Potrzeba matką wynalazku [KOMENTARZ]

Dawid Kwika
Młody, zdolny, charyzmatyczny. Legenda Blackburn Rovers i norweskiego futbolu. Utytułowany, przez lata pracujący u boku Sir Alexa Fergusona. Henning Berg został nowym szkoleniowcem Legii Warszawa. Miało być głośne nazwisko, autorytet i świetnie znający się na rzeczy trener. Póki co jest młody, perspektywiczny, znany bardziej jako piłkarz szkoleniowiec, ale bez sukcesów w tej drugiej roli.

Z jednej strony można się cieszyć. W końcu w Legii ktoś działa, widzi, że potrzebne są zmiany, że coś się wypaliło. Prezes Leśnodorski stwierdził, że Urban pewnego poziomu nie przeskoczy, że mistrzostwo Polski to za mało, że czas na sukcesy w europejskich pucharach. Szef Wojskowych podjął decyzję, że potrzebny jest ktoś z zewnątrz, kto nie zna klubu, ale jest autorytetem, prawdziwy lider z krwi i kości. Ludzie genialni są podziwiani, bogatym się zazdrości, potężni budzą strach, ale tylko ludziom z charakterem można zaufać. I oby tak było w tym przypadku.

Berg jako piłkarz zdobył dwa mistrzostwa Premier League z dwoma różnymi klubami (Blacburn i Man Utd). Zagrał sto razy w reprezentacji Norwegii, wygrał Ligę Mistrzów. Po zakończeniu kariery pracował jako menedżer Blackburn. Lillestrom i Lyn Oslo. Blackburn za jego kadencji wyglądało bardzo kiepsko, a cytując klasyka Norweg "to dobry trener, ale bez wyników". Berg jest jednak stuprocentowym profesjonalistą, wyjątkowo ambitnym człowiekiem, który wie czego chce. Efekt nowej miotły może być ciekawy, oby Norweg nie skończył jak Dan Petrescu. Świetny zabieg marketingowy, ale czy sportowy?

Lata mijają, trenerzy się zmieniają, a ja się zastanawiam, kiedy szansę na prowadzenie pierwszej drużyny dostanie Jacek Magiera, wieloletni asystent pierwszych szkoleniowców Legii. Funkcję tę sprawuje od 2006 roku przy kolejnych menedżerach Wojskowych: Jacku Zielińskim, Stefanie Białasie oraz Macieju Skorży. Do dziś był asystentem Jana Urbana. Magiera jeszcze jako piłkarz oddał całe serce Legii, zagrał w jej barwach ponad 200 spotkań, zna klub od podszewki, zna piłkarzy, struktury i mechanizmy obowiązujące w drużynie mistrza Polski.

Legia ponoć stawia na wychowanków, choć Mikita i Cichocki grają tylko ogony. Wychowuje inteligentnego, obytego na naszym krajowym bagienku trenera i szuka wzmocnień w Skandynawii, na Zachodzie, w całej Europie. Wszędzie, tylko nie w Polsce. Czy nie lepiej postawić na kogoś kto kocha klub i zna się na rzeczy niż na bezrobotnego, który dostanie krocie za rozpoczęcie swojej działalności w klubie, o którym nie ma pojęcia?

Z zachwytem patrzymy na naszych zachodnich sąsiadów. Mówimy jak fantastycznie wygląda szkolenie trenerów w Niemczech. Podziwiamy ich za wprowadzenie do zawodu Joachima Loewa, za to, że selekcjonerem jest człowiek, który wcześniej pracował jako asystent w reprezentacji i wie o tej drużynie dosłownie wszystko. W Legii sytuacja jest podobna, ale trzeba dać tę szansę, zaufać, a nie marnować kolejny talent.

Kolejną istotną sprawą są pieniądze. Leśnodorski zatrudniając Berga musiał się liczyć z dużymi kosztami, a po jego zatrudnieniu będą one jeszcze większe. Transfery, transfery i jeszcze raz transfery. Trener ze świetnym piłkarskim CV, nie będzie chciał bawić się starymi, zniszczonymi zabawkami, a na pewno poprosi o nowe. Ile kosztowałoby zatrudnienie Magiery? Kilka razy mniej, a i wynik sportowy myślę, że nie byłby wcale gorszy.

Wojskowi chcą budować zespół na lata, opierać drużynę na wychowankach (czego nie widać), ale już nie tych trenerskich. Ktoś powie, że przez ostatnią dekadę w Legii pracowali sami Polacy, którzy się uczyli i mieli robić postępy, a wyszły z tego nici. W porządku, tylko nikt nie znał i nie rozumiał standardów klubu tak dobrze jak Magic. Nie chcę porównywać Norwega z Polakiem, ich warsztatu i umiejętności, widzę natomiast mnóstwo za, by dać szansę swoim.

Często fajdamy we własne gniazdo. Często mówimy, że obcokrajowiec jest lepszy od Polaka tylko dlatego, że mówi w innym języku i jest innej narodowości. Te same słowa z ust naszego szkoleniowca brzmią jakoś gorzej, trudniej, mniej zrozumiale. Prawda jest jednak okrutna. Prawda jest taka, że nie doceniamy polskich trenerów, talentów, nie darzymy ich kredytem zaufania. Dla Magiery byłaby to wielka szansa, ale czy takiej właśnie nie dostał Berg?

Później mówimy, że w Polsce nie mamy dobrych trenerów, że w lidze gra za dużo obcokrajowców. Nie zastanawiamy się czym spowodowana jest ta równia pochyła, tylko narzekamy. A na ilu młodych, krajowych, perspektywicznych trenerów postawili w ostatnim czasie działacze najmocniejszych polskich klubów? Przeanalizujmy. Legia? Berg. Wisła? Smuda. Górnik? Wieczorek. Pogoń? Wdowczyk. Cracovia? Stawowy. Ruch? Kocan. Z jako tako radzących sobie drużyn tylko Lech ma młodego, polskiego trenera, wychowanka klubu, wciąż nieźle rokującego. Ot, taki wyjątek od reguły.

Co do obcokrajowców, mamy coraz więcej klonów słabych zagranicznych piłkarzy - mówię o Legii - niż gry wychowanków. Wojskowi szukają bramkarza i przede wszystkim napastnika. Kuciak ma odejść ze stolicy, a w jego miejsce szukani są następcy na całym Starym Kontynencie. W takim razie, po co było sprowadzać do klubu Aleksandra Wandzela? Co w Legii robi Jakub Szumski? Czy Pinto naprawdę jest lepszy od wychowanków warszawskiego klubu? "Wytwór" akademii zawsze pokaże przynajmniej ambicję, walkę i determinację, będzie jeździć na tyłku, grać o życie, da to coś, czego nigdy nie zrozumie obcokrajowiec.

Podobnie sytuacja ma się z napastnikami. Potrzebny jest jeden dobry, solidny, zagraniczny snajper, taki Paixao, ale również i w tym miejscu warto postawić na Polaków. Choćby Michała Efira, połamanego, pozrywanego, poskręcanego. Ledwie dyszącego, ale wciąż żywego. Od dłuższego czasu mówi się o nim jako o zbawcy Legii, ale z tego co pamiętam, gdy był zdrowy również nie dostawał szans gry.

Działacze, prezesi polskich klubów zgodnie przyznają, że dziś, w dobie kryzysu, warto stawiać na zawodników wychowanych w "akademiach". Myślenie wcale nie odkrywcze, ale bardzo konformistyczne. Jakoś nikt nie wpadł na to, gdy te pieniądze były, by przeznaczyć je na szkółki młodzieżowe, na szkolenie juniorów, na rozwój młodych adeptów piłki nożnej. Nikt, poza Legią. Wizja ludzi zarządzających polskimi klubami nie istnieje.

W tej kwestii również podziwiamy Zachód. Bo jak to się stało, że Belgowie są dziś potęgą? Ano w bardzo prosty sposób. Vincent Kompany w wieku 16 lat grał regularnie w Lidze Pro i Champions League, wyróżniając się nietuzinkowym talentem. U nas byłby "za młody, wyszedłby przestraszony, w pampersach", na Zachodzie dostaje szansę. Tak jest od lat w Holandii czy Belgii, a zapoczątkowały ten trend wspólne Mistrzostwa Europy.

Wracając do tematu Berga i Legii poważną przeszkodą może być czas. Zobaczymy jak Norweg spożytkuje najbliższe pół roku, gdzie absolutną koniecznością będzie sięgnięcie po tytuł mistrzowski i poprawa stylu. Czy zadziała efekt nowej miotły, czy Legia znów stanie się europejską potęgą? Czy Legia nie przekombinuje? Przecież ostatni tytuł zdobyła 7 lat temu, a dziś jest to dla niej nie sukces, a obowiązek. Zwolnienie trenera w trakcie sezonu, w drużynie mistrza Polski, prowadzącego w tabeli, to zawsze zabieg ryzykowny. Ale, kto nie ryzykuje, nie pije szampana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24