(Prawie) wszystko zgodnie z planem. 1. kolejka Premier League za nami

Damian Wiśniewski
Trzy miesiące czekania, obgryzania paznokci, zaglądania do terminarza, sprawdzania sytuacji na rynku transferowym i już. Ruszyli, wystartowali. Pierwszy z 38 odcinków serialu pod tytułem „Premier League 2014/2015” za nami. Jaki on był?

Zaczęło się od sporej niespodzianki. Jest taka drużyna, która latem zatrudniła jednego z najlepszych trenerów na śœwiecie, w sparingach ogrywała Real Madryt, Valencię, Milan, Romę, Liverpool, a na starcie nowych rozgrywek wyłożyła się w spotkaniu z ekipą walijską. Wszyscy na Old Trafford mieli nadzieję, że z nadejściem nowego sezonu stare demony po prostu muszą odejść, a okazało się, że one zadomowiły się dość dobrze. Duch Davida Moyesa unosi się nad Teatrem Marzeń i ani myśli się stamtąd ruszać, w efekcie czego Manchester United przegrał w pierwszym swoim meczu tego sezonu ze Swansea City 1:2, czyli w dokładnie takim samym stosunku, jak w ubiegłym roku w ramach FA Cup.

W sobotę grały też inne zespoły należące do czołówki ligi angielskiej. Po Czerwonych Diabłach swój mecz miały Koguty z Tottenhamu oraz The Toffees z Evertonu. Londyńczyków na początek czekały pierwsze z wielu derby miasta, a rywalem był West Ham Sama Allardyce’a, który obchodził spory jubileusz - to był mecz numer 400 Big Sama w roli trenera w Premier League. Choć faworytem byli oczywiście Spurs, to gospodarze z Upton Park zaczęli bardzo obiecująco. Jeszcze w pierwszej połowie czerwoną kartką ukarany został Kyle Naughton, a The Hammers "otrzymali" rzut karny, którego jednak wykorzystać nie potrafił Mark Noble. Prowadzeni przez Mauricio Pochettino goście przeczekali sytuacje, utrzymali czyste konto, a po tym jak ich rywal również stracił jednego piłkarza (Collins) w końcu sami ukłuli i w samej końcówce zapewnili sobie wygraną.

Everton natomiast pojechał na boisko jednego z beniaminków, Leicester City. Zespół, w którym występuje Marcin Wasilewski (ten mecz spędził na ławce) sprawił nadspodziewany opór podopiecznym Roberto Martineza. Gospodarze co prawda dwukrotnie musieli gonić wynik, ale za każdym razem robili to skutecznie. Zespół z miasta Beatlesów, który niewątpliwie ma aspiracje na miejsce w czołowej czwórce ligi zaczął więc raczej w kiepskim stylu, choć nie aż tak kiepskim, jak piłkarze Louisa Van Gaala.

Tego dnia mieliœmy jeszcze jedne derby stolicy. Na The Emirates Arsenal podejmował Crystal Palace i inny rezultat niż demolka był mało brany pod uwagę. Zespół gości kilkanaście godzin przed pierwszym gwizdkiem opuścił ich trener, Tony Pulis, i wszystko wskazywało na to, że podłamani psychicznie jego byli podopieczni nie będą w stanie sprawić rywalom jakichś większych kłopotów. Kanonierzy musieli się więc mocno zdziwić, kiedy to ich rywal objął prowadzenie po golu strzelonym przez Brede Hangelanda. Zdziwienie jednak minęło z czasem i choć spodziewana demolka nie miała miejsca, to Arsenal zdołał zwyciężyć w tym spotkaniu. Warto dodać, że asysty przy obu golach dla gospodarzy notowali dwaj nowi piłkarze, czyli Mathieu Debuchy oraz Alexis Sanchez.

Kolejni faworyci wybiegli na boisko w niedzielę. Na początek Liverpool przyjął u siebie Southampton i okazało się, że pogłoski o sportowej śmierci świętych były chyba przedwczesne. Zespół, który prowadzi aktualnie Ronald Koeman stawił porządny opór swojemu rywalowi i po dość wyrównanym boju, przegrał zaledwie jedną bramką. Wynik The Reds był zgodny z planem, gorzej jednak wyglądała gra podopiecznych Brendana Rodgersa. To na pewno nie było jeszcze to, czego oczekiwał od swoich podopiecznych trener, ale najważniejsze na teraz jest to, że udało się zdobyć trzy oczka. Na styl przyjdzie jeszcze pora, kiedy zespół nauczy się grać na wysokim poziomie bez Luisa Suareza.

Mistrzowie Anglii zaczęli ten sezon na boisku St. James Park w Newcastle. Piłkarze Mauricio Pochettino również nie grzeszyli piękną grą, ale jako jedyni z siódemki najsilniejszych zespołów w stawce, potrafili zachować czyste konto. To nie był co prawda najlepszy, najbardziej efektowny mecz w wykonaniu Obywateli, ale trzeba im oddać, że byli zabójczo skuteczni. Dwa gole strzelone, żadnego straconego. Może nie była to jakaś rewelacyjna inauguracja, ale trzy punkty można sobie dopisać do ligowej tabeli.

Na koniec, bo dopiero wczoraj wieczorem na boisko wybiegli The Blues prowadzeni przez Jose Mourinho, którzy na wyjeździe zmierzyli się z powracającym po czterech latach do ekstraklasy Burnley. Początek meczu był dla nich dość brutalny, bo nadspodziewanie dobrze grający gospodarze dość szybko objęli prowadzenie. Później jednak naszpikowani gwiazdami rywale weszli na właściwe tory i spokojnie najpierw doprowadzili do wyrównania, a następnie sami wypracowali sobie przewagę. Szkoda jednak, że po dobrej drugiej części pierwszej połowy po przerwie spuścili z tonu i zadowoli się tym, co mieli.

Oprócz faworytów grali oczywiście też inni i w tych meczach nie brakowało też emocji. Harry Redknapp zaliczył nieudany powrót do Premier League, a jego QPR przegrał z Tygrysami z Hull , West Brom zremisował z Sunderlandem, a w spotkaniu padły cztery gole, a na do tego Stoke przegrało na własnym boisku z Aston Villą.

Ciekawych spotkań w tej serii gier na pewno nie brakowało, choć wszyscy oczekiwaliśmy chyba lepszej postawy ze strony tych, wobec których oczekiwania były zdecydowanie największe. Nieco zawiódł Everton, a całkowicie Manchester United. Ci ostatni muszą jednak trochę poczekać, aż wszystko zacznie iść po myśli Louisa Van Gaala, który zresztą sam zastrzegł, że potrzebuje paru miesięcy, aż zespół zacznie grać po jego myśli.

Ta kolejka była dobrym wstępem do tego, co czeka nas później. A już w weekend i przyszły poniedziałek czekają nas wielkie hity. Najpierw w sobotę Arsenal zmierzy się z Evertonem, a w poniedziałkowy wieczór na Etihad Stadium mistrzowie Anglii podejmą wicemistrzów. Będzie się działo.

Komplet wyników 1. kolejki Premier League:

Manchester United – Swansea 1:2
Gole: Rooney – Ki i Sigurdsson

Leicester City – Everton 2:2
Gole: Wood, Ulloa – McGeady, Naismith

West Ham United – Tottenham Hotspur: 0:1
Gol: Dier

Queens Park Ranwers – Hull 0:1
Gol: Chester

Stoke City – Aston Villa 0:1
Gol: Weimann

West Bromwich Albion – Sunderland 2:2
Gole: Berahino (2) – Cattermole, Larsson

Arsenal – Crystal Palace 2:1
Gole: Kościelny, Ramsey – Hangeland

Liverpool – Southampton 2:1
Gole: Sterling, Sturridge - Clyne

Newcastle United – Manchester City 0:2
Gole: Silva, Aguero

Burnley – Chelsea 1:3
Gole: Arfield – Costa, Schuerrle, Ivanović

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24