Pocztówka z Meksyku: Ekstraklasa.net z wizytą na... derbach Monterrey [REPORTAŻ]

Kuba Witkowski
Fanki Tigres na derbowym meczu z CF Monterrey
Fanki Tigres na derbowym meczu z CF Monterrey Monterrey
Derby. Słowo doskonale znane każdemu kibicowi. Na te spotkania wierni fani czekają z zapartym tchem. Każdy kibice doskonale zna "święte wojny" na krajowych boiskach, potrafi wymienić te najważniejsze europejskie. O Meksyku jednak mało kto słyszał. Zapraszamy więc na największe derby w tym kraju. Clásico Regiomontano! Wielkie derby Monterrey!

Monterrey

Miasto położone w północno-zachodniej części Meksyku, stolica stanu Nuevo León. W samym Monterrey mieszka ponad milion ludzi, jednak liczba ta jest czterokrotnie większa, gdy mówimy już o całej metropolii. Zajmuje trzecie miejsce w kraju (po Mexico City i Guadalajarze), jeśli chodzi o gęstość zaludnienia. Swoją powierzchnią o ponad połowę przebija Warszawę. Umiejscowione jest u podnóża Chipinque – charakterystycznie wyglądającego szczytu należącego do łańcucha górskiego Sierra Madre. Klimat tego miejsca jest piekielny dla wielu gości przybyłych tutaj z Europy – w miesiącach letnich temperatura potrafi osiągnąć 50 stopni Celsjusza, podczas gdy zimą słupki rtęci w termometrach nie mają w zwyczaju schodzić poniżej zera.

Podobnie gorąco jest na stadionach piłkarskich. Piłka nożna to narodowy sport Meksykanów i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Mnóstwo ludzi nosi koszulki swoich ulubionych klubów występujących na co dzień w lidze meksykańskiej. W niemal każdym barze i restauracji można obejrzeć wybrane mecze, a taksówkarze nierzadko zadają pytania typu: "Lubisz piłkę nożną? Tigres czy Rayados?"

El clásico

No właśnie – Tigres czy Rayados? Mecze tych zespołów, z których oba mają swoje siedziby w Monterrey, od lat określane są mianem Clásico Regiomontano. Kibice zgodnie twierdzą, że są to najbardziej elektryzujące derby w całym Meksyku. I nie bez powodu, bo stadiony obu zespołów są wypełniane po brzegi na każdym meczu ligowym, co jest ewenementem na skalę krajową. Jednak zanim powiem więcej o El Clásico, należy przybliżyć sylwetki obydwu drużyn.

Club de Fútbol Monterrey - tak brzmi pełna nazwa zespołu, popularnie nazywanego Rayados. W języku hiszpańskim słowo Rayados oznacza „Pasiaści”. Klub został założony w 1945 roku. Jego barwy to biały i ciemnoniebieski, a pasy w takich właśnie kolorach od lat widnieją na domowych trykotach zespołu. Swoje mecze CF Monterrey rozgrywa na, mogącym pomieścić 34 000 widzów, stadionie Estadio Tecnológico, wybudowanym w roku 1960 na potrzeby Tecnológico de Monterrey (odpowiednik polskiej politechniki). 26 lat później arena ta była miejscem zmagań piłkarskich Mistrzostw Świata. Na tym turnieju 11 czerwca reprezentacja Polski poniosła tu dotkliwą porażkę, w meczu przeciwko Anglikom (0:3). Aktualnie w fazie budowy jest nowy, ultranowoczesny, stadion Estadio de Fútbol Monterrey, na którego trybunach będzie mogło zasiąść do 55 000 kibiców.

W swojej historii drużyna CF Monterrey czterokrotnie wygrała zmagania w lidze meksykańskiej, raz Puchar Meksyku i 3 razy zwyciężyła w rozgrywkach CONCACAF Champions League (północnoamerykański odpowiednik europejskiej Ligi Mistrzów). W 2012 roku Rayados zajęli trzecie miejsce w Klubowych Mistrzostwach Świata. Najbardziej znanym obecnym zawodnikiem tej drużyny jest bez wątpienia były gracz Olympique Lyon – argentyński pomocnik César Delgado.

Club de Fútbol Tigres de la Universidad Autónoma de Nuevo León, czy po prostu Tigres UANL to lokalny rywal CF Monterrey. Klub założony został w roku 1960, a jego zawodnicy najczęściej grają w żółto-niebieskich strojach. Tigres (Tygrysy – tak dla rozwiania wszelkich wątpliwości) domowe spotkania rozgrywają na stadionie Estadio Universitario, najczęściej przy pełnej liczbie 45 000 widzów. Również na tym stadionie, znanym pod przydomkiem El Volcan, rozgrywane były mecze Mistrzostw Świata w 1986 roku. Grała tam nawet reprezentacja Polski – 2 i 7 czerwca, kolejno remisując bezbramkowo z Marokiem i pokonując 1:0 Portugalię po bramce Włodzimierza Smolarka.

Tigres trzykrotnie zdobyli tytuł mistrza Meksyku. Raz udało im się dotrzeć do ćwierćfinału Ligi Mistrzów CONCACAF. Najbardziej rozpoznawany gracz tego zespołu to Lucas Lobos – argentyński pomocnik z meksykańskim paszportem, w przeszłości reprezentujący barwy m.in. hiszpańskiego Cádiz CF.

Poza punktami lub awansem, stawką derbów zawsze jest to, kto przez okres poprzedzający kolejne El Clásico, będzie mógł z uniesioną głową chodzić po mieście w koszulce swojego zespołu. Pierwsze derby Monterrey odbyły się 13 marca 1960 roku w ówczesnej drugiej lidze. Rayados pokonali Tigres 2:0, a zwycięstwo to z pewnością smakowało podwójnie, ponieważ dało im awans do Primera División. Jeśli chodzi o korzenie – z zespołem CF Monterrey od zawsze utożsamiali się kibice związani ze społeczeństwem Regiomontano – obywatele miasta Monterrey o zróżnicowanych zainteresowaniach i charakterach. Tigres nazywani są z kolei „drużyną z wioski”, ze względu na pochodzenie ich pierwszych kibiców. Przed środowym spotkaniem, w całej swej historii oba zespoły rywalizowały ze sobą na różnych szczeblach rozgrywek oraz w meczach towarzyskich 108 razy. 39 razy zwyciężali Rayados, 37 razy – Tigres, a 30 spotkań zakończyło się remisem. Zanim jednak przejdziemy do samego spotkania, należy nieco przybliżyć system rozgrywek w Meksyku.

Rozgrywki w Meksyku

System rozgrywek w Meksyku różni się nieco od systemów europejskich. Przede wszystkim – w każdym sezonie wyłonionych zostaje dwóch mistrzów, a nie jeden. Dzieje się tak dlatego, iż liga meksykańska – Primera División de México, obecnie Liga Bancomer MX – dzieli się na dwie części: Apertura (turniej otwarcia) i Clausura (turniej zamknięcia), które rozgrywane są kolejno jesienią i wiosną. W każdej części zespoły grają przeciwko sobie jeden raz, po czym 8 najlepszych drużyn awansuje do fazy play-off znanej pod nazwą Liguilla. W ćwierćfinałach, półfinałach i finale zespoły grają systemem mecz-rewanż. Do kolejnej rundy przechodzi ta drużyna, która w dwumeczu zdobyła więcej bramek. W przypadku remisu, awansuje ta, która zdobyła więcej bramek na wyjeździe. Gdy i ten sposób nie przynosi rozstrzygnięcia, zarządzana jest dogrywka, a następnie rzuty karne. W finale wyłaniany jest mistrz Apertury, tabela jest „czyszczona” i wiosną rozpoczynają się zmagania o triumf w Clausurze w sposób identyczny jak rundę wcześniej. Rzeczą wartą uwagi jest fakt, że liga meksykańska jest jedyną ligą, której zespoły grają w północnoamerykańskiej Lidze Mistrzów CONCACAF oraz – na zaproszenie federacji z Ameryki Południowej – w Copa Libertadores. Do tych pierwszych rozgrywek awansuje finałowa para fazy play-off, natomiast w Pucharze Wyzwolicieli Ameryki gra pierwsza czwórka ligowej tabeli. I tu kolejna uwaga – rozgrywki obu tych pucharów również wyłaniają swoich mistrzów raz na pół roku, więc liczą się tu wyniki zarówno z Apertury, jak i Clausury. Jeśli chodzi o spadek – na drugi poziom rozgrywek jest skazana jedna drużyna, tym razem już po upływie pełnego, europejskiego, sezonu. Jednak nie jest to ekipa zajmująca ostatnie miejsce w tabeli żadnej z rund. Spada ten zespół, który w przeciągu ostatnich 3 sezonów zdobył najmniej punktów w stosunku do liczby rozegranych meczów. Ciekawostką jest fakt, że w tym roku w rozgrywkach Clausury, drużyna Querétaro zajęła 8. miejsce, dające jej prawo do gry w Liguilli. Niestety, większą moc ma tu reguła o spadku, a Querétaro zajmowało ostatnie miejsce w tabeli procentowej ostatnich trzech kampanii i musiało pożegnać się z Primera División. Na jej miejsce, do fazy play-off, wskoczyli Rayados, którzy zajęli 9. miejsce w rundzie zasadniczej.

Co do Pucharu Meksyku – bo na meczu w tych właśnie rozgrywkach spotkały ekip Tigres i Rayados byliśmy – sprawa również różni się nieco od pucharów w Europie. Jest to najstarsza forma rozgrywek w Meksyku, niegdyś wyłaniającą mistrza kraju, jednak obecnie zmagania w tym turnieju są dużo mniej prestiżowe, o czym świadczyć może fakt, że rok temu rozgrywki te zostały wznowione po 15 latach przerwy. Dziś w Copa MX udział biorą 24 zespoły grające w dwóch najlepszych ligach Meksyku – Liga MX (11 przedstawicieli) i Ascenso MX (13 drużyn). Niespodzianką jest sposób, w jaki owi uczestnicy zostają wyłonieni. Jeśli chodzi o Ligę MX – są to wszystkie zespoły z wyłączeniem tych, które zapewniły sobie awans do CONCACAF Champions League i Copa Libertadores. W ten sposób wszystkie zespoły grają w dwóch różnych rozgrywkach. Spośród drugoligowców, w Copa MX zagrać nie mogą tylko dwie ostatnie drużyny poprzedniego turnieju (Apertury lub Clausury). Następnie wszystkie kluby są rozlosowywane do sześciu czterozespołowych grup. W tej fazie gra się systemem mecz i rewanż, jednak jest tu kolejna ciekawostka. Jeśli dana drużyna okaże się lepsza w dwumeczu z jednym przeciwnikiem – otrzymuje dodatkowy punkt do tabeli grupowej. Do fazy play-off przechodzą zwycięzcy każdej grupy oraz dwa zespoły z drugich miejsc, z największą liczbą punktów. W ćwierćfinałach, półfinałach i finale gra się już po jednym meczu. Gospodarze tych meczów są ustalani podczas układania ostatecznej drabinki. W przypadku remisu – zarządzane są natychmiast rzuty karne. Ostatnią, a zarazem jedną z najważniejszych informacji jest fakt, że zwycięzca Copa MX nie ma zapewnionego miejsca w żadnych międzynarodowych pucharach.

I to by było na tyle na temat rozgrywek – przejdźmy do sedna sprawy, a więc do wieczoru meczowego. Rayados vs Tigres.

2 października 2013, 19:00. Dwie godziny do ćwierćfinałowego spotkania Copa MX pomiędzy CF Monterrey a Tigres UANL. Jak na kraj żyjący futbolem przystało, atmosferę meczu można wyczuć i usłyszeć znajdując się jeszcze w dużej odległości od, będącego areną 109. El Clásico, Estadio Tecnológico. Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy jest fakt, że kibice obu zespołów przechadzają się w swoich barwach wzdłuż i wszerz ulicami otaczającymi miejsce zmagań, i nikt nikogo nie atakuje. Często słychać docinki, typu „to my od dziś będziemy rządzić”, jednak wszystko mieści się w granicach zdrowego rozsądku i nie ma w tym żadnej agresji.

Derby Monterrey
Derby Monterrey

Wokół stadionu swoje miejsca zajęli już straganiarze sprzedający klubowe pamiątki: koszulki, kapelusze, opaski i, uwaga, płaszcze przeciwdeszczowe! Oba stadiony w Monterrey są stadionami niezadaszonymi, więc, na wypadek deszczu, każdy kibic ma ze sobą płaszcz, obowiązkowo w klubowych barwach. Kolejną ciekawą rzeczą jest fakt, że nikt nie przychodzi na stadion w szaliku swojego zespołu. Szalików po prostu nigdzie nie ma – zapytany o ten fakt kibic uśmiecha się i mówi, że chyba oszalałem – nikt tu nie ma zamiaru się udusić! Pod areną politechniki zabraknąć nie może również budek gastronomicznych, w których sprzedawane są hot-dogi i hamburgery, jednak największe zainteresowanie stwarza kuchnia meksykańska – tacos i tortas. Ponadto co kilkadziesiąt metrów ktoś sprzedaje pestki dyni, które są tu podobnie popularne, jak nasiona słonecznika w Polsce.

Derby Monterrey
Derby Monterrey

Regularne ceny biletów na mecz pucharowy to 100 lub 250 pesos (ok. 25 lub 63 zł). Ze względu na skalę spotkania, wielu kibiców, którym nie udało się zdobyć biletów a za wszelką cenę chcieli obejrzeć derby, musieli sięgnąć głębiej do kieszeni kupując bilet od tzw. „koników” pod stadionem za, najprawdopodobniej umowną, kwotę sześciokrotnie większą od ceny nominalnej biletu.

Po zajęciu miejsca na stadionie również można dostrzec wiele różnic pomiędzy kulturą europejską a meksykańską. Między kibicami nieustannie przemieszczają się sprzedawcy drobnych przekąsek, lodów, napojów, czy specjalnie wyznaczeni kelnerzy donoszący piwo, nie zważając na to, czy zaczepiają kogoś butami lub czy akurat wysypało im się kilka orzeszków na czyjąś głowę. Przejdźmy jednak już do spraw czysto sportowych.

Oba zespoły mają swoje grupy Ultras. Naturalnie – różnią się one od grup kibicowskich w Polsce. Na stadionach mają wyznaczone sektory (zdecydowanie mniejsze od naszych rodzimych sektorów Ultras), w których zajmują miejsca. Grupa około 3-4 tysięcy najbardziej zagorzałych fanów dopinguje swój zespół przy akompaniamencie orkiestry. Nie tylko śpiewają, ale również tańczą i bawią się. Nie wywieszają transparentów na ogrodzeniu trybuny – jedynym ich atrybutem są flagi na kijach, których jest dość sporo i które nieustannie znajdują się w ruchu. Około 45 minut przed meczem, przy obstawie policji, na stadion dotarła około 600 osobowa grupa Ultrasów Tigres.

Kibice na Derbach Monterrey

Wybiła 21:00. Trenerzy nie desygnowali do gry swoich najmocniejszych jedenastek ze względu na niewysoką rangę Copa MX. Jednakże, ci, którzy wybrali się na stadion, na brak emocji narzekać nie mogli. Od początku meczu oba zespoły ruszyły z wielkim animuszem, nie oszczędzając się ani przez chwilę. Pomimo faktu, że są to derby, zawodnicy „drugiego garnituru” z pewnością chcieli się pokazać z jak najlepszej strony i udowodnić, że to właśnie im należy się miejsce w podstawowym składzie meczów ligowych. Z biegiem czasu zaczynała się rysować przewaga Tigres, czego skutkiem była bramka na 1:0 w pierwszej połowie. W 36. minucie z prawego skrzydła w pole karne wpadł Danilo Verón, wyłożył piłkę Emmanuelowi Villi, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce.

Po tej bramce zawodnicy nieco spuścili z tonu i wydawało się, że do przerwy wynik nie ulegnie już zmianie. Nic bardziej mylnego – w 44. minucie napastnik Tygrysów, Alan Pulido przedryblował trzech obrońców gospodarzy i dał się sfaulować w polu karnym Rayados. Arbiter bez wahania wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł brazylijczyk Juninho i pewnym uderzeniem z rzutu karnego podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Strzelec bramki, którego pełne nazwisko brzmi Anselmo Vendrechovski Júnior, to zawodnik o polskich korzeniach. Jego dziadek, Lech Wędrychowski, tuż przed II wojną światową uciekł z Polski wraz ze swoją narzeczoną i osiadł w Brazylii.

Najbardziej doświadczeni trenerzy niejednokrotnie powtarzają, że 2:0 to najbardziej zdradliwy wynik, ponieważ „możesz dostać bramkę z niczego i zaczyna się nerwówka”. Brazylijski szkoleniowiec Tigres, Ricardo Ferretti, najprawdopodobniej zbagatelizował tę starą piłkarską prawidłowość, bądź po prostu jego podopieczni nie wzięli sobie tego do serca.

Druga połowa wyglądała bardzo podobnie do pierwszej. Mimo dwubramkowej przewagi żółto-niebieskich, obraz gry wyglądał tak, jakby na tablicy wyników wciąż widniał remis. Dużo walki w środku pola, zamykanie drogi do bramki, blokowanie dośrodkowań i tylko kilka klarownych sytuacji. W 65. minucie reprezentant Chile Humberto Suazo zagrał w „szesnastkę” dochodzącą piłkę. Minęli się z nią dwaj stoperzy drużyny gości, piłka skozłowała nad trzecim z obrońców i César Delgado wpakował piłkę do bramki z najbliższej odległości.

Ta bramka pobudziła „miastowych” – z uporem maniaka zaczęli szturmować bramkę Tigres, jednak ich ataki nie przynosiły rezultatu. Gdy wydawało się, że goście wygrają drugie El Clásico z rzędu, w 92. minucie Darvin Chávez posłał w pole karne zagranie typu „na aferę”, piłkę głową zgrał wprowadzony w drugiej połowie 20-letni Guillermo Madrigal w taki sposób, że minął się z nią i Suazo, i obrońcy, i bramkarz Tigres Sergio García, po czym wylądowała w bramce. Początkowo wydawało się, że bramkę zdobył jednak chilijski internacjonał, jednak powtórki wykazały, że nie sięgnął on futbolówki. Przed ostatnim gwizdkiem sędziego, z boiska wyleciał jeszcze za niesportowe zachowanie César Delgado. Taki wynik oznaczał, że półfinalistę Copa MX wyłonią rzuty karne. W wyniku losowania serię rozpoczęli piłkarze Rayados.

Pierwszy do piłki podszedł Suazo i kropnął nie do obrony w samo okienko bramki. Przed szansą na wyrównanie stanął José Torres, jednak jego strzał wybronił Juan de Dios Ibarra, na co dzień zmiennik Jonathana Orozco. W drugiej i trzeciej serii pewnie strzelali zarówno Guille Madrigal i Leobardo López dla CF Monterrey, jak i dwóch Jesúsów: Dueñas oraz Rivas dla Tigres. Gdy Efraín Juárez w czwartej kolejce wyprowadził Pasiastych na prowadzenie 4:2, stało się jasne, że Manuel Viniegra musi trafić aby podtrzymać nadzieje gości. Tak się jednak nie stało. Strzał 25-letniego wychowanka Tigres zatrzymał się na poprzeczce, co oznaczało awans gospodarzy. W półfinale CF Monterrey zmierzy się z zespołem Monarcas Morelia, który 2:0 pokonał ekipę Club León.

Derby Monterrey

CF Monterrey - Tigres UANL 2:2 (karne 4:2)

Bramki: Delgado 64’, Madrigal 90+2’ – Villa 36’, Juninho 44’

Czerwona kartka: Delgado 90+3’

CF Monterrey: Juan de Dios Ibarra - Gael Acosta (46’ César Delgado), Darvin Chávez, Leobardo López, Ricardo Osorio - Efraín Juárez, Gerardo Moreno (61’ Guillermo Madrigal), Lucas Silva, Neri Cardozo -Omar Arellano, Humberto Suazo.

Tigres UANL: Sergio García - José Torres, Jesús Rivas, Anselmo Vendrechovski, Jesús Dueñas - Édgar Lugo (Alonso Zamora), Guido Pizarro, Manuel Viniegra, Danilo Verón - Alan Pulido, Emanuel Villa (Alberto Acosta).

Z Monterrey - Kuba Witkowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24