Paweł Piątek, napastnik Korony Rzeszów: Debiut nasz w trzeciej lidze, 5:0, hat-trick. Tylko się cieszyć

​Czy to był najlepszy twój mecz w Koronie Rzeszów?
Na to wygląda. Debiut nasz w trzeciej lidze, 5:0, hat-trick. Tylko się cieszyć.

Początek nie był taki obiecujący, było w waszej grze dużo nerwów…
Myślę, że nie tyle byliśmy zdenerwowani, co zmotywowani. Z dobrym podejściem do meczu i to się opłaciło, zarówno w pierwszej połowie, jak i drugiej. Bo po przerwie szybko strzeliliśmy bramkę na 3:0 i kontrolowaliśmy przez cały czas ten mecz.

Podobno mocno przepracowaliście okres przygotowawczy, spadło kilka kilogramów…
Trener Grzegorz Opaliński zaserwował nam naprawdę ciężkie treningi, ale myślę, że dzięki temu każdy z nas jest fizycznie w dobrej formie, no i mam nadzieję, że utrzymamy tę formę i dyspozycję w kolejnych meczach.

Twoje bramki nr dwa i trzy raczej bez historii, bo karny i wepchnięcie piłki z bliska, ale przy pierwszym zachowałeś się świetnie. Strzał z około 30 metrów...
Goście mieli stratę, dostałem piłkę, zauważyłem, że bramkarz jest trochę wysunięty, a że graliśmy w pierwszej połowie z wiatrem, to zdecydowałem się na strzał. Udało się.

Na otwarcie rywal łatwiejszy, ale potem może być trudniej…
Teraz nie patrzymy, jaki to był rywal, tylko na to, jak zagraliśmy. Cały mecz mieliśmy przewagę, a Wisła może miała jakieś tam sytuacje, ale nie były one tak groźne, żebyśmy poczuli, że możemy coś w tym meczu stracić.

Za tydzień Podlasie Biała Podlaska. Najdłuższy wasz wyjazd i choćby z tego powodu łatwo nie będzie…
W każdym meczu nie będzie łatwo. To już nie jest czwarte liga i trzeba się liczyć z tym, że wyjazdy będą dłuższe. Za tydzień my jedziemy do nich, a wiosną oni przyjadą do nas. Nie ma co się nad tym zastanawiać, bo każdy ma to samo.