Podsumowanie lig europejskich: Bundesliga

Michał Libuda
Rozstrzygnięcia sezonu 2011/2012 wprawiły znów w złość wszystkich w Bawarii. A konkretnie w jej stolicy. Otóż lekceważona przez niemieckiego potentata Borussia Dortmund zdobyła mistrzostwo Niemiec.

- Należy przyznać, że dortmundczycy zasłużyli sobie na mistrzostwo, ponieważ grali konsekwentnie i skupiali się w pełni na wszystkich swoich meczach. Ich zespół gra dobrze i zasługują na tytuł mistrzów Niemiec - jeżeli w ten sposób wypowiada się trener Bayernu, przepraszam, wielkiego Bayernu, to świadczy to o spektakularnym sukcesie podopiecznych Jurgena Kloppa. Drużyna z Signal Iduna Park zagrała na nosie bogatszym konkurentom, zgarniając również rekord Bundesligi w liczbie zdobytych punktów.

Miejsce 18. Kaiserslautern.

Żenada. Piłkarze tego klubu byli bezsprzecznie najsłabszą ekipą Bundesligi. W całym sezonie wygrali tylko 4 (słownie: cztery) mecze. W tym nie dość że jeden z nich dopiero wtedy gdy oczywisty był spadek. Również ustanowili nowy klubowy rekord meczów bez zwycięstwa stawiając przed ciężkim zadaniem jego pobicia swoich kolegów po fachu już w 2. Bundeslidze. Jednak trudno się dziwić polskim zawodnikom czyli Arielowi Borysiukowi i Jakubowi Świerczokowi ponieważ to klub z elity niemieckiego futbolu. Tyle że ten kopciuszek dostał się tam chyba dlatego że pomylono zaproszenia.

Miejsce 17. FC Koln.

Największy, zaraz po Bayernie że było jasne, przegrany sezonu. Potrafią sami sobie wszystko spieprzyć. Jak mają wygrać to przegrywają. Wystarczy nie przegrać znowu klapa. Zachowanie godne reprezentanta - co tam popije. Taka kadra, takie indywidualności, takie miasto. I postawa klubu w rozgrywkach przypomina znanego polskiego celebryto-boksera (lepszej nazwy nie potrafię wymyśleć) Marcina N. Niby potencjał jest jednak jak co do czego to kompromitacja. Należy i tak całować adidasowe buty Lukasa Podolskiego że grał w tej nieodpowiedzialnej zbieraninie. Co więcej należy się również nie dziwić że Poldi opuścił tonący okręt gdyż on sobie poradzi w takiej jak angielska lidze. Co do reszty grajków z Koln w drugiej lidze to mam wątpliwości.

Miejsce 16. Hertha Berlin.

Jest tu pewna analogia do Polonii Warszawa. Obie drużyny są ze stolicy. Obie miały walczyć o coś więcej niż środek tabeli. Potencjał marketingowy jest. Natomiast wyniki - brak. Hertha powinna wysłać prezent piłkarzom Koln (przede wszystkim) i Kaiserslautern dziękując że w tej lidze jest jeszcze ktoś słabszy od nich. W Berlinie to już się staje tradycją. Spadek z Bundesligi z przytupem, awans i znów podobnie. Tym razem są baraże z ekipą Fortuny Dusseldorf która przegrała w lidze tylko 4 mecze. To prawie tle samo ile zwycięstw miała Hertha w rozgrywkach Bundesligi.

Miejsce 15. HSV.

W tym miejscu powstaje dylemat do jakich pod względem umiejętności zespołów Bundesligi należy zakwalifikować HSV. Słabych czy może beznadziejnych. Bo innych słów nie użyje. Byłby skandal. Klub z takim potencjałem kadrowym nie może być lepszy tylko od Herthów, Kolnów i Kaiser - coś tam. Jest to ekipa której na papierze puchary należą się jak psu zupa. A tu na miły początek dla niemieckich kibiców 6 porażek w 8 meczach. Potem było trochę lepiej jeżeli można tak nazwać 9 meczów bez porażki z 2 wygranymi. Tyle że Hamburg znalazł się prawie na podium najgorszych defensyw w lidze. Rezultaty takie jak 1-5 z Borussia, 0-5 z Bayernem, 0-4 z Hoffenheim i Stuttgartem i nawet 3-4 z Koln. Prośba do zarządu klubu - wykorzystajcie spory port w mieście i wyślijcie piłkarzy gdzieś do innych klubów.

Miejsce 14. Augsburg.

Nie kazano im zdobyć mistrzostwa więc każdy rezultat dający utrzymanie był sukcesem. Powiodła się ta strategia na którą składa się przede wszystkim solidność i świetne mecze w końcówce sezonu gdzie ligowym wyjadaczom z dołu tabeli łydki się trzęsły. A tu taki sobie klubik przegrał wtedy tylko z Bayernem, Bayerem i Stuttgartem. Chociaż w rozgrywkach wygrali pierwszy mecz dopiero w 9 serii z Mainz to zasłużenie utrzymali się w Bundeslidze.

Miejsce 13. Mainz.

To niewygodny rywal dla każdego w lidze. Tam coś wygra, gdzieś zdobędzie punkty. Nawet może Bayern ograć. Z taką formą i pewną dozą wiedzy, że pewna ilość punktów jest osiągalna dla drużyny, można budować ligowego średniaka. Jednak okres kiedy Mainz grało nawet o mistrzostwo jest traktowany bardziej w sferze przyjemności niż jakiejkolwiek strategi klubowej. Mainz staje się czasem dostarczycielem talentów takich jak Andre Schuerlle jednak to za mało by liczyć się w stawce grającej o puchary.

Miejsce 12. Freiburg.

Ekipa paradoks. Można twierdzić że obniżyła swoją wartość sprzedając Papissa Demba Cisse do Newcastle. Jednak to nie do końca prawda. Z Senegalczykiem Freiburg przegrał 10 meczów. Po transferze już tylko 4. Od przegranego meczu z Borussia Dortmund klub zaczął prawie regularnie punktować.

Miejsce 11. Hoffenheim.

Potrafili pokonać Borussie Dortmund i w zasadzie tyle. Zbyt duże kryzysy przytrafiały się tej drużynie w sezonie czym nie mogła dogonić rywali w kontekście pucharów. Trudno było wygrać z "Wieśniakami" o czym świadczą rezultaty meczów gdzie zazwyczaj rozstrzygała jednak bramka. Ze słabymi nie przegrywają z mocnymi ciężko im punkty zdobyć. Typowy średniak co z pewnością nie zadowala Dietmara Hoppa. Nowy trener Holger Stanislawski będzie musiał przynajmniej nawiązać do świetnej pracy Ralfa Rangnicka, wywalczyć miejsce pucharowe dla swojej drużyny. Do klubu już kupiono Tima Wiese. Na Rhein Neckar Arena mają dobry dział skautingu który może pochwalić się takimi sukcesami jak Roberto Firmino czy Jannik Vestergaard.

Miejsce 10. FC Nurnberg.

Sezon na sezon Nurnberg nie potrafi przeskoczyć pewnego poziomu. Chyba odpowiada im bycie w środku stawki i czasem beznadziejna gra jak przystało na kandydata do spadku z ligi. W tym sezonie wydaje się że wygrywali tylko to co niezbędne głównie pod koniec sezonu. Czasem zdarzały się przebłyski jak 3-0 na wyjeździe z Bayerem. W drużynie wielkich artystów piłkarskich nie ma jednak atut własnego stadionu wykorzystali dobrze.

Miejsce 9. Werder Brema.

Klub miał być budowany tak by walczył jak równy z równym z najlepszymi w Bundeslidze. Tymczasem stał się co najwyżej solidny. Sprzedawano sukcesywnie od kilku sezonów najważniejszych zawodników czyli Torstena Fringsa, Mesuta Ozila, Pera Mertesackera, czy po tym sezonie do Chelsea Marko Marina. Po dobrym początku drużyna zaczęła prezentować się niezrozumiale. Od zwycięstwa z Wolfsburgiem w 16 serii Werder aż do ostatniej rywalizacji z Schalke wygrał tylko 2 razy. Gdy okazało się że już klub o nic nie walczy piłkarze odpuścili sobie rozgrywki Bundesligi. Taki właśnie jest profesjonalizm w Bremie.

Miejsce 8. Wolfsburg.

Mer Wolfsburga, specjalista od niekonwencjonalnych treningów z którymi nie może się równać nawet Orest Lenczyk czyli Felix Magath swoimi metodami nie zdołał wywalczyć czegoś więcej z "Wilkami" w Bundeslidze. Dysponując bramkostrzelnym duetem Helmes i Mandzukic można było więcej wymagać. Magath nie dał zagrać Mateuszowi Klichowi co potwierdza tezę że nie lubi naszych piłkarzy. Drużyna rzucała w ramach przygotowań oszczepem. Efekt tej taktyki widać w tabeli ligowej.

Miejsce 7. Hannover.

Postęp jest to widać. Przeciętna ekipa zaczyna coraz bardziej się liczyć w kontekście pucharów. Całkowicie wykorzystali szanse pokazania się w Europie. Ich efektowna gra przeniosła się również na boiska Bundesligi. Stadion AWD Arena był bardzo niegościnny. Dla rywali był równie ciężki do zdobycia niczym zamek w Malborku. Z podobnym skutkiem pozostał niezdobyty. Tercet ofensywny Schlaudraff, Abdellaue i Didier Ya Konan zrobił więcej niż tylko utrzymał zespół w lidze. Hannover znowu awansował do Ligi Europejskiej. Polski akcent czyli kadrowicz Artur Sobiech miał tylko epizody jednak jest coś w tych słowach trenera reprezentacji że jak wchodzi to jest niebezpiecznym zawodnikiem.

Miejsce 6. Vfb Stuttgart.

Chyba powstaje groźny konkurent do walki o Ligę Mistrzów w Bundeslidze. W klubie zrozumieli że aż 4 zespoły moga uczestniczyć w tych elitarnych rozgrywkach i zaczęli wzmacniać skład. Pozyskanie Ibisevicia to sygnał że podopieczni Bruno Labbadi mogą rywalizować na równi potęgami niemieckiej piłki. Jednak w tym sezonie Stuttgart zachowywał sie jak zwierze na smyczy. Od poczatku nie mógł ruszyć z kopyta co potwierdza także fakt 4 porażek z rzędu. Natomiast jak poczuli juz zew natury nikt nie mógł ich zatrzymać oprócz Hannoveru i Bayernu. Stuttgart to wyjątek w lidze gdyż tylko on nie przegrał meczu z Borussia Dortmund.

Miejsce 5. Bayer Leverkusen.

W klubie muszą chyba wziąć aspirynę ponieważ naprawdę trudno wywnioskować czy te miejsce jest sukcesem czy porażką. Jeżeli by zajrzeć do notesu trenera Roberta Dutta to można stwierdzić że puchary są - ok, natomiast futbol ofensywny z polotem, efektownymi bramkami - to nie ten rozmiar kapelusza. Tego typu mecz mogli kibice Bayeru podziwać tylko w Lidze Mistrzów i to na stadionie Barcelony. Byłoby jednak głupotą wskazać argument że w Leverkusen nie są efektywni. Nawet za bardzo. Przyczynili się do zdobycia tytułu przez Borussię Dortmund wygrywając u siebie z Bayernem.

Miejsce 4. Borussia Monchengladbach.

Szacunek do Borussi Dortmund musi być jednak trzeba przyznać, piszę tu do kibiców BVB, że największym wygranym sezonu jest ekipa z miasta którego nazwy przeciętny Polak nie potrafiłby wymówić. Drużyna zaskoczyła wszystkich. Moge powiedzieć że nic mnie nie przekona że ktoś typował tez zespół do pucharów. Jeżeli tak twierdził to jest to kiepski żart. Podopieczni Favre w podobnym składzie grali w barażach z Bochum jak i w wygranym meczu z Bayernem. Drużyna wygrywała grając i efektownie i w stylu godnym ekipy która aspiruje do Ligi Mistrzów. Gdy były porażki to minimalne. Jednak Borussia Monchengladbach to jeszcze bokser który nie wytrzymuje pełnej walki i na ringu pokazuje pazur tylko przez kilka rund. Właśnie to nie daje jeszcze możliwości do walki o mistrzostwo Niemiec.

Miejsce 3. Schalke.

Drużyny Borussi Dortmund i Bayernu były poza zasięgiem wzystkich w Bundeslidze dlatego wyczyn Schalke można porównywac do rezultatu Valenci w Primera Division. Materiał na mistrza jest jednak rywale są zbyt skuteczni w zdobywaniu punktów. Chociaż dziwnie tak twierdzić gdy ekipa Schalke potrafiła wygrywać nawet 5 meczów z rzędu w lidze. Jednak zbyt dużo opierało się na formie Hutelaara.

Miejsce 2. Bayern Monachium.

Każde miejsce poniżej pierwszego jest porażką dla niemieckiego potentata. W tym klubie wszystko starają się zrobić by nie dać satysfakcji swojemu rywalowi - W tym sezonie zwycięstwa Dortmundu nie były zasłużone, oba starcia powinny zakończyć się remisem - z nieprzeciętną szczerością wyjasnił Neuer. W Bayernie mają kompleks Dortmundu. Na salonach u "miastowych" prezentuje się znakomicie został nawet zaproszony na balety w finale Ligi Mistrzów. Jednak w jego własnym gospodarstwie rządzi klub z Signal Iduna Park. Najbardziej rozpowszechnioną świecką tradycją w Bundeslidze jest sytuacja że Bayern podkupuje tych którzy są od niego lepsi i z nim wygrywają. Tyle że Jurgen Klopp wykorzystał liberum veto i zagrał na aspiracjach rywala nie sprzedając najlepszych swoich piłkarzy. To właśnie najbardziej wkurza Juppa Heynckesa, znanych postaci klubu i nawet jodłujących kibiców.

Miejsce 1. Borussia Dortmund.

Najwięcej bramek, rekord zdobytych punktów i tyle meczów bez porażki i co najważniejsze wywalczenie mistrzostwa w nastepnym sezonie. W Bundeslidze zazwyczaj mistrz który nie zazywał się Bayern miał wielkie trudności z ponownym triumfem w rozgrywkach. Borussi Dortmund ta sztuka się powiodła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24