Piłka nożna. Dylan Collard w Rzeszowie jest sam, ale mógł liczyć na wsparcie kolegów i rodziny

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Dylan Collard bardzo się cieszy, że mógł wrócić do treningów z drużyną
Dylan Collard bardzo się cieszy, że mógł wrócić do treningów z drużyną Materiały prasowe Stali Rzeszów
Wyobraźcie sobie, że jesteście ponad 15 tysięcy kilometrów od domu, całkiem sami i musicie w ten sposób spędzać kwarantannę. To spotkało Dylana Collarda, który zimą trafił do Stali Rzeszów. Jak sobie radził w tym czasie?

Przypomnijmy, że Dylan Collard jest Australijczykiem, a jako dzieciak trafił do Benfiki Lizbona. Reprezentował również barwy kilku innych portugalskich klubów, by zimą tego roku wylądować w Rzeszowie.

Rosły środkowy pomocnik pokazał się z dobrej strony i Stal Rzeszów zdecydowała się podpisać z nim kontrakt. W pierwszym zespole nie zdążył jeszcze zadebiutować, ale w meczu z Górnikiem Polkowice znajdował się na ławce rezerwowych. Kolejnych spotkań już nie było, oczywiście ze względu na pandemię.

Wszyscy byliśmy poddani rygorom i musieliśmy głównie siedzieć w domach. To był na pewno trudny czas dla Dylana, który w Rzeszowie nie został jednak zostawiony sam sobie.

Cały czas w gotowości

- Miałem bardzo duże wsparcie od kolegów z drużyny, trenerów oraz mojej rodziny i znajomych z Portugalii czy Australii. To bardzo ważne i pomagało mi w przejściu przez czas izolacji sportowej. W jej trakcie trenowałem w domu - wykonywałem ćwiczenia, które są bardzo zbliżone do tych, które robiłem dużo wcześniej, na co dzień. Starałem się utrzymać formę i odpowiednio odżywiać, aby być gotowym na powrót do normalnych treningów - opowiadał w rozmowie z oficjalną stroną rzeszowskiego klubu.

- Praktycznie cały okres izolacji spędziłem w domu. Kiedy jeszcze było to możliwe, robiłem pewne wyjątki, na przykład po to, aby pójść pobiegać w ramach indywidualnego treningu. Mogłem także wyjść do sklepu, kiedy było to naprawdę niezbędne, ale starałem się siedzieć w domu i unikać kontaktu z innymi oraz utrzymać formę, co jest najważniejsze w tej sytuacji - dodawał.

Ważny pierwszy mecz

Jak już wspomnieliśmy Collard jeszcze w Stali nie zadebiutował, ale można się spodziewać, że niebawem to nastąpi. Sam do tego podchodzi ze spokojem.

- Rozmawiałem ze sztabem trenerskim na temat mojego debiutu, ale nie mogę powiedzieć kiedy on nastąpi - w pierwszym, drugim czy trzecim tygodniu po starcie rozgrywek. Teraz moim celem jest pełne skupienie się na grze i ciężka praca, aby znaleźć miejsce w zespole

- powiedział Dylan Collard.

Po wznowieniu rozgrywek przed rzeszowianami bardzo trudny, ale i ciekawy terminarz.

- Wiem, że dla kibiców najważniejsze są derby, zdaję sobie również sprawę z wagi spotkania z Widzewem Łódź. Bardzo ważny jest jednak także pierwszy mecz po powrocie do gry - chcemy grać, potrzebujemy zwycięstw. Nie ma dla mnie wielkiej różnicy to, w którym meczu zadebiutuję. Bardziej zależy mi na wykonaniu dobrej roboty, zdobyciu 3 punktów i pięciu się w górę tabeli. Będę gotowy na każdy mecz - zapewnia Australijczyk, który może liczyć na mocne wsparcie swojej rodziny, która jest od niego tak daleko. Jego tata śledził wszystkie mecze kontrolne Stali Rzeszów w trakcie przerwy zimowej, ale jak się okazało nie tylko on.

Koszulki poleciały do Australii

- Moja rodzina chce być bardzo zaangażowana w życie klubu - kupili około 30 koszulek Stali Rzeszów z moim nazwiskiem, czują się częścią naszej społeczności. Co prawda nie na miejscu, ale prawie tak, jakby tu byli, ponieważ oglądają każdy mecz online i kibicują w biało-niebieskich barwach. To wiele dla mnie znaczy i jest również świetną sprawą dla klubu. Wielu Australijczyków poznało Stal Rzeszów, to cudowne - opowiada Dylan, który pomału przyswaja sobie również język polski.

- Mój polski poprawia się każdego dnia, ale nie jest jeszcze idealny. Potrafię powiedzieć proste, podstawowe słowa, takie jak dobrze czy dziękuję. Często, gdy chodzę do sklepu, to korzystam z sytuacji i osłuchuję się z językiem. Małe, codzienne rzeczy pomagają osiągać większe - mówi.

W szatni nie ma jednak problemu z porozumiewaniem się z kolegami, bo zdecydowana większość z nich zna angielski. Jak mówi sam Dylan, najczęściej rozmawia z Błażejem Szczepankiem. To dziwić nie może - obaj są w podobnym wieku, a więc i pewnie tematów do rozmów im nie brakuje.

Teraz Dylan Collard nie może się już doczekać wznowienia rozgrywek.

- Każdy zawodnik chce dokończyć sezon, grać w piłkę. Myślę, że dla wszystkich życie bez piłki nożnej nie jest takie samo, jak wcześniej - kończy Dylan Collard.

Szymon Grabowski trener Apklan Resovii Rzeszów - wznowienie treningów w czasie COVID-19

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piłka nożna. Dylan Collard w Rzeszowie jest sam, ale mógł liczyć na wsparcie kolegów i rodziny - Nowiny

Wróć na gol24.pl Gol 24