Oceniamy lechitów za mecz z Legią: Cudowny gol Douglasa dodał poznaniakom skrzydeł

Wojciech Maćczak
Lech - Legia
Lech - Legia R. Gorączniak
Nie mamy wątpliwości, że o zwycięstwie Lecha nad Legią przesądziła czerwona kartka dla Arkadiusza Malarza oraz fantastyczny gol Barry’ego Douglasa, zdobyty chwilę później z rzutu wolnego. Niemniej poznaniacy zaliczyli niezłe spotkanie i wywalczyli sobie te trzy punkty zasłużenie. Zobacz jak oceniliśmy lechitów po tym meczu!

Jasmin Burić – (5) – Dość niespodziewanie to właśnie Bośniak, a nie broniący dotychczas Maciej Gostomski, dostał szansę gry w bardzo ważnym spotkaniu z Legią. Burić pokazał w niej dwie twarze. Jedna to fantastyczne, instynktowne obrony strzałów Michała Żyry oraz Michała Kucharczyka w pierwszej połowie spotkania, natomiast druga to sytuacja, gdy piłka pechowo odbiła mu się od klatki piersiowej i skrzydłowy Legii o mało co nie skierował jej do siatki. Do tego kilka nieudanych wznowień nogami, które kończyły się podaniami do przeciwnika – ogólnie rzecz biorąc widać było u niego brak ogrania.

Tomasz Kędziora – (5) – Popełnił błąd przy akcji, po której padł kontaktowy gol dla Legii, źle obliczając tor lotu piłki i tym samym ustawiając się nie tam, gdzie trzeba. Miał trochę problemów ze skrzydłowymi Legii, aczkolwiek poza tym jednym ustrzegł się innych błędów. Nie był zbyt aktywny w ofensywie, ale to wynikało z trudnego zadania w obronie.

Paulus Arajuuri – (6) – Fin wiosną wyrósł na lidera formacji defensywnej Lecha, jednak tak naprawdę dopiero teraz, w starciu z trudnym przeciwnikiem, przyszedł czas na weryfikację jego postawy. Przeszedł ją pomyślnie, gdyż w meczu z Legią ustrzegł się błędów, pewnie dyrygował blokiem defensywnym i miał swój udział w zdobyciu ważnych trzech punktów.

Marcin Kamiński – (6) – Ogromny plus za kilka ofensywnych wejść w kontratakach, które stwarzały Lechowi liczebną przewagę pod bramką rywala, sprawiając tym samym spore problemy legionistom. Chyba mógł zrobić więcej w sytuacji, po której przeciwnik zdobył bramkę, jednak poza tym nie mamy do niego większych zastrzeżeń.

Barry Douglas – (8) – Jeżeli Lech zdobędzie w tym sezonie mistrzostwo Polski, to Szkot będzie miał w tym ogromną zasługę. Przed dwoma tygodniami strzelił bramkę otwierającą wynik spotkania z Jagiellonią Białystok, teraz to samo uczynił w starciu z Legią. A przecież to dwaj najważniejsi rywale poznaniaków w walce o tytuł. W niedzielę Douglas udowodnił, że jest jednym z największych speców od strzałów z rzutów wolnych w naszej Ekstraklasie, nie dając Kuciakowi żadnych szans na obronę.

Łukasz Trałka – (6) – Harował jak wół, zaciekle walczył o piłkę w środku pola, zaliczył niezliczoną ilość siłowych pojedynków z rywalami. Skupił się wyłącznie na destrukcji, przez co kompletnie nie było widać go w ofensywie, ale przecież o to chodzi na jego pozycji. Swoją rolę spełnił, nie dograł jednak do końca spotkania, gdyż z powodu urazu musiał opuścić boisko.

Karol Linetty – (7) – Nic dziwnego że młody lechita otrzymuje regularne powołania od Adama Nawałki, gdyż cały czas utrzymuje wysoką formę. Dobry występ przeciwko Legii, sporo odbiorów i walki w środku pola. To on rozpoczął akcję, po której drugiego gola zdobył Hamalainen. Jedyne zastrzeżenie mamy do niego o dwa strzały z dystansu, na które się zdecydował. Powinny one przynajmniej zagrozić bramce Legii, a tymczasem były kompletnie nieudane.

Gergo Lovrencsics – (4) – Słaby występ Węgra. Zapisał się jedynie strzałem z dystansu w 22. minucie, po którym z problemami interweniował Arkadiusz Malarz. Poza tym kompletnie niewidoczny, właściwie nie stwarzał zagrożenia pod bramką rywala.

Kasper Hamalainen – (8) – W dotychczasowych spotkaniach wiosennej części sezonu mieliśmy do niego sporo zastrzeżeń, gdyż Fin wyglądał tak, jakby co tydzień przechodził obok meczu i nie dawał z siebie stu procent. Z Legią wyglądało to zupełnie inaczej. Fin najpierw „wywalczył” rzut wolny i wyrzucenie z boiska Malarza, a następnie sam wpisał się na listę strzelców, wygrywając pojedynek sam na sam z Kuciakiem.

Dawid Kownacki – (4) – Podobnie jak Hamalainen w dotychczasowych meczach wiosny nie zachwycał, ale w przeciwieństwie do Fina przeciwko Legii również zagrał słabo. Masa strat i nieudanych zagrań, za to niewiele zagrożenia pod bramką przeciwnika.

Zaur Sadajew – (6) – Z oceną Czeczena mamy problem. Z jednej strony walczył jak tur, często wracał się po piłkę, zaliczył sporo odbiorów i nie można mu zarzucić braku zaangażowania. Z drugiej strony grał bardzo egoistycznie, kilkakrotnie wikłał się w nieudany drybling, zamiast podawać do lepiej ustawionego rywala. Zaliczył zatem niezły mecz, jednak drużyna nie miała z tego zbyt wielkiego pożytku.

Rezerwowi:

Szymon Pawłowski – (6) – Niezła zmiana. Wszedł za bezproduktywnego Lovrencsicsa i zaprezentował się zdecydowanie lepiej od Węgra.

Tamas Kadar – bez oceny – grał za krótko.

Dariusz Formella – bez oceny – grał za krótko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24