Polak z Wysp Owczych trenuje z Ruchem: To jest normalny kraj, a nie żaden Trzeci Świat

Jacek Sroka / Dziennik Zachodni
Łukasz Cieślewicz
Łukasz Cieślewicz EileenSanda / Wikimedia Commons
- Mecze ogląda znacznie więcej ludzi niż zmagania wioślarzy. Gdy mój klub zostawał mistrzem, to na trybunach było po 3-4 tys. widzów. To jest normalny kraj, a nie żaden Trzeci Świat - mówi Łukasz Cieślewicz, najlepszy zawodnik ligi Wysp Owczych, który od dzisiaj trenuje z Ruchem.

Od ponad 13 lat mieszka pan poza Polską, ale w pana telefonie rozbrzmiewa hit zespołu "Weekend", więc rozumiem, że jest pan na bieżąco z tym, co dzieje się w kraju...
Dwa razy w roku - latem i zimą - przyjeżdżam do Polski, a w domu mam dekoder Canal+ i oglądam ekstraklasę piłkarską, więc dość dobrze orientuję się w tym, co dzieje się w kraju i naszym futbolu.

Jak najlepszy piłkarz poprzedniego sezonu ligi Wysp Owczych trafił na testy do Ruchu?
Chciałem się pokazać w polskiej lidze i trener Kapica, będący skautem Ruchu, zaproponował mi testy w Chorzowie. Przez kilka dni będę trenował w tym klubie, zagram też w sobotnim sparingu, a później trener Zieliński i działacze zadecydują co będzie dalej.

Wyjechał pan na Wyspy Owcze jako młody chłopak razem z tatą, który właśnie tam w 1999 roku znalazł sobie klub.
Miałem 11 lat i właśnie zacząłem grać w trampkarzach Mieszka Gniezno, gdzie wtedy mieszkaliśmy. Tak naprawdę piłki jednak uczyłem się na Wyspach Owczych, występując w juniorskich drużynach klubu VB Vagur.

Po osiągnięciu pełnoletności przeprowadził się pan do Danii.
Liczyłem, że się przebiję do składu Broendby, który jest czołowym duńskim klubem, ale mimo że trenowałem z drużyną nie zagrałem w jej barwach w lidze. Byłem młody i chciałem grać, więc zgodziłem się na wypożyczenie do Hvidovre, gdzie w sumie spędziłem trzy lata. W 2011 r. wróciłem jednak na Wyspy Owcze.

Sezon 2011 był dla pana bardzo udany, bo to właśnie wtedy został pan wybrany najlepszym piłkarzem ligi Wysp Owczych.
Strzeliłem w lidze 17 bramek i byłem bliski zdobycia tytułu króla strzelców. Najważniejsze jednak, że moja drużyna B36 Torshavn została mistrzem kraju. Dzięki temu graliśmy w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, w których pechowo przegraliśmy po karnych z irlandzkim zespołem Linfield.

Jakie są piłkarskie atuty Łukasza Cieślewicza?
Wszędzie, gdzie grałem strzelałem dużo bramek. Moimi atutami są też niezła szybkość i siła.

Czy na Wyspach Owczych piłka jest popularniejsza od wyścigów łodzi wiosłowych, uważanych tam za narodowy sport?
Mecze ogląda znacznie więcej ludzi niż zmagania wioślarzy. Gdy mój klub zostawał mistrzem, to na trybunach było po 3-4 tys. widzów. To jest normalny kraj, a nie żaden Trzeci Świat. Większość z 50 tys. mieszkańców pracuje w rybołówstwie, ale są też bankowcy, policjanci, lekarze. Żyje się bardzo spokojnie. Nie jest zbyt zimno, ale za to często pada, co zwłaszcza zimą jest trochę dołujące.

Zobacz także w Dzienniku Zachodnim: Puchar Świata w skokach w Wiśle: W oczekiwaniu na kibiców [ZDJĘCIA]

Dziennik Zachodni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24