Pierwszy skład:
Dariusz Trela: 6 – najpierw zaskoczył go duet Tomasz Hołota – kielecka kępka trawy, a następnie Lasza Dwali. Przy obu trafieniach nie miał najmniejszych szans, za to wyróżnił się kilkoma bardzo dobrymi interwencjami w innych sytuacjach, jak na przykład przy strzale Piotra Celebana w pierwszej połowie.
Vladislav Gabovs: 3 – jego stroną boiska często atakowali goście, a on zbyt rzadko potrafił im w tym przeszkodzić. Na początku meczu mógł zaliczyć asystę, ale jego bardzo dobrego dośrodkowania nie wykorzystał Aankour.
Radek Dejmek: 4 – przez zdecydowaną większość meczu nie popełniał błędów w obronie, ale to właśnie on zgubił krycie Laszy Dwaliego przy drugim golu dla Śląska. Jego ocenę poprawia jednak asysta przy pierwszym trafieniu Cabrery.
Elhadji Diaw: 6 – tym razem zaliczył mecz bez żadnych wpadek w defensywie, a mało brakowało do tego, by sam wpisał się na listę strzelców. Parokrotnie zagroził rywalom efektownymi nożycami i kto wie, może w przyszłej kolejce trafi nie tylko w piłkę, ale i do bramki?
Kamil Sylwestrzak: 5 – kolejny solidny występ kapitana Korony, ale on od dłuższego czasu nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Bez większych wpadek w obronie, za to z podłączaniem się pod akcje ofensywne. Wywalczył rzut karny, którego, z sobie tylko znanych powodów, nie podyktował Paweł Gil.
Rafał Grzelak: 3 – może i czuje się na środku pomocy coraz lepiej, może i tak wygląda jego gra, ale wciąż sporo mu jeszcze brakuje do tego, by zacząć oceniać go wyżej. Tylko ze względu na lepszą grę w obronie tłumaczymy sobie to, że pierwszy skład ma on, a nie Marcin Cebula.
Vlastimir Jovanović: 4 – Bośniak próbował rozgrywać piłkę, ale notował zbyt dużo strat w tak ważnym miejscu, jakim jest środek pola. W defensywie wyglądał nieźle, ale wszystkich nas zdążył już przyzwyczaić do dużo lepszych występów.
Łukasz Sierpina: 2 – żadnym ryzykiem nie będzie stwierdzenie, że był to jego najgorszy występ w tym roku. W niczym nie przypominał siebie z poprzednich meczów – praktycznie same nieudane dryblingi, masa niedokładnych dośrodkowań. Nie bez powodu został zmieniony kilkadziesiąt minut przed końcem.
Nabil Aankour: 5 – najgroźniejszy był na samym początku, kiedy piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki. Później nie było najgorzej, ale i on w 2016 roku zdążył udowodnić, że stać go na dużo więcej.
Bartłomiej Pawłowski: 6 – przez całe spotkanie był bardzo aktywny, a choć bramki nie zdobył, to po jego zagraniu piłka odbiła się od ręki Toma Hateleya, a sędzia Gil podyktował jedenastkę. To, że była ona niesłuszna, to już zupełnie inna sprawa… Udział miał też przy pierwszym golu swojego zespołu.
Airam Cabrera: 8 – to, co Hiszpan wyprawia od początku roku jest wręcz nieprawdopodobne. Osiem goli w sześciu meczach, hat-trick z Lechią, asysta z Pogonią. Ze Śląskiem ukłuł dwukrotnie i nic tu nie umniejsza fakt, że raz zrobił to z rzutu karnego. Gdyby jesienią był choć w połowie w tak dobrej dyspozycji, to Nemanja Nikolić w walce o tytuł króla strzelców miałby naprawdę dużego konkurenta.
Ławka rezerwowych:
Marcin Cebula: 5 – widać było skok jakościowy, po tym jak zmienił Grzelaka. Dostał nieco ponad trzydzieści minut gry i spisał się całkiem nieźle. Akcje Korony zaczęły wyglądać nieco lepiej, składniej i w końcu udało jej się wyrównać.
Łukasz Sekulski: 4 – na boisku zameldował się w tym samym momencie, co Cebula i choć jego występu raczej nie powinno określać wyłącznie negatywnie, to na pewno wyglądał nieco gorzej od swojego młodszego kolegi. Starał się, ale niczym szczególnym raczej się nie wyróżnił.
Siergiej Pilipczuk – grał zbyt krótko, by go oceniać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?