Oceniamy Legię za mecz z Lechem: Superpuchar oddany bez walki

Kaja Krasnodębska
Lech Poznań - Legia Warszawa 3:1
Lech Poznań - Legia Warszawa 3:1 Waldemar Wylegalski
Na długo przed pierwszym gwizdkiem zarówno właściciele, sztab szkoleniowy jak i sami zawodnicy Legii Warszawa zapowiadali, że mecz w Poznaniu będzie rewanżem za utracone mistrzostwo Polski. Warszawiacy sprawiali wrażenie, jakby o tym zapomnieli, bowiem zagrali po prostu słabo.

Wyjściowa jedenastka:

Dusan Kuciak (4) – nie ma co się dziwić rosnącemu rozgoryczeniu Słowaka, nie miał oparcia w grających w obronie kolegach. Sam jednak też nie wystrzegł się błędów. Strzał z dystansu Tomasza Kędziory czy też sytuacja sam na sam z Karolem Linettym zdecydowanie były do obrony. Nie można też odmówić mu kilku solidnych interwencji. Gdyby nie postawa golkipera, Lech mógłby jeszcze wyżej rozgromić rywali z Warszawy.

Łukasz Broź (4) – raczej przeciętny. Nie można powiedzieć że zagrał bardzo źle, ale fajerwerków także nie było. Pochwalić należy na pewno zaangażowanie w ataku. Kilkoma ładnymi rajdami prawą stroną stworzył trochę chaosu w defensywnych szeregach rywali. Trochę gorzej szło mu w defensywie, gdzie nie był w stanie dogonić Szymona Pawłowskiego i Darko Jevticia.

Jakub Rzeźniczak (3) – zdecydowanie lepiej prezentuje się na reklamowych bannerach niż na boisku. Jako kapitan doskonale poprowadził zespól do porażki. Nie było go w polu karnym przy pierwszej i trzeciej bramce lechitów, a jego obecność przy drugiej na niewiele się zdała. Tym razem nie pomógł także przy stałych fragmentach gry. Czaił się gdzieś na wysokości dalszego słupka Jasmina Buricia, jednak piłka ani razu nie podążyła nawet w jego kierunku. Przez wakacje wyraźnie zapomniał o noworocznym postanowieniu i bez wahania wdawał się w kłótnie z sędziami i przeciwnikami, dzięki czemu już w pierwszej połowie obejrzał żółty kartonik.

Igor Lewczuk (5) – wbrew pozorom chyba najmocniejszy z całej defensywy warszawiaków. Jego zadaniem było indywidualne krycie napastników: najpierw Marcina Robaka, a potem Denisa Thomalli, z czego wywiązał się znakomicie. Żaden z nich nie miał swojego udziału przy akcjach bramkowych Kolejorza. Wobec mizerii ofensywy, włączał się do ataków, co w ostatniej minucie zaowocowało trafieniem. To właśnie on, a nie Michał Żyro, skierował piłkę w światło bramki zdobywając honorowego gola.

Tomasz Brzyski (3) – to nie było jego spotkanie. Pierwsze dwie bramki Lecha wpadły po akcjach jego stroną. Dużo biegał przed własnym polem karnym, ale nie przyniosło to większego efektu. Podobnie większość stałych fragmentów gry. Rzuty rożne i wolne konsekwentnie lądowały na głowach lechitów. Dopiero ostatni z nich, w 95. minucie zakończył się zdobyciem honorowej bramki.

Michał Pazdan (4) – nie do końca odnajdywał się na swojej nowej pozycji. Zdecydowanie lepiej czuł się cofając do obrony niż konstruując ofensywne akcje. We własnym polu karnym skutecznie odbierał rywalom piłkę, jednak im dalej w głąb na połowie rywali, tym bardziej się gubił.

Tomasz Jodłowiec (5) – na tle swoich kolegów prezentował się całkiem nieźle. Jako jedyny jakoś radził sobie w środku boiska, wygrywając pojedynki z Karolem Linettym i Łukaszem Trałką. Rozpoczął kilka dobrze zapowiadających się akcji na bramkę, jednak bez pomocy reszty legionistów nie był w stanie nic zdziałać. Bardziej efektywnymi w jego wykonaniu okazywały się powroty do defensywy, gdzie skutecznie wybijał piłkę z własnego pola karnego.

Guilherme (6) – zdecydowanie najlepszy wśród legionistów. Jego wcześniejsze zejście tylko osłabiło całą drużynę. Bardzo waleczny, wciąż pod piłką. Pełno było gi na całym boisku. Docenić trzeba przede wszystkim jego pracę w defensywie, bowiem gdyby nie przytomne odbiory podań Szymona Pawłowskiego, Lech mógłby mieć wiele więcej okazji na podwyższenie wyniku. Aktywny również w ataku. Tam jednak brakowało mu partnerów, sam nie był w stanie pokonać zarówno Barry’ego Douglasa, jak i poznańskich stoperów.

Adam Ryczkowski (3) – jego wyjście w pierwszym składzie najwyraźniej zaskoczyło nie tylko dziennikarzy i kibiców, ale też samego Ryczkowskiego. Na boisku sprawiał wrażenie kompletnie zagubionego. Niby kręcił się cały czas w środku boiska, jednak większość prób kontaktu z piłką kończyła się niepowodzeniem.

Michał Kucharczyk (3) – całkowicie zlał się z murawą. Na boisku spędził aż siedem minut, ale akcje z jego udziałem można policzyć na palcach jednej ręki. Jego nieliczne dośrodkowania konsekwentnie lądowały pod nogami Tomasza Kędziory. Wobec dobrej postawy młodego lechity, Kucharczyk nie był w stanie stworzyć ani jednej bramkowej sytuacji.

Nemanja Nikolić (3) – już mizerna postawa w sparingach zwiastowała, że nowy supersnajper legionistów może nie okazać się taki świetny. I rzeczywiście, przez ponad osiemdziesiąt minut gry nie udało mu się nawet zagrozić bramce Jasmina Buricia. Od początku indywidualnie kryty przez Tamasa Kadara, nie mógł ominąć swojego rodaka. Wobec postępujących ataków Kolejorza, cofał się do defensywy dzięki czemu w miał swój udział przy pierwszych dwóch bramkach. Najpierw ładnie przepuścił strzał Tomasza Kędziory, by potem tylko przyglądać się dośrodkowaniu Barry’ego Douglasa.

Gracze rezerwowi:

Ondrej Duda (3) – odsunięty od treningów i sparingów Słowak chyba nie jest jeszcze gotowy do gry na pełnych obrotach. W pierwszych minutach po przerwie widać było jego brak zgrania z kolegami, co poskutkowało kilkoma niepotrzebnymi stratami w środku boiska. Pod koniec, w miarę narastającego zmęczenia przeciwników, stworzył dla siebie kilka sytuacji jednak żadnej z nich nie umiał wykończyć. W takiej formie nie ma co marzyć o Mediolanie.

Dominik Furman (3) – odkąd tylko wszedł, przepełniała go złość. Niestety nie do końca ta sportowa. Zamiast ataków na bramkę rywali, atakował ich bramkarza. Całą energię poświęcił na kłótnie z sędziami, dlatego też nie miał sił na pogoń za nacierającymi lechitami. Uciekał mu Dariusz Formella, Denis Thomalla, ale dopiero świetny rajd Karola Linettego, okazał się dla całej drużyny Legii brzemienny w skutki.

Michał Żyro (4) – na pewno nie można odmówić mu chęci. Ze wszystkich zawodników z ławki, wniósł na murawę najwięcej. Próbował wprowadzić nieco jakości po prawej stronie boiska, lecz zarówno w defensywie, jak i w ataku dawał się ogrywać Dariuszowi Formelli. W ostatniej minucie piłka po strzale Igora Lewczuka odbiła się od jego pleców i trafiła do siatki.

Michał Masłowski (3) – jeszcze kilka tygodni temu głośno zapowiadano, że to będzie jego sezon. Miał zastąpić Ondreja Dudę, a tymczasem zamiast niego w pierwszej jedenastce wybiegł dawno nieoglądany Adam Ryczkowski. Sam Masłowski na murawie teoretycznie pojawił się dopiero w 73. minucie. Teoretycznie, bo w ogóle nie było go widać na boisku. Wszystkie jego ofensywne chęci skutecznie mordowane były przez Tamasa Kadara i Łukasza Trałkę.

Marek Saganowski (3) – na boisku spędził zaledwie dziesięć minut ale i tak zdążył zmarnować praktycznie stuprocentową sytuację. Z dwóch metrów nie zdołał trafić w światło bramki. Przy wszystkich innych sytuacjach skutecznie blokowany przez Tamasa Kadara.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24