Polonia przełamuje niemoc, trzecia z rzędu porażka Jagiellonii

Marcin Makowski
Po emocjonującej końcówce Jagiellonia Białystok przegrała w Warszawie z Polonią 0:2. Kolejna porażka podopiecznych Michała Probierza praktycznie odbiera im szanse na nawiązanie walki z pewnie zmierzającą po mistrzowski tytuł krakowską Wisłą.

Polonia Warszawa - Jagiellonia Białystok 2:0 - czytaj zapis relacji na żywo z meczu!

Po porażce z Widzewem, spotkanie przy Konwiktorskiej miało dać odpowiedź, czy rewelacja tegorocznych rozgrywek, będzie jeszcze w stanie nawiązać walkę o pierwsze miejsce w tabeli na koniec sezonu. Trzy gole stracone w ostatnia sobotę, zmusiły trenera Probierza do bardziej defensywnego ustawienia. Na ławce usiedli zarówno Marcin Burkhardt, który z łodzianami grał w podstawowym składzie, jak i Tomasz Frankowski, który w tamtym spotkaniu pojawił się po przerwie. Cel, jakim było zakończenie pierwszej części gry bez straconej bramki, udało się wypełnić, choć po kilku akcjach Czarne Koszule zdołały zagrozić bramce strzeżonej przez Grzegorza Sandomierskiego.

Do pokonania reprezentacyjnego bramkarza gospodarzom brakowało jednak przede wszystkim skuteczności. Już w 8. minucie na silny zza pola karnego zdecydował się Andreu, ale piłka przeleciała daleko od bramki gości. W kolejnych kilkunastu minutach swoje szanse mieli też Maciej Sadlok i Adrian Mierzejewski, ale w obu przypadkach piłka lądowała daleko od zamierzonego celu. Najlepszej okazji do wyjścia na prowadzenie Poloniści nie wykorzystali w 39. minucie. Po bardzo dobrym zagraniu Jakuba Tosika na prawą stronę do Andreu, hiszpański pomocnik z łatwością wbiegł w pole karne Jagielloni i będąc już przy linii końcowej zdecydował się wycofać piłkę do wbiegającego w szesnastkę Łukasza Piątka lub wycofującego się spod bramki Euzebiusza Smolarka. Żaden z jego partnerów nie zdołał jednak dojść do zagrywanej przez niego piłki, gdyż największym sprytem w tej akcji wykazał się obrońca gości Andrius Skerla, który pewnym wybiciem skierował piłkę na rzut rożny.

O ile pierwsza połowa mogła nieco rozczarować zebranych na trybunach kibiców, o tyle w drugich 45 minutach emocji było co nie miara. Atakującą stroną nadal była Polonia, która raz po raz przemieszczała się pod bramkę rywali, powodując tam sporo zamieszania. Szczególnie aktywny był kapitan zespołu, Adrian Mierzejewski, który najpierw dwukrotnie znakomicie dogrywał do lepiej ustawionych partnerów, a potem, w 60. minucie, sam zdecydował się na strzał, po którym Grzegorza Sandomierskiego uratował słupek.

Bezbramkowy wynik utrzymywał się do 75. minuty. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Mierzejewskiego piłka trafiła do dobrze ustawionego Smolarka, który strzałem z woleja trafił w poprzeczkę. Do odbitej piłki najszybciej dopadł Bruno Coutihno, który strzałem głową wyprowadził swoja drużynę na zasłużone prowadzenie.

No właśnie. Tylko czy rzeczywiście Polonia zasłużyła na tą bramkę? Błyskawicznie po tym jak piłka zatrzepotała w siatce, cała drużyna gości ruszyła w kierunku arbitra głównego, sugerując, że przy przyjęciu piłki Ebi Smolarek pomagał sobie ręką. Jak pokazały powtórki, futbolówka rzeczywiście odbiła się ręki napastnika Czarnych Koszul, a celowość tego zagrania na pewno pozostanie sprawą sporną. Jedno jest pewne: słusznie czy niesłusznie, bramka została uznana i trzeba się z tym pogodzić.

Wszelkie wątpliwości, czy Polonii należał się w tym spotkaniu komplet punktów, rozwiał już 7 minut później Artur Sobiech. W roli głównej znów wystąpił Adrian Mierzejewski, który najpierw zabrał piłkę wyprowadzającemu ją obrońcy, a następnie dograł ją w pole karne do Sobiecha. 21-letni napastnik zachował zimną krew i ze sporym spokojem pokonał Grzegorza Sandomierskiego, zapewniając warszawianom bardzo ważne trzy punkty.

W końcówce spotkania Polonia mogła zdobyć jeszcze jednego gola, ale na drodze do tego wyczynu stanął Thiago Cionek, brutalnym faulem wyprostowaną nogą powstrzymał wychodzącego na dobrą pozycję Artura Sobiecha. Mimo, że w kierunku bramki z piłką popędził jeszcze Adrian Mierzejewski, sędzia Paweł Gil postanowił przerwać akcję i pokazać faulującemu czerwoną kartkę. Osłabiona Jagiellonia nie była już w stanie stworzyć żadnego zagrożenia i spotkanie zakończyło się dwubramkowym zwycięstwem Czarnych Koszul.

Mimo dwóch kolejnych porażek w poprzednich kolejkach, podopieczni Jacka Zielińskiego nie stracili jeszcze szans na grę w Lidze Europejskiej, gdyż do zajmującego czwarte, premiowane awansem, miejsce Śląska Wrocław, warszawianie tracą tylko punkt. Do końca rozgrywek jeszcze kilka kolejek, a małe różnice punktowe pozwalają jeszcze kilku drużynom marzyć o europejskich pucharach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24