Tego wieczora wszystko miało być zupełnie inaczej. – Na pewno nie będzie dogrywki – przewidywał mój redakcyjny kolega. Miał rację, ale chyba nie spodziewał się kto zagra w kijowskim finale. Niemieccy dziennikarze, którzy oglądali mecz obok mnie, byli równie zaskoczeni co kibice. – Włosi zagrali dużo lepiej niż z Anglią – przyznał jeden z nich. – To wielki zawód dla drużyny, dla nas – dodał. W drugiej połowie wściekły dziennikarz rozbił o blat długopis, po tym jak kolejną świetną paradą popisał się Gianluigi Buffon.
Media zapowiadały najazd Niemców na Warszawę i rzeczywiście przed spotkaniem w Strefie Kibica częściej można było spotkać kibiców zza naszej zachodniej granicy. W dodatku bardzo otwartych, bo ci chętnie robili sobie zdjęcia z Polakami i malowali naszym rodakom niemieckie flagi na policzkach.
Ale to będzie szalona noc dla kibiców Italii. Spotkani przez nas przed meczem włoscy fani mieli rację tylko z jednym – dobrze wytypowali wynik. Większość z nich sceptycznie podchodziła jednak do wystawiania w pierwszej „jedenastce” Mario Balotellego. Dobrze, że to nie kibice, a Cesare Prandelli decydował o wyjściowym składzie swojej drużyny, bo dzięki temu szalony „Super Mario” zapewnił fanom swojego zespołu niezapomniany wieczór.
Tuż przed meczem też wydawało się, że to niemieccy kibice zdominują Stadion Narodowy w Warszawie. Zgromadzeni za jedną z bramek wydawali się jeszcze bardziej liczni niż Czesi podczas ćwierćfinałowego meczu z Portugalią. Niemcy zaprezentowali nawet sektorówkę z napisem „D”, jak Deutschland, zdecydowanie jednak mniejszą niż ta polska.
Oficjalna oprawa meczu, podobnie jak cały polsko-ukraiński turniej, przebiegała pod hasłem „Respect diversity”. Z tej okazji na Stadionie Narodowym po raz drugi w trakcie Euro zaprezentowano kartoniadę, z takim właśnie przesłaniem. Wcześniej taką oprawę zorganizowano podczas meczu otwarcia Polska – Grecja. Warto dodać, że spikerem meczu nie był już Michał Figurski, ale ten, który go zastępował, też potrafił palnąć głupotę. W przerwie meczu spiker stwierdził, że nawet „powietrze pachnie wielkimi emocjami”.
Niemieccy kibice, szczególnie w pierwszej połowie, nie mieli zamiaru „respektować” hasła pod jakim UEFA promuje turniej w Polsce i na Ukrainie. Kiedy tylko Włosi głośniej krzyknęli na trybunach „Italia, Italia” ci przeraźliwie gwizdali. Niechęć budził też gwiazdor zespołu Mario Balotelli, który przy każdej spornej sytuacji był wygwizdywany. Nasi sąsiedzi zaimponowali dopingiem, kiedy na początku drugiej połowy przez dobre 10 minut w rytm bębna głośno śpiewali „Deutschland, Ole, Ole”. To jednak nie pomogło, bo Niemcy choć walczyli do końca, to jednak znowu polegli w meczu z Włochami.
Kiedy Italia rozpędzała się na boisku, okazało się, że na trybunach też królują Włosi. A z nimi Polacy, którzy radowali się po golach snajpera Manchesteru City. Miejscowi fani byli zdecydowanie najgłośniejsi na stadionie, kiedy kilka razy intonowali „Polska, biało-czerwoni”. W drugiej połowie razem z nami śpiewali nawet Włosi!
Na Stadionie Narodowym zawisły dziś dziesiątki małych flag, w większości niemieckich: Wilder Suden, FC-fans Holden, Brachelen, Grossheide, Halle, Meppen, Pottsdam, Stiepel, Hannover. Były też polskie z napisami: Toruń, Żory, Głogów, Jelenia Góra, Radlin, Warka, Łomża, Rypin, czy też „I love Ewa :)".
Ze Stadionu Narodowego w Warszawie Michał Wieczorek/Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?