
Przemysław Frankowski (7) – Czepialiśmy się, że w poprzednich meczach miał duże przestoje i nie demonstrował tego, co nich w drzemie. Z Legią jednak wychodziło mu wiele. Przede wszystkim udanie dryblował i potrafił inicjować akcje, po których Lechia gościła w szesnastce gospodarzy.
Marcin Pietrowski (7) – Harował w środku pola, za co zresztą w przerwie, przed kamerami C+, chwalił go... zawodnik Legii, Jakub Kosecki, który wcześniej grał z nim w Lechii przez pół roku.
Paweł Dawidowicz (7) – W zasadzie do ostatnich chwil ważyło się to, czy zagra, czy nie, bo na jednym z treningów podciągnął mięsień dwugłowy. Być może była to zasłona, a być może rzeczywisty uraz. Na Łazienkowskiej biegał od początku do końca i prawdę powiedziawszy nie było widać po nim, żeby cokolwiek złego działo się z nim wcześniej. Znowu zagrał na dobrym poziomie.
Daisuke Matsui (7) – Brakuje mu szybkości i przyspieszenia na pierwszych trzech metrach, ale ma w swojej grze takie automatyzmy, które pozwalają mu na zrobienie różnicy. W pierwszej połowie przeprowadził dobrą akcję z Buzałą, w drugiej był bliski szczęśliwego zwieńczenia zagrania od Frankowskiego.
Piotr Wiśniewski (7) – Wyjątkowo został przesunięty na lewy bok, bo Lechia potrzebowała dziś szybkich, mobilnych skrzydłowych (po prawej stronie biegał Frankowski). To właśnie „Wiśnia” wykazał się decydującym podaniem przy trafieniu Buzały.
Paweł Buzała (7) – Zrobił to, co do niego należało; strzelił trzeciego gola w trzecim z rzędu meczu - znowu na wagę zwycięstwa. Taką passę miał ostatnio sześć lat temu, kiedy grał jeszcze z Lechią w ówczesnej II lidze. Pół żartem, pół serio jemu, jako lechiście, podwójnej motywacji przed pojedynkiem z Legią dostarczył… żółto-niebieski strój Dusana Kuciaka (żółty i niebieski to barwy Arki Gdynia odwiecznego wroga Lechii).
Weszli z ławki:
Maciej Kostrzewa (6) – Wszedł na ostatnie pół godziny po to, by zagęścić środek pola i swoim wzrostem (190 centymetrów) wspomóc kolegów z defensywy, kiedy Legia miała stałe fragmenty gry. Z zadań wywiązał się nienagannie.
Piotr Grzelczak i Christopher Oualembo grali zbyt krótko.
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?