Polacy o meczu z Węgrami: Zabrakło skuteczności, a orzeł powinien być na koszulkach

Wojciech Maćczak
Polska - Węgry 2:1
Polska - Węgry 2:1 Marcin Bukowski
Szczęśliwy okazał się dla reprezentacji Polski powrót na stadion w Poznaniu. Rok temu kadra Franciszka Smudy ograła tu Wybrzeże Kości Słoniowej, w miniony wtorek wyższość biało-czerwonych musieli uznać Węgrzy. Bramka Pawła Brożka oraz samobójcze trafienie Vilmosa Vanczaka dały naszemu zespołowi zwycięstwo 2:1.

Polacy jednogłośnie twierdzą, że jak najbardziej zasłużyli na zwycięstwo w tym spotkaniu. - Wydaje mi się, że należało nam się to zwycięstwo. Dobrze, że stwarzamy wiele sytuacji, myślę również, że w niedalekiej przyszłości przyjdzie to „coś”, że będziemy bardziej skoncentrowani i wykorzystamy ich więcej. Ale mecze są takie, że nie zawsze wykorzystuje się stworzone okazje w stu procentach. Dzisiaj warunki też nie były najłatwiejsze, ale najważniejsze dla nas było wygrać i to zrobiliśmy - mówił po spotkaniu Robert Lewandowski. Napastnik Borussii Dortmund tym razem rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych, wchodząc na boisko w 67. minucie spotkania. Jak ocenia swój występ? – Grałem przez niewiele minut, choć jak na tak krótki czas to miałem sporo sytuacji, szkoda, że nie wykorzystałem ani jednej. Na pewno miałem ku temu okazje, ale teraz już o tym zapominam, skupiam się na meczach, które są przede mną - skomentował.

Miejsce „Lewego” w wyjściowym składzie zajął napastnik Trabzonsporu, Paweł Brożek. 28-letni zawodnik może być zadowolony ze swojego występu. Jak wiadomo, snajpera rozlicza się ze strzelonych goli, a Paweł wpisał się na listę strzelców w 37. minucie, otwierając tym samym wynik spotkania i zdobywając swoją ósmą bramkę w biało-czerwonym trykocie. – Bardzo cieszę się z tej bramki. Dla mnie ważne jest, żeby udowodnić niektórym, że potrafię grać w tej reprezentacji oraz potrafię strzelać bramki. Dzisiaj wynik 2:1 nie odzwierciedla tego, co się działo na boisku. Powinniśmy wygrać zdecydowanie wyżej, bo mieliśmy bardzo dużo sytuacji. Problemem była nieskuteczność – mówił Brożek po meczu. Mimo że były zawodnik Wisły Kraków zazwyczaj w meczach kadry pełni rolę rezerwowego, to w spotkaniu z Węgrami jego współpraca z pozostałymi zawodnikami układała się bez zastrzeżeń. – Wszyscy jako zespół zagraliśmy dobrze. Z Kubą grałem parę lat w Wiśle, z Adrianem Mierzejewskim gram na co dzień w Trabzonie, dlatego nie było żadnych problemów jeżeli chodzi o naszą współpracę – mówił.

Nieskuteczność – ten wyraz pojawia się w wypowiedziach wszystkich naszych reprezentantów. Faktem jest, że gdyby Polacy byli nieco dokładniejsi, to liczba strzelonych bramek nie zatrzymałaby się na dwóch. O problemie niewykorzystanych okazji mówił również Łukasz Fabiański. – Mieliśmy sporo sytuacji, których nie wykorzystaliśmy i to się odbijało na naszej grze. Narastała jakaś taka frustracja, bo wiedzieliśmy, że możemy pokonać rywala. Przez to może wkradała się jakaś nerwowość w naszej grze obronnej, koniec końców jednak wygraliśmy – oceniał bramkarz Arsenalu.

Były zawodnik Legii, podobnie jak Brożek, w kadrze pełni zazwyczaj rolę rezerwowego, ustępując miejsca Wojciechowi Szczęsnemu. Tym razem podstawowy golkiper kadry, a także drużyny Arsene’a Wengera zasiadł na ławce, między słupkami stanął natomiast starszy o pięć lat Fabiański. Trzeba przyznać, że zaliczył dobry występ, ustrzegł się błędów, aczkolwiek nie zakończył meczu z czystym kontem, bo w 78. minucie pokonał go Tamas Priskin, jeden z najlepszych zawodników reprezentacji Węgier podczas wtorkowego spotkania. Nie do końca dobrze zachowali się w tej sytuacji obrońcy naszego zespołu, pozostawiając rywalowi zbyt wiele miejsca. Czy stracona bramka była może efektem jakiejś dekoncentracji w szeregach obronnych Polaków? – Nie sądzę. Myślę, że my, jako profesjonalni zawodnicy nie możemy pozwolić sobie na jakikolwiek brak koncentracji podczas meczu. Trzeba przyznać, że Węgrzy w tej sytuacji zachowali się dobrze , nieźle rozegrali piłkę, później ładnie została uderzona z pierwszej. Na pewno można było zapobiec utracie tej bramki, natomiast najważniejsze, że my bramkę strzeliliśmy i nie było sensu jakoś tego rozsądzać na boisku. Pozostało jeszcze trochę czasu do końca spotkania i cieszę się, że udało nam się strzelić drugą bramkę – mówił Fabiański.

Poza kwestiami stricte związanymi z rozgrywanym meczem, głowy naszych reprezentantów zaprzątały również sprawy pozasportowe. Pierwsza – mniej ważna – dotyczyła wymiany murawy na stadionie przy ulicy Bułgarskiej i tego, jak nowa nawierzchnia spisze się podczas spotkania. – Przed meczem byliśmy świadomi, że murawa nie będzie taka, jaką sobie byśmy wszyscy życzyli, ale z drugiej strony boisko jest takie samo dla obu drużyn. Musieliśmy się przyzwyczaić do tego i grać. Myślę, że nikt z nas nie narzekał na murawę, każdy był przygotowany na to, co tu jest – komentował Fabiański.

Dużo istotniejsza jest druga sprawa, dotycząca negatywnej atmosfery wokół kadry. To, że kibice nie darzą sympatią działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej wiadomo było od dawna, ale w ostatnich dniach prawdziwą burzę wywołała decyzja o usunięciu z reprezentacyjnych koszulek godła narodowego. Odbiło się to na frekwencji na stadionie, ale również na okrzykach, wznoszonych przez fanów, z których większość skierowana była albo do PZPN-u, albo też do osoby prezesa związku, Grzegorza Laty. Przypominając sobie zeszłoroczny mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej, kiedy to na poznański obiekt przybyło ponad czterdzieści tysięcy osób, można było dość dziwnie poczuć się na tym samym stadionie, tyle że tym razem z kilka razy mniejszą frekwencją. – Niestety my najbardziej na tym cierpimy, bo nie ma dopingu, ludzie nie przychodzą na mecze. Związek powinien jak najszybciej wyjaśnić wszystko jeśli chodzi o nowe logo, a przede wszystkim o brak orzełka. Moje osobiste zdanie jest takie, że powinien być na koszulkach, przecież zawsze tam był – komentował tą sprawę Brożek.

W podobnych słowach do sytuacji odniósł się Łukasz Fabiański. – W tej sytuacji bardzo duża jest rola związku, bo tu jest ogromny stadion, który można zapełnić. Dzisiaj spokojnie mogło przyjść na mecz np. 20 tysięcy kibiców. Myślę, że tam u góry powinni się zastanowić nad tym wszystkim – mówił. A jaka jest opinia zawodnika odnośnie zmiany na koszulkach reprezentacyjnych? Gdzieniegdzie słychać głosy, że nowe logo pasuje tam, bo jest dynamiczne. – Tu nie chodzi o dynamikę, ale o respektowanie tego, co jest symbolem narodowym – skomentował bramkarz Arsenalu.

Mecz z Węgrami był jednym z ostatnich spotkań kadry w 2011 roku. Można więc pokusić się o pierwsze podsumowania. – Był to rok, który dał nam wiele, robimy postępy, wszystko idzie w dobrym kierunki. W przyszłym roku będzie to jeszcze bardziej widać, myślę, że będziemy grać przede wszystkim bardziej konsekwentnie. Mamy jeszcze czas i mam nadzieję, że wszystko przyjdzie z czasem – mówił Lewandowski.

Wypowiedzi w Poznaniu zebrał: Wojciech Maćczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24