Oceniamy Legię za porażkę z Lechią: kapitan schodzi pierwszy

Kaja Krasnodębska
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa Tomasz Bołt
Po wyrównanym początku i feralnej końcówce spotkania, piłkarze warszawskiej Legii po raz kolejny powracają do Warszawy na tarczy. Kompletna niemoc w ataku, a także karygodne błędy defensywy w końcówce sprawiły, że legioniści po raz pierwszy od dłuższego czasu mogą się martwić o utrzymanie pozycji lidera.

Wyjściowa jedenastka:

Dusan Kuciak (5) – przez większość spotkania nie mógł narzekać na zbyt wiele pracy. Spokojnie radził sobie z kiksami Piotra Grzelczaka czy lekkimi podaniami Kevina Friesenbichlera. Po wejściu Antonio Colaka – gdy Chorwat rozruszał ofensywę gdańszczan, nie było już tak łatwo. W 77. minucie pozostawił pustą bramkę, a przy nieuznanym golu troszkę się zagapił. Przy decydującym trafieniu gospodarzy winić należy głównie obrońców, ale nie oszukujmy się – on także mógł się lepiej zachować.

Bartosz Bereszyński (3) – na boisku radził sobie całkiem nieźle – przynajmniej dopóki ofensywne ambicje przeciwnika niczego od niego nie wymagały. Przy każdej groźniejszej próbie lechistów szybko się jednak gubił. O końcówce dzisiejszego spotkania na pewno jak najszybciej chciałby zapomnieć. To jego stroną przechodziły wszystkie akcje lechistów. Gerson i Bruno Nazario omijali go jak chcieli, co w 86. minucie zaowocowało piękną asystą przy bramce Makuszewskiego.

Jakub Rzeźniczak (6) – mimo porażki zasłużenie uhonorowany tytułem zawodnika meczu. To on trzymał w szykach defensywę gości i to jemu należy przypisać zasługi za to, że gdańszczanie nie odnieśli wyższego zwycięstwa. Pierwszą fantastyczną interwencją popisał się już w 6. minucie kiedy to zanotował czysty wślizg zatrzymujący akcję Kevina Friesenbichlera. Podobnie zachował się przy stuprocentowej okazji Antonio Colaka. Wygrywał większość pojedynków główkowych we własnym polu karnym i przez całe spotkanie solidnie kontrolował Stojana Vranjesa. Próbował angażować się także w ofensywie – ustawiał się pod piłką przy stałych fragmentach gry a także wobec mizerii drugiej linii sam tworzył akcje na połowie rywala.

Igor Lewczuk (5) – widać, że coraz lepiej rozumie się z partnerującym mu Jakubem Rzeźniczakiem. Przez większość spotkania wydawało się, że wystawienie go w wyjściowej jedenastce okaże się strzałem w dziesiątkę. Dobrze radził sobie z Kevinem Friesenbichlerem, a także skutecznie blokował próby Ariela Borysiuka. Po wejściu na plac gry Antonio Colaka, sytuacja całkowicie się odwróciła. Napastnik Lechii zawsze był o krok przed nim, wciąż pokonywał go w nawet najmniejszych pojedynkach. Każda ucieczka Chorwata kończyła się bardzo groźna sytuacją pod bramką Dusana Kuciaka. W końcówce zrehabilitował się trochę, gdy po fatalnym błędzie swojego golkipera, w ostatniej chwili zablokował piłkę po strzale Gersona.

Tomasz Brzyski (3) – z każdym kolejnym meczem radzi sobie coraz gorzej. Od początku duże problemy sprawiali mu Piotr Wiśniewski i Stojan Vranjes. Lechiści wymijali go, tworząc groźne sytuacje w polu karnym Dusana Kuciaka. Błąd, który popełnił w 86. minucie, kosztował mistrza Polski 3 punkty. To on krył strzelca bramki – Macieja Makuszewskiego. „Krył” - zbyt duże słowo, raczej stał obok i przyglądał się jak piłka ląduje w siatce. Wykonane przez niego stałe fragmenty gry również nie należały do udanych – część nawet nie lądowała w zamierzone przez Brzyskiego miejsce. Długie podania na aferę, którymi usiłował rozpoczynać kontrataki stołecznego zespołu, lądowały pod nogami rywali.

Ivica Vrdoljak (5) – kontuzja zmusiła kapitana do opuszczenia tonących Legionistów już w 51. minucie. Wcześniej próbował pobudzić swoich kolegów w ofensywie – próbując zajmować miejsce nieobecnego Ondreja Dudy i rozpoczynać akcje na bramkę. W tej kwestii dobrze dogadywał się z Orlando Sa. Na niekorzyść Vrdoljaka działają liczne straty w środku boiska. Piłkę odbierali mu Ariel Borysiuk czy Piotr Wiśniewski.

Tomasz Jodłowiec (4) – kolejne słabe spotkanie reprezentanta Polski. Nie stanowił żadnej przeszkody dla Piotra Grzelczaka. Lechista bez problemu wyprzedzał go, zabierał mu piłkę i zwyciężał w indywidualnych pojedynkach. Również Stojan Vranjes świetnie sobie z nim radził. Na jedyny plus trzeba mu zapisać akcję w 92. minucie, kiedy to pociągnął akcję gości i dośrodkował do Michała Kucharczyka.

Guilherme (6) – jeden z bardziej aktywnych legionistów w ofensywie. Wciąż próbował kreować akcje w stronę bramki strzeżonej przez Mateusza Bąka. Inteligentnymi podaniami obdarowywał Ondreja Dudę czy Orlando Sa. Sprawiał niemały problem Bougaidisowi czy Gersonowi. Starał się również pomagać w defensywie – zatrzymał kilka dośrodkowań Ariela Borysiuka czy też Macieja Makuszewskiego.

Ondrej Duda (2) – swoimi magicznymi akcjami w środku boiska miał poprowadzić Legię do wielkiej gdańskiej wiktorii, a tym czasem po niespełna czterdziestu minutach przeciętnej gry, sam siebie wykluczył z dalszej części spotkania. Zaczął nie najgorzej – od strzału na bramkę Mateusza Bąka w czwartej minucie. Potem jednak wyglądał na lekko zagubionego. Bez najmniejszego oporu dawał się ogrywać Arielowi Borysiukowi czy Stojanowi Vranjesowi. Niecelnym podaniem na aferę rozpoczął groźny kontratak Piotra Wiśniewskiego.

Michał Kucharczyk (4) – dzisiaj był cieniem samego siebie. Praktycznie niewidoczny przez całą pierwszą połowę. Nie zaskakiwał szybkimi rajdami czy dokładnymi dośrodkowaniami, tak jak zwykł robić w poprzednich spotkaniach. Jego kontratakom brakowało prędkości, przez co bez problemu zatrzymywane były one przez defensorów z Gdańska. W 93. minucie zmarnował ostatnią w tym meczu okazję na wyrównanie, nie nadążając za podaniem Tomasza Jodłowca.

Orlando Sa (5) – statystyki strzałów na bramkę Mateusza Bąka nie przemawiają na jego korzyść. Dzisiejszym spotkaniem na pewno zepsuł swoją wyśrubowaną średnią bramek przypadających na minuty spędzone na murawie. Stojący za nim pomocnicy nie wydawali się mu dzisiaj pomagać - nie dostał dzisiaj od nich zbyt wiele okazji na trafienie do siatki. Na dogodną sytuację musiał czekać aż do 92. minuty. Tym razem jednak nie udało mu się jej wykorzystać. Wobec mizerii pomocy, sam próbował kreować akcje Legii. Piłki przejmowane w środku boiska przekazywał Michałowi Kucharczykowi lub Guilherme.

Zawodnicy rezerwowi:

Dominik Furman (5) – w 51. minucie spotkania zastąpił kontuzjowanego Ivicę Vrdoljaka. Miał więc wystarczająco dużo czasu aby pokazać się z jak najlepszej strony. Otrzymanego czasu nie wykorzystał jednak w stu procentach. Miewał problemy z Maciejem Makuszewskim czy Gersonem. Kilkukrotnie pokazał się też z dobrej strony – pomagał Tomaszowi Jodłowcowi upilnować ruchliwego Ariela Borysiuka, a w końcówce spotkania zatrzymywał szarżującego Sebastiana Milę.

Michał Żyro (bez oceny) – na boisku pojawił się dopiero w 85. minucie w miejsce Guilherme. Miał pociągnąć gości do zdobycia bramki w końcówce spotkania. Zamiast tego już przy pierwszym kontakcie z piłką, stracił ja na rzecz Grzelczaka. Do akcji ofensywnej podłączył się tylko raz – na chwilę przed końcowym gwizdkiem ruszył w stronę bramki rywali. Odrobinę spóźniony Grzegorz Wojtkowiak dogonił go jednak bez problemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24