Polacy zremisowali ze Szwajcarią! Jędrzejczyk wskoczył na trybuny, Milik zdjął pajęczynę! (ZDJĘCIA, BRAMKI)

Grzegorz Ignatowski
Reprezentacja Polski zremisowała w meczu towarzyskim rozgrywanym we Wrocławiu ze Szwajcarią 2:2. Polacy przegrywali po golu Josipa Drmicia w 5. minucie, ale bramki Artura Jędrzejczyka i Arkadiusza Milika dały drużynie Adama Nawałki prowadzenie. Remis dla Helwetów uratował Fabian Frei. Reprezentacja Polski kończyła spotkanie w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Michała Żyro.

Już w pierwszej minucie "Biało-czerwoni" stanęli przed wielką szansę na objęcie prowadzenia. Lewandowski dośrodkował piłkę w pole karne z lewego skrzydła, a wbiegający na piąty metr Kucharczyk minął się z nią dosłownie o włos. Niektórzy już unosili ręce w górę w geście triumfu, ale niestety chwilę później to Szwajcarzy mieli powody do radości. Znakomitym prostopadłym podaniem do Drmicia popisał się Shaqiri, a napastnik Leverkusen strzałem w długi róg nie dał szans na udaną interwencję Arturowi Borucowi. W tym momencie Dariusz Szpakowski mógł popisać się swoim klasycznym zwrotem "niewykorzystane sytuacje lubią się mścić".

Ta bramka spowodowała, że mecz się zaczął na dobre. W kolejnych minutach oglądaliśmy efektowną wymianę ciosów, ale przez pewien czas można było odnieść wrażenie, że Szwajcarzy biją nieco mocniej. Tylko trzeźwy umysł Artura Boruca w połączeniu ze świetnym refleksem uchronił naszą drużynę przed stratą bramki w 13. minucie. Mógł ją zdobyć Shaqiri, który wykorzystał zbyt słabe podanie Krychowiaka, lecz popularny "Borubar" udowodnił, że nie jest gorszym bramkarzem niż Wojciech Szczęsny. Zresztą, nie tylko w tej sytuacji bramkarz Bournemouth pokazał klasę. Na cztery minuty przed końcem w efektownym stylu obronił on bombę z siedmiu metrów, a warto dodać, że chwilę wcześniej Olkowski wybijał piłkę z linii bramkowej.

Szwajcarzy naciskali, ale podopieczni trenera Nawałki też nie pozostawali dłużni. Z kilku szans, które udało nam się stworzyć najlepsza była ta z 18. minuty, kiedy Robert Lewandowski oddał mocny i celny strzał z powietrza i tylko znakomity refleks świetnie dysponowanego Burkiego sprawił, że na tablicy świetlnej wciąż utrzymywał się wynik 0:1. Zresztą Lewy cały czas sprawiał problemy defensywie rywala. Walczył, podawał, czasem rozgrywał, może trochę rzadziej strzelał, ale kiedy już to robił to szwajcarscy kibice drżeli ze strachu przed utratą bramki. Jego postawę trafnie określił na Twitterze Rafał Stec. − Wirtuoza mamy w napadzie. Swobodnego, "rozenergetyzowanego", rozkoszującego się grą wirtuoza.

Starania Lewandowskiego i spółki zostały wynagrodzone w ostatniej minucie pierwszej połowy. Wówczas Polacy wywalczyli rzut rożny, do którego podszedł Maciej Rybus. Były zawodnik Legii Warszawa dośrodkował na pierwszy słupek, gdzie do piłki wyskoczył jego dawny kolega z Łazienkowskiej, Artur Jędrzejczyk, i to właśnie on pięknym strzałem głową wpakował piłkę do siatki. Radość "Jędzy" najlepiej odzwierciedla atmosferę w zespole. Strzelec bramki natychmiast pobiegł w kierunku trybun, przeskoczył barierki i cieszył się wraz z kibicami. Mamy więc poważnego kandydata do miana cieszynki roku.

Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza. Polacy znów mieli dobrą okazję na samym początku, ale strzał Roberta Lewandowskiego padł łupem szwajcarskiego golkipera. To tyle jeśli chodzi o zbieżności, bo kilka chwil później to nie Helweci, a "Biało-czerwoni" szaleli z radości. Po faulu na Lewandowskim w okolicy 18 metra Arkadiusz Milik popisał się perfekcyjnym uderzeniem w samo okienko. W tym momencie na Twitterze narodził się Kościół imienia Arkadiusza Milika.

.

Polacy nie mieli dosyć i szukali kolejnych okazji do zdobycia gola. Bliski szczęścia był Maciej Rybus, który w 77. minucie trafił w słupek. Potem jednak wydarzyła się dość dziwna sytuacja. Po faulu Michała Żyro sędzia pokazał żółtą kartkę... Arkadiuszowi Milikowi. Za co? Wie tylko islandzki arbiter. Kilka sekund później pokazał też żółtą kartkę dla Żyro, dla którego było to już drugie żółtko - więc piłkarz Legii musiał opuścić boisko. W tym momencie Kristinn Jakobson pokazał już osiem żółtych i jedną czerwoną kartkę, a przecież był to tylko mecz towarzyski.

Szwajcarzy bardzo szybko wykorzystali grę w przewadze. Tym razem bramką przedniej urody popisał się Fabian Frei. Pomocnik Basel popisał się precyzyjnym strzałem w lewy róg bramki zasłoniętego Łukasza Fabiańskiego i na trzy minuty przed końcem mieliśmy remis 2:2. Polacy chcieli jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kamil Glik strzelał niecelnie. Szanse na zdobycie zwycięskiej bramki mieli też Szwajcarzy, ale niedokładne podanie ze stałego fragmentu gry wykonywanego z niebezpiecznej odległości pozbawiło ich szans na wygraną.

Polacy zremisowali ze Szwajcarią, ale ogólnie można być zadowolonym nie tyle z postawy poszczególnych zawodników, co z gry całego zespołu. Podopieczni Adama Nawałki po raz kolejny pokazali waleczność i determinację na maksymalnym poziomie. W końcu mamy też lidera z prawdziwego zdarzenia, bo choć Robert Lewandowski nie strzelił bramki, to był kluczową postacią w tym spotkaniu. Wszystko zmierza więc w dobrym kierunku i oby ten kurs został utrzymany w wiosennych meczach eliminacyjnych.

Fenomenalne trafienie z rzutu wolnego Arkadiusza Milika

Gol i cieszynka Artura Jędrzejczyka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24