Pique: Mecz z Irlandią zapamiętam do końca życia

Dziennik Bałtycki
- Zachowania irlandzkich fanów było imponujące. Słuchanie, jak oni nam śpiewali "The Fields of Athenry" podczas ostatnich minut meczu. Zapamiętam ten moment do końca życia - mówi Gerard Pique, piłkarz Barcelony i reprezentacji Hiszpanii.

Wydaje się, że jest to dla Pana ciężki rok...
Od czterech lat gram w Barcelonie i ten rok, bez wątpienia ten ostatni, był najcięższy. Ale też był to czas, w którym najwięcej się nauczyłem. Futbol jest łatwy, kiedy wygrywasz, a kiedy przestajesz... wtedy nie wszyscy ci sprzyjają. Nauczyłem się, że piłka nożna daje mi wszystko, czego potrzebuję, więc ja muszę się losowi odwdzięczyć, ale kiedy nie jestem w idealnej formie, po prostu nie mogę tego zrobić. Wiadomo, są kontuzje, problemy osobiste, w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, a ja rozpocząłem ten rok źle, byłem kontuzjowany, co kosztowało mnie sporo czasu, żeby wejść w odpowiedni rytm. W piłce nożnej jest tak, że kiedy nie jesteś w formie, wówczas za ciebie gra ktoś inny, a w klubie FC Barcelona to wielka kara dla zawodnika, który nie jest w stu procentach sił.

Poza problemami, takimi jak kontuzje, zrobił Pan coś nie tak w fazie przygotowań do Euro 2012?
Jasne, to moja wina, że nie wszystko wyszło tak, jak chciałem, ale nie szukam wymówek. Kiedy widzisz, że nie jesteś dobrze przygotowany fizycznie i psychicznie, jest ci ciężko, dużo rozmyślasz, bo nie możesz dać drużynie tego, co powinieneś. To wpływa na ciebie, na ludzi, którzy cię otaczają. Chciałem być aktywny, ale nie mogłem. To skomplikowane, nie chodzi teraz o przypodobanie się trenerowi, on wie lepiej niż ty, co się dzieje. To ty wiesz, co robić, żeby być pewnym siebie, kiedy to tracisz - tak jak ja straciłem, gdy nie grałem.

Pan i trener Barcelony Josep Guardiola mieliście w relacjach ze sobą jakiś problem w tym roku?
Absolutnie nie. Zawsze rozmawialiśmy ze sobą szczerze. Trener wytłumaczył mi, co widzi, i jeśli się z nim nie zgadzałem, to mówiłem o tym wprost. Guardiola sprawił, że musiałem się zastanowić i pod wieloma względami miał rację co do mojej osoby. Nie we wszystkich sprawach, ale to nie jest żaden problem. Przy nim stałem się lepszy, jako człowiek i jako piłkarz. W ciągu roku mówiło się dużo niesamowitych rzeczy, o tym, że byłem w sporze z Guardiolą i o wielu innych sprawach. O moim sposobie życia, mojej dziewczynie. Akceptuję krytykę, ale tylko wtedy gdy na nią zasługuję.

Futbol jest w Pana życiu bardzo ważny. To pasja i zawód...
Coraz bardziej lubię grać w piłkę nożną. I coraz bardziej doceniam fakt bycia piłkarzem. Niektórzy mówią, że czasami mam inne sprawy na głowie, ale niczego nie lubię bardziej niż grania w piłkę. Dlatego tutaj jestem w Polsce na Euro 2012 i w tym bardzo dobrze przygotowanym centrum sportowym w Gniewinie. Potrzebuję bycia w szatni, tej adrenaliny zaraz przed wyjściem na boisko, walki o wyznaczony cel, wygrywania, a nawet przegrywania. Wcześniej myślałem, że piłkarzem przestanę być przed trzydziestką. Ale Xavi powiedział mi pewnego dnia: "Też tak kiedyś myślałem, ale będę tutaj, aż mnie nie wyrzucą". On uważa, że im jesteś starszy, tym bardziej to czujesz. Nie znam żadnego piłkarza, któremu by się nie chciało pograć jeszcze rok dłużej. Problem w tym, że w pewnym momencie po prostu nie jesteś w stanie tego robić. Dlatego teraz ja osobiście myślę o długiej karierze piłkarskiej, o ile kontuzje mnie oszczędzą.

Myślał Pan kiedyś, że byłoby lepiej mieć dziewczynę pracującą na przykład jako przedszkolanka, w bardziej anonimowym zawodzie niż piosenkarka?
Nigdy. Zakochałem się w osobie, a nie w jej zawodzie. Jestem bardzo szczęśliwy, że jest tak, jak jest. Mówi się wiele różnych rzeczy, wiem o tym... Jest mi wszystko jedno, ale nie podoba mi się to, ze względu na Shakirę. Bo ona ma na mnie niezwykły wpływ. Nie jest niczym miłym bycie śledzonym przez fotografów, ale staramy się traktować to jako coś naturalnego. Co innego można zrobić? Tylko być sobą i nie dawać sobie nic narzucać.

W reprezentacji Hiszpanii w linii obrony gra Pan teraz w nowym duecie z Sergio Ramosem z Realu Madryt. Jak się dogadujecie?
Dobrze, już wcześniej graliśmy razem. Wiadomo, że z czasem wszystko będzie wychodziło bardziej automatycznie. Im więcej grasz, tym bardziej się przyzwyczajasz... ale myślę, że dobrze mieszamy na boisku.

Nie sądzi Pan, że przez brak Carlesa Puyola więcej odpowiedzialności za drużynę przeszło na Pana?
Jeśli chodzi o grę, to nie jest aż tak ciężko. Ale jest prawdą, że bez Puyola muszę się wykazać większą aktywnością, więcej mówić, utrzymywać napięcie na linii, tak jak on to robił... Brakuje mi go, ale mam nadzieję, że drużyna nie ucierpi na jego braku i że będziemy w stanie iść do przodu. Czasami są jakieś zgrzyty, to normalne, ale będziemy je szlifować.
Wszyscy pytają, czy chodzi o mnie i o Sergio, a ja powtarzam: Nie! Sergio Ramos jest świetnym kolegą i wielkim zawodnikiem. Jasne?

Mówił Pan, że lubi być faworytem...
Tak. Bo fakt, że jesteśmy mistrzami i wciąż dobrze gramy, jest motywujący. Zwycięskie drużyny zawsze są faworytami, a granie w mistrzowskiej drużynie bardzo mi się podoba.

Widzi Pan Hiszpanię jako mistrza Europy 2012?
Nie widzę innego wyjścia. Inną sprawą jest osiągnięcie takiego wyniku. Będziemy walczyć o puchar do końca.

Faworyci nie zawsze wygrywają. Przypomnę finał hiszpańskiej ligi i Ligi Mistrzów, kiedy Barcelonę wyeliminowała Chelsea...
Naturalnie, można wygrać, grając na różne sposoby. Barcelona wygrała dużo z nastawieniem na atak, Hiszpania jest mistrzem świata i będzie bronić tytułu mistrza Europy z tym samym nastawieniem. Nie ma nic piękniejszego niż to, gdy po przegranym meczu kibice doceniają zalety gry, tak jak to było po meczu z Chelsea, kiedy zostaliśmy wyeliminowani. To jest wielkie przeżycie. To była prawdziwa lekcja sportu ze strony kibiców - nawet w porażce dostrzec wysiłek i pracę, które idą dalej niż zwycięstwo.

Tak jak dla nieocenionych i oddanych swojej drużynie Irlandczyków.
Tak, to było imponujące. Słuchanie, jak oni nam śpiewali "The Fields of Athenry" podczas ostatnich minut meczu. Zapamiętam ten moment do końca życia. To jest piłka nożna, święto i wielka radość.

Rozmawiali Martyna Zienkiewicz i Luis Martin
* Ten wywiad powstał dzięki uprzejmości dziennikarzy hiszpańskich mediów

Dziennik Batycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24