Piłkarskie święto w Szczecinie

Adam Lisiecki
Czy Portowcy będą w stanie nie dopuścić do starty bramki w meczu z Ruchem?
Czy Portowcy będą w stanie nie dopuścić do starty bramki w meczu z Ruchem? Damian Jędrusiński (Ekstraklasa.net)
Po bramkowym remisie w pierwszym meczu w Chorzowie, to Pogoń jest w lepszej sytuacji przed rewanżem. We wtorek szczecinianie grają z Ruchem o finał Pucharu Polski.

Przed tym dwumeczem wielu fachowców wieściło szybką porażkę Pogoni i pożegnanie się z marzeniami o pierwszym w historii Pucharze Polski w Szczecinie. Większość ludzi w Chorzowie było zdania, że Ruch będzie w stanie już w pierwszym meczu zagwarantować sobie przepustkę do finału tych rozgrywek.

Stało się jednak inaczej. Piłkarze Ruchu – podczas pierwszego meczu w Chorzowie - przez długi czas nie mogli sforsować świetnie poukładanej defensywy szczecinian. Fenomenalnymi interwencjami popisywał się bramkarz „Portowców” Radosław Janukiewicz, który przy odrobinie szczęścia odbijał nawet takie piłki, które nie powinny być obronione. Raz jednak „Niebieskim” udało się trafić do bramki Pogoni. W 49 minucie Artur Sobiech we właściwym momencie dołożył nogę i wpakował piłkę do siatki. Pogoni udało się odpowiedzieć w 84 minucie, kiedy po strzale Macieja Mysiaka piłka dość szczęśliwie przekroczyła linię bramkową.

Wynik 1:1 był na pewno porażką wyżej notowanego Ruchu, w Szczecinie to chorzowianie będą musieli atakować, ponieważ bezbramkowy remis promuje dalej zespół ze Szczecina. Pogoń na pewno się nie otworzy, bo taka taktyka mogłaby się szybko zemścić i zakończyć marzenia „Portowców” o finale.

Ruch jest bardzo bliski gry w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. W ostatnim meczu ligowym pokonał on bowiem najgroźniejszego rywala w walce o 3 miejsce – Legię Warszawa 1:0 po golu Arkadiusza Piecha. Nie można Ruchowi odbierać jeszcze szans nawet na mistrzostwo. Na trzy kolejki przed końcem, do prowadzącej w tabeli Wisły Kraków Chorzowianie tracą jedynie trzy punkty. A czeka ich jeszcze mecz na własnym stadionie z innym zespołem z czołówki – Lechem Poznań, oraz dwa wyjazdy do klubów, które o nic już nie walczą – Korony Kielce i Jagiellonii Białystok. Nie zapominajmy, że szansę na grę w europejskich pucharach daje także zwycięstwo w Pucharze Polski, tutaj wystarczy tylko wyeliminować Pogoń i wygrać ostatni finałowy mecz. No właśnie „tylko”.

Do składu chorzowian na ten mecz wraca Rafał Grodzicki, który pauzował w ostatnim ligowym spotkaniu z Legią za kartki, a także Marcin Zając, który powraca po kontuzji odniesionej właśnie w pierwszym półfinałowym meczu z Pogonią, gdy musiał opuścić boisko po ostrym wślizgu obrońcy Pogoni – Marcina Woźniaka. W kadrze zespołu na mecz w Szczecinie znalazł się także Andrzej Niedzielan. Popularny „Wtorek” powrócił po dość groźnej kontuzji do gry. W meczu z Legią wszedł na końcowe pięć minut, zwracając na siebie uwagę poprzez ochronną maskę, w której musi występować. Jest także szansa, że w tym meczu zobaczymy byłego zawodnika Portowców, a obecnie bramkarza Ruchu – Krzysztofa Pilarza. We wszystkich dotychczasowych meczach Pucharu Polski to jednak Matko Perdijć strzegł bramki „Niebieskich”, więc całkiem prawdopodobne, że to rezerwowy golkiper chorzowian, rodem z Chorwacji, wyjdzie w tym meczu od pierwszej minuty.

W Pogoni do składu powraca Maksymilian Rogalski, który pauzował w ostatnim ligowym meczu ze Stalą za kartki, lecz jego występ wcale nie jest pewny, bo świetnie ostatnio na prawym skrzydle radzi sobie młody Daniel Wólkiewicz. Jest szansa, że i w szczecińskim zespole zobaczymy „człowieka w masce”. Olgierd Moskalewicz w meczu z Górnikiem Łęczna złamał nos i w ostatnich dwóch spotkaniach nie znalazł się w kadrze meczowej, występ Moskalewicza jest mało prawdopodobny, ale jeśli tak się stanie, to popularny „Olo” także wystąpiłby w masce ochronnej. Brak Olgierda Moskalewicza jest sporą stratą dla „Portowców”, ale na szczęście odblokował się inny napastnik - Marcin Klatt, który w ostatnich trzech spotkaniach trzykrotnie trafiał do siatki.

Wydaje się, że kryzys Pogoni z początku rundy jesiennej został już zażegnany. W ostatnich trzech spotkaniach „Portowcy” zdobyli siedem punktów nie tracąc przy tym żadnej bramki. I właśnie ta dobra gra obronna ma być receptą na awans do finału Remes Pucharu Polski. Po pierwsze – nie stracić bramki, taki ma być plan Pogoni na wtorkowy mecz. Na pewno nie będzie to łatwe, gdyż Ruch ma w składzie wielu bramkostrzelnych zawodników, którzy potrafią sobie stworzyć sytuację do strzelenia gola, o czym można było się przekonać już w pierwszym meczu, jednak wtedy po stronie Pogoni było szczęście i kapitalnie dysponowany bramkarz – Radosław Janukiewicz.

Na ten mecz wszyscy w Szczecinie czekają z niecierpliwością. Dla Pogoni awans do finału tych rozgrywek byłby niewątpliwie wielkim sukcesem. Zainteresowanie tym meczem jest spore. Można liczyć na dobrą frekwencję i gorący doping kibiców na stadionie przy Twardowskiego. Wszyscy wiedzą, że taka szansa może długo się nie powtórzyć. - Teraz musimy zregenerować siły, bo we wtorek piłkarskie święto w Szczecinie - przyznał na konferencji po meczu ze Stalą trener Pogoni Piotr Mandrysz.

Czy Pogoni uda się sprawić niespodziankę? Czy to może zespół z Chorzowa zagra w bydgoskim finale? Przekonamy się we wtorek wieczorem. Początek tego „piłkarskiego święta” o godz. 17.45. Relacja NA ŻYWO w Ekstraklasa.net!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24