Nie trzeba wcale mieć świetnego menedżera, być obcokrajowcem, czy wychowankiem Lecha, by zrobić w nim karierę. Wystarczy talent, ciężka praca i odrobina szczęścia, a można dojść naprawdę daleko, co pokazują przykłady zawodników z całej Wielkopolski, którzy zaczynali grę w piłkę w klubach z niższych lig (lub mieli jeszcze trudniejszy start), po czym zostali ważnymi postaciami Kolejorza.
Wilk walczył o swoje
Jednym z piłkarzy, którzy wcale nie musieli zrobić ekstraklasowej kariery był Jakub Wilk. Chłopak, pochodzący z Poznania, wychowany w słynnej SKS „13” Poznań późno znalazł swój pierwszy klub. Do rezerw Lecha trafił jako amator, mając 18 lat. Dziś powiedzielibyśmy, że to na profesjonalną piłkę za późno, wtedy podkreślano jego talent, lecz także braki - głównie w przygotowaniu fizycznym. Do pierwszej drużyny wchodził praktycznie jako nieopierzony amator. Dopiero Franciszek Smuda zaaplikował mu prawdziwą szkołę. Obóz w Szklarskiej Porębie był pierwszym tak ciężkim, jaki przeszedł młody piłkarz.
- Trener Smuda powtarzał Jakubowi, że jeśli będzie unikał walki, starć, uciekał z nogami, to nie będzie grał - wspomina Marek Bajor, wówczas asystent pierwszego trenera Lecha Poznań. - Jakub był niewysoki, niezbyt dobrze zbudowany, ale chciał pracować nad swoimi mankamentami. Wraz z trenerem przygotowania fizycznego Grzegorzem Wilczyńskim poświęcaliśmy Jakubowi wiele czasu. I on swoją szansę wykorzystał - nie miał problemów z tym, by załapać się do składu - dodaje Marek Bajor.
To tylko część artykułu. Resztę przeczytasz w naszym Serwisie Plus - KLIKNIJ TUTAJ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?